Pakt Ribbentrop-Mołotow był zwieńczeniem długiej niemiecko-sowieckiej współpracy, która sięgała pierwszych lat po I wojnie światowej, w trakcie której ZSRR pomógł Niemcom na odbudowę swojego wojska - mówi PAP Ian Ona Johnson, historyk z Uniwersytetu Notre Dame i autor nowej książki na ten temat. Jak tłumaczy, jednym ze źródeł współpracy była niezgoda na istnienie niepodległej Polski.
83 lata temu szefowie dyplomacji hitlerowskich Niemiec i Związku Sowieckiego podpisali układ, w którym zaplanowali rozbiór Polski i doprowadzili do rozpoczęcia II wojny światowej. Jak jednak uważa Ian Ona Johnson, autor książki "Diabelski pakt. Współpraca niemiecko-radziecka i przyczyny wybuchu II wojny światowej", korzeni tego paktu można szukać już w niemieckiej klęsce po I wojnie światowej i demilitaryzacji kraju.
"Naczelne dowództwo Niemiec, a właściwie to, co z niego zostało po I wojnie światowej, uznało to za nieakceptowalne. Generałowie chcieli zacząć przygotowania do nowej wojny odwetowej, by odwrócić wyniki wojny. I jedynym państwem, które było skłonne do współpracy, był Związek Sowiecki, który był równie odizolowany" - mówi historyk, który oparł swoje badania o lata analiz dokumentów i materiałów z rosyjskich baz oraz archiwów w Rosji, Polsce i Niemczech.
Jak dodaje, początki rozmów między dwoma państwami-pariasami miały miejsce podczas wojny polsko-bolszewickiej, podczas której "Niemcy praktycznie cicho wspierali Sowietów podczas ich wojny". Przez kolejne lata, zaczynając jeszcze przed podpisaniem traktatu w Rapallo w 1922 r., ZSRR pomagał Niemcom odbudować swój przemysł obronny w zamian za pomoc w industrializacji kraju i wzmocnieniu swojej armii.
"W szczycie tej współpracy, w 1932 r., mieliśmy całą sieć baz, fabryk i laboratoriów w ZSRR, goszczących tysiące współpracujących niemieckich i sowieckich oficerów i naukowców. Była szkoła dla pilotów myśliwców, był poligon, na którym testowano nowe modele samolotów, było laboratorium badań nad bronią chemiczną, gdzie obie strony prowadziły np. eksperymenty o tym, jak przeprowadzić nalot dywanowy na miasto za pomocą gazu musztardowego" - opowiada Johnson.
Jak dodaje, obie strony łączył zarówno sprzeciw wobec porządku międzynarodowego, jak i istnienia niepodległej Polski.
"Pewną wskazówką, dlaczego oni ze sobą współpracowali, było to, że na wspólnych ćwiczeniach na poligonach manekiny służące jako cele były ubrane w polskie mundury. Zniszczenie Polski było więc częścią ich wspólnych celów" - mówi historyk.
Jak dodaje, choć dojście do władzy Hitlera osłabiło współpracę Moskwy i Berlina ze względu na ideologiczną antypatię, nie została ona całkowicie zerwana, bo podtrzymano związki gospodarcze. Ponownie ożywiona została po układzie w Monachium i zajęcia Czechosłowacji przez Niemcy wiosną 1939. Wtedy to Hitler wystosował do ZSRR propozycję podpisania drugiego traktatu w Rapallo.
Według Johnsona, wbrew rosyjskiej narracji, Stalin prawdopodobnie zdecydował się na pakt z Hitlerem już w maju 1939 r., m.in. z uwagi na to, że państwa zachodnie nie chciały wchodzić z Sowietami w układ, który oddałby im wpływy w Polsce i regionie.
"Kiedy to stało się jasne, Stalin bardzo jasno zaczął odwracać się w kierunku partnerstwa z Hitlerem. Zwłaszcza, że myślał, że Hitler sprzeda mu broń, której Brytyjczycy i Francuzi nie chcieli mu sprzedać" - mówi Johnson. "Ale przede wszystkim - co pojawiło się w książkach w ostatnich latach, w oparciu o nowe dowody archiwalne - Stalin uważał cały kapitalistyczny świat za jego wroga, więc uznał, że wojna między Niemcami i Wielką Brytanią i Francją służyłaby sowieckim interesom, wykrwawiłaby obie strony, co doprowadziłoby albo do komunistycznych rewolucji, albo okazji do sowieckiej ekspansji" - dodaje.
Już po rozpoczęciu wojny, Stalin miał też rozważać dalsze sformalizowanie partnerstwa m.in. podejmując negocjacje w sprawie przystąpienia ZSRR do paktu trójstronnego (między Niemcami, Włochami i Japonią). Kiedy zaś po fiasku negocjacji pod koniec 1940 r. sowiecki wywiad ostrzegał go przed planami niemieckiej inwazji, ten niemal do końca nie chciał przyjąć do wiadomości "zdrady" Niemiec.
Jak przyznaje historyk, wyderzenia te stoją w dużej sprzeczności z narracją lansowaną przez Rosję, mówiącej o ZSRR jako wybawcy Europy z rąk nazizmu, a pakt Ribbentrop-Mołotow jako przykrą konieczność dyktowaną okolicznościami. Jak dodaje, narracja ta, stojąca u podstaw państwowej ideologii, nie jest bez znaczenia dziś, w obliczu agresji na Ukrainę.
"Putin wiele mówi na temat idei, że Związek Sowiecki uratował Europę od nazizmu, a to daje Rosji prawo ingerencji w sprawy jej sąsiadów. Nie jest przypadkiem, że w przemówieniu uzasadniającym +specjalną operację wojskową+ kilkakrotnie wspomniał o II wojnie światowej" - mówi Johnson. Jak zauważa, zarówno w 2014 r., jak i w tym, Rosja wprowadziła dodatkowe prawa zabraniające w efekcie nieprawomyślnych dyskusji o wojnie, w tym pakcie Ribbentrop-Mołotow.
"W końcu ciężko jest powiedzieć, że uratowało się Europę od nazizmu, kiedy w rzeczywistości Związek Sowiecki pomagał zbroić Niemcy z przerwami przez 20 lat, a potem spędził pierwsze 22 miesiący II wojny światowej będąc partnerem nazistów" - mówi Johnson.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/wr/