Stefan Trzciński oraz jego matka Stanisława, Ignacy Ambroziak i Władysław Muchowski, zamordowani za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej, zostali w Złotopolicach (woj. mazowieckie) upamiętnieni w ramach programu Instytutu Pileckiego „Zawołani po imieniu”.
W środę w złotopolickim lesie "Zawołano po imieniu" Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego, którzy 21 listopada 1943 r. zostali powieszeni przez Niemców za pomoc Żydom. Upamiętniono też Symchę Frosta i powieszonych wraz z nimi trzech mężczyzn, których tożsamości nie udało się ustalić – Żyda i dwóch Polaków, a także zamordowaną kilka tygodni później Stanisławę Trzcińską, matkę Stefana.
W wydarzeniu uczestniczyli m.in. dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, lokalni samorządowcy, w tym starosta powiatu płońskiego Elżbieta Wiśniewska, wójt gminy Załuski Kamil Koprowski, wójt gminy Naruszewo Beata Pierścińska, wójt gminy Płońsk Aleksander Jarosławski, duchowieństwo, wojskowi, dzieci ze szkół, rodziny upamiętnianych.
Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą w kościele pw. Opatrzności Bożej w Kamienicy. Następnie w złotopolickim lesie odsłonięto tablicę upamiętniającą.
Trzydziesty pierwszy kamień, który stanął w Złotopolicach, to kolejny dowód pamięci o tych, którzy podjęli ryzyko ratowania życia drugiego człowieka, narażając własne. Łącznie z ofiarami ze złotopolickiego lasu Instytut Pileckiego "zawołał po imieniu" 76 osób.
List do uczestników uroczystości skierował prezydent Andrzej Duda. Odczytała go dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin.
Prezydent przypomniał, że już od pięciu lat obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. "To nasz zbiorowy hołd dla rodaków, którzy w czasie najstraszniejszym, kierując się chrześcijańską miłością bliźniego i solidarnością z prześladowanymi, z heroiczną odwagą i ofiarnością nieśli pomoc skazanym na zagładę żydowskim współobywatelom i bliźnim" – napisał prezydent.
"To święto państwowe przypada 24 marca, bo właśnie tego dnia w 1944 r. niemieccy zbrodniarze zamordowali rodzinę Ulmów — Józefa Ulmę, jego ciężarną żonę Wiktorię i sześcioro ich małoletnich dzieci oraz ośmioro ukrywanych przez nich Żydów. Będziemy w tym roku uczestniczyć w wielkim wydarzeniu, jakim na mocy decyzji papieża Franciszka stanie się wyniesienie Rodziny Ulmów na ołtarze. Takich męczenników, zamordowanych w odwecie za najprostsze gesty człowieczeństwa, było jednak wśród naszych rodaków znacznie więcej. Właśnie im poświęcony jest projekt +Zawołani po imieniu+, rozwijany z wielkim zaangażowaniem przez Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego" - wskazał w liście.
Zwrócił uwagę, że "w okupowanej przez Niemców Polsce za pomoc Żydom groziła śmierć, a przecież bardzo wielu Polaków nie wahało się, by śpieszyć z ratunkiem swoim żydowskim bliźnim — przyjaciołom, sąsiadom, ale też często nieznajomym".
Ocenił, że "mamy do wypełnienia ważne zobowiązanie". "Dziś, w niepodległej Polsce, są oni naszymi narodowymi bohaterami — na równi z żołnierzami, którzy walczyli z bronią w ręku o wolność Ojczyzny. Jest naszą powinnością, aby troskliwie pielęgnować pamięć o wszystkich, którzy oddali życie, wspierając żydowskich bliźnich i współobywateli Rzeczypospolitej. Jest naszą powinnością, aby pogłębiać historyczne badania i upowszechniać znajomość tej jakże dramatycznej i chlubnej części naszych dziejów" – podkreślił prezydent.
Dyrektor Instytutu Pileckiego powiedziała, że chciałaby, żeby miejsce upamiętnienia było "żywe"
"Żeby 24 marca pamiętając, że jest to data śmierci Ulmów, żeby dzieci z lokalnej szkoły były uczone tej historii. To są cisi bohaterowie, lokalni bohaterowie. Tak, jak powiedział pan prezydent - należy ich traktować tak, jak żołnierzy, którzy walczyli z bronią w ręku".
Odnosząc się do kazania wygłoszonego podczas mszy św. przypomniała, że "obowiązkiem chrześcijanina jest zaprowadzić pokój".
"Wszystkie te osoby, których dzisiaj czcimy pamięć, chciały zaprowadzić pokój. Nie mieli takiej siły, żeby zaprowadzić go w okupowanej Polsce, ani na świecie, ale chcieli go zaprowadzić we własnym domu i w sercach. O tym zawsze powinniśmy pamiętać" - wskazała.
Zwróciła uwagę, że śmierć za pomoc nie skończyła się wraz z okupacją niemiecką. "Dzisiaj trwa wojna na Ukrainie. Rosjanie ostrzeliwują konwoje humanitarne, rozstrzeliwują także aktywistów lokalnych, którzy niosą pomoc innym. Jeśli nie nazwiemy tego zjawiska, to śmierć za pomoc będzie powtarzała się w każdym konflikcie zbrojnym, a sprawcy będą zawsze bezkarni. Jako chrześcijanie mamy obowiązek wybaczyć, ale nie oznacza to amnezji. Musimy pamiętać" – podkreśliła dyrektor Gawin.
W imieniu rodzin "Zawołanych po imieniu" głos zabrała Joanna Trzcińska, prawnuczka Stanisławy Trzcińskiej, krewna Stefana Trzcińskiego. "To miejsce przypomina, że niespełna 80 lat temu świat Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Stefana i Stanisławy Trzcińskich oraz wielu innych osób brutalnie się skończył. Świat, w którym podzielenie się posiłkiem, udzielenie schronienia i zwykła ludzka dobroć i chęć pomocy były karane więzieniem, prześladowaniem i śmiercią. W tym nieludzkim czasie wypełnili swoją ludzką powinność próbując ratować czyjeś życie, czyjś mały świat. Z pewnością dumą napawa nas fakt, że wśród tych cichych bohaterów byli nasi ukochani ojcowie, dziadkowie, sąsiedzi. Fundamenty i filary naszego obecnego małego świata" – mówiła wzruszona Trzcińska.
"Z pozoru zwykli ludzie, którzy pomimo strachu i obawy o własne życie, nieśli pomoc nie kalkulując, nie szukając poklasku i zysku, okazując tym samym swoją odwagę i człowieczeństwo. Niech ten kamień będzie dowodem naszej pamięci i wyrazem wdzięczności. Niech będzie przypomnieniem, że dobro jest w nas, że nie trzeba doniosłych czynów, aby zostać prawdziwym bohaterem. Wystarczy pozostać przyzwoitym i zachować człowieczeństwo w każdych okolicznościach życia" – zaznaczyła.
List do uczestników skierował także m.in. ambasador Izraela w Polsce Yacov Livne. Napisał, że znamy nazwiska tylko niektórych z zamordowanych ofiar: Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Stefana Trzcińskiego i Stanisławy Trzcińskiej. "Mam nadzieję, że mimo upływu 80 lat od tych tragicznych wydarzeń uda się ustalić tożsamość trzech pozostałych osób, które straciły życie tylko dlatego, że były Żydami i dlatego, że odważyły się przeciwstawić złu" - zaznaczył. Podziękował wszystkim za wysiłek włożony w upamiętnienie.
Głos zabierali również przedstawiciele samorządu lokalnego. Wójt gminy Załuski wskazał, że "dzisiejszy dzień stanowi bardzo ważną datę dla całej społeczności lokalnej". "Przez ten symboliczny monument oddamy hołd bohaterstwu i niezwykłej odwadze naszych przodków, braci, którzy padli ofiarą hitlerowskiego okrucieństwa" - powiedział.
Podkreślił, że to na przedstawicielach lokalnych spoczywa szczególny obowiązek dbania o takie miejsca. "Jako wójt gminy Załuski zrobię wszystko, aby to miejsce pamięci ofiar listopada 1943 r. miało szczególne miejsce dla lokalnej społeczności" – zadeklarował.
W trakcie uroczystości odczytano również listy od marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika, a także wojewody mazowieckiego Tobiasza Bocheńskiego. Złożono wieńce i kwiaty po tablicą pamiątkową. Odmówiono także modlitwę.
Uroczystość w Złotopolicach była przygotowana we współpracy z lokalną wspólnotą samorządową – z Powiatem Płońskim, Gminą Załuski, Gminą Naruszewo oraz Gminą Płońsk. Ponadto partnerami upamiętnienia, obok współorganizatorów, zostały Nadleśnictwo Płońsk, Miasto Płońsk oraz Miejskie Centrum Kultury w Płońsku. Program jest objęty Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy.
Jesienią 1939 r. północne Mazowsze zostało wcielone bezpośrednio do III Rzeszy. Utworzono tam rejencję ciechanowską (Regierungsbezirk Zichenau), przynależącą do okręgu Prusy Wschodnie. W jej skład wszedł m.in. powiat płoński. We wrześniu 1940 r. w Płońsku powstało getto, w którym Niemcy osiedlili 12 tys. Żydów. Po likwidacji getta w grudniu 1942 r. niemal wszystkich deportowano do Auschwitz-Birkenau. Żydzi, którym udało się uniknąć egzekucji lub wywózki, rozpoczęli dramatyczną walkę o przetrwanie. Wśród Polaków, którzy zaangażowali się w pomoc uciekinierom znaleźli się Stanisława Trzcińska i jej dorośli synowie, pochodzący ze Skwar w gminie Naruszewo, Ignacy Ambroziak, mieszkający z żoną Rozalią i synem Henrykiem w Cholewach oraz Władysław Muchowski, który wraz z rodziną prowadził gospodarstwo w Michałowie.
Jesienią 1939 r. północne Mazowsze zostało wcielone bezpośrednio do III Rzeszy. Utworzono tam rejencję ciechanowską (Regierungsbezirk Zichenau), przynależącą do okręgu Prusy Wschodnie. W jej skład wszedł m.in. powiat płoński. We wrześniu 1940 r. w Płońsku powstało getto, w którym Niemcy osiedlili 12 tys. Żydów. Po likwidacji getta w grudniu 1942 r. niemal wszystkich deportowano do Auschwitz-Birkenau. Żydzi, którym udało się uniknąć egzekucji lub wywózki, rozpoczęli dramatyczną walkę o przetrwanie. Wśród Polaków, którzy zaangażowali się w pomoc uciekinierom znaleźli się Stanisława Trzcińska i jej dorośli synowie, pochodzący ze Skwar w gminie Naruszewo, Ignacy Ambroziak, mieszkający z żoną Rozalią i synem Henrykiem w Cholewach oraz Władysław Muchowski, który wraz z rodziną prowadził gospodarstwo w Michałowie.
Trzcińscy pomagali rodzinie Klinów, którą znali sprzed wojny. Dostarczali jej pożywienie i czasowo ukrywali w stodole. 23 sierpnia 1943 r. domostwo Stanisławy zostało otoczone przez oddział niemieckiej żandarmerii. Jeden z Niemców miał ze sobą kartkę z nazwiskami osób pomagających Żydom. Rozpoczęły się brutalne przesłuchania. Stanisławę uderzono kilka razy w twarz, Stefana zaś żandarmi bili i kopali, aż stracił przytomność. Janowi udało się uciec i przetrwać wojnę. Stanisławę i Stefana wywieziono do więzienia karno-śledczego w Pomiechówku.
Zimą 1942/1943 roku rodzina Ambroziaków udzielała pomocy m.in. dwóm młodym Żydom, przedstawiającym się jako Ignac i Julek. W październiku 1943 r. do Ambroziaków przyjechała żandarmeria oraz gestapo. Szukano ukrywających się Żydów. Choć podczas rewizji nikogo nie znaleziono, rodzina została pobita, a Ignacego przewieziono do Pomiechówka.
Niemcy szukali także ukrywających się Żydów u Władysława Muchowskiego. Żandarmeria z Naruszewa dokonała rewizji w obejściu, brutalnie bijąc Władysława i jego syna Henryka. Chcieli w ten sposób wymusić na nich przyznanie się do winy. Choć Niemcy nie znaleźli ukrywających się Żydów, zabrali Władysława i Henryka na posterunek w Naruszewie. Henryk został zwolniony, natomiast Władysława wysłano do Pomiechówka.
W 1991 r. Instytut Yad Vashem odznaczył tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Ignacego Ambroziaka i jego żonę Rozalię, Stanisławę Trzcińską oraz jej synów: Stefana i Jana, a także Władysława Muchowskiego.
Pod koniec października 1943 r. Niemcy zorganizowali odprawę sołtysów z gmin, z których pochodzili aresztowani. Zapowiedzieli, że 21 listopada przedstawiciele poszczególnych wsi mają stawić się na skraju lasu między Złotopolicami a Kamienicą-Wygodą, ponieważ odbędzie się tam egzekucja Polaków, którzy ukrywali Żydów. Tego dnia Gestapo wraz z żandarmerią przywiozło z Pomiechówka siedmiu skazanych: Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Symchę Frosta, a także nieznanego z imienia i nazwiska Żyda i dwóch Polaków (mogli to być Stefan Dubracki i Jan Wójcik, jednak nie udało się potwierdzić ich personaliów). Żydów powieszono za rzekome napady i przechowywanie broni, a Polaków za ukrywanie i pomoc udzieloną Żydom. Po pewnym czasie sołtysi – na rozkaz Niemców – przystąpili do zdejmowania ciał zamordowanych, które zabrano na cmentarz w Smoszewie. Po wojnie odbyła się ekshumacja zamordowanych mężczyzn. Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego pochowano w Radzyminie. Stefan Trzciński spoczął na cmentarzu w Naruszewie.
Nieznane są dokładne okoliczności śmierci Stanisławy Trzcińskiej, która z więzienia w Pomiechówku miała trafić do obozu koncentracyjnego, jednakże podczas transportu została zabrana przez Niemców na stacji w Modlinie. Prawdopodobnie tam też została zamordowana pod koniec 1943 r. lub na początku 1944 r. Jej ciało nie zostało odnalezione.
"Zawołani po imieniu" to program poświęcony Polakom i przedstawicielom innych narodowości zamordowanym za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Program powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ dki/