Dla nas, osób związanych z KARTĄ, archiwum społeczne to unikat, jedyny w swoim rodzaju zbiór świadectw historii – mówi PAP Katarzyna Górny, kierownik Archiwum Ośrodka KARTA.
Polska Agencja Prasowa: Archiwum Ośrodka KARTA od ponad trzydziestu lat gromadzi archiwalia dotyczące historii społecznej XX wieku. Jak duży jest obecnie jego zasób? Co stanowi jego największą część?
Katarzyna Górny, kierownik Archiwum Ośrodka KARTA: Zbiory Archiwum Fundacji Ośrodka KARTA, największego w Polsce archiwum społecznego, to obecnie ok. 1500 metrów dokumentacji aktowej, 300 tys. fotografii i 6 tys. nagrań. Podstawę zasobu archiwum stanowią materiały zgromadzone w dziale Archiwum Wschodnim oraz Archiwum Opozycji jako historycznie narosłe dwa zbiory pierwotnie oddzielnych archiwów. Przy czym Archiwum Wschodnie to głównie relacje, wspomnienia i dokumenty z lat 1901–1956 dotyczące represji sowieckich, natomiast Archiwum Opozycji to wspomnienia, wydawnictwa drugiego obiegu, kolekcje osobiste, tematyczne i środowiskowe z lat 1956–1990.
PAP: Jaki rodzaj archiwaliów trafia do Archiwum Ośrodka KARTA? Jakich tematów one dotyczą?
Katarzyna Górny: Archiwum od ponad trzydziestu lat gromadzi archiwalia dotyczące XX wieku. Kolekcje osobiste składają u nas osoby publiczne i zwyczajni świadkowie niezwykłych czasów. Ich dzienniki, dokumenty, wspomnienia, fotografie oraz nagrania stanowią ważną część zbiorów.
Gromadzone materiały archiwalne dotyczą losów obywateli polskich pod okupacją sowiecką i na terenach ZSRS, w więzieniach, łagrach, na zesłaniu, historii Kresów Wschodnich II RP, podziemia zbrojnego w Polsce powojennej oraz dokumentacji oporu wobec totalitaryzmu w Polsce.
Nasze Archiwum pomaga dostrzec aspekty historii XX wieku nieobecne w innych archiwach, a archiwalia w nim zgromadzone są zapisem nie tylko historii, ale też tożsamości i pamięci.
PAP: Jakie wobec tego unikatowe archiwalia lub kolekcje znajdują się w zasobie?
Katarzyna Górny: Dla nas, osób związanych z KARTĄ, cały zasób to „unikat”, jedyny w swoim rodzaju zbiór świadectw historii. Gdybym miała wskazać te najważniejsze wśród wielu cennych kolekcji, należałoby tu wymienić jako numer jeden wpisaną na światową listę UNESCO „Pamięć Świata” kolekcję „Solidarność – narodziny ruchu", która zawiera dokumenty obrazujące działalność NSZZ „Solidarność” w latach 1980–1981, ważne z punktu widzenia historii naszego kraju. Zaraz po nim jeden z największych zbiorów wydawnictw podziemnych, które wychodziły poza zasięgiem cenzury w latach 1976–1990. Nasza kolekcja to również spuścizny wybitnych postaci, m.in. Stefana Kisielewskiego, Stanisława Cata-Mackiewicza czy Jacka Kuronia.
To także nie mniej ciekawe i niepowtarzalne dziesiątki tysięcy osobistych relacji świadków, a zarazem uczestników historii, m.in. przedwojennej Polski, obu wojen światowych, codzienności okresu PRL-u czy doświadczeń emigracji.
PAP: W Archiwum znajdują się również fotografie. Jaką część zbiorów one stanowią?
Katarzyna Górny: Fotografia to zaraz po dokumentacji aktowej jedna z największych i najcenniejszych części zbioru zgromadzonego w archiwum. Zasób ikonograficzny archiwum liczy obecnie 300 tys. obiektów w formie negatywów, pozytywów i plików cyfrowych. Dzięki prywatnym ofiarodawcom stale się powiększa. Są to zarówno kolekcje wybitnych fotografów, jak i zdjęcia, których autorzy nie są znani. Współpracuje z nami także wielu znakomitych fotografów.
Zdjęcia wykonane przez profesjonalnych fotografów to m.in. Kolekcja Ireny Jarosińskiej, Romualda Broniarka czy Jarosława Tarania.
Nasz zbiór ikonograficzny to również największa w Polsce kolekcja fotografii dotyczących represji w czasie II wojny światowej oraz zdjęć związanych z działalnością opozycji antykomunistycznej w PRL. Dużą część kolekcji stanowią także zdjęcia zeskanowane w czasie wyjazdów dokumentacyjnych – na Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Wielkiej Brytanii i w Argentynie.
PAP: W ramach Archiwum Ośrodka KARTA działa też Archiwum Historii Mówionej. Jaką rolę we współczesnej archiwistyce zajmuje tzw. oral history?
Katarzyna Górny: Mimo że historia mówiona ma stosunkowo niedługą tradycję, to zadomowiła się u nas na dobre. Jako nowa forma archiwaliów doskonale uzupełnia tradycyjne źródła historyczne. Stanowi coraz częściej niezbędny element warsztatu współczesnego historyka. Widziana z perspektywy pojedynczego człowieka, bardziej czy mniej zaangażowanego w sprawy państwa i społeczeństwa, historia jest źródłem, które pozwala spojrzeć na wszystko z poziomu jednostki.
W naszym archiwum znajduje się największy w Polsce zbiór relacji biograficznych, obejmujący historię XX wieku. Nagrania te zostały zarejestrowane w czasie 75 tematycznych projektów dokumentacyjnych. Pierwsze pochodzą z 1987 r., kiedy to zainicjowane przez podziemną „Kartę” Archiwum Wschodnie rozpoczęło akcję nagrywania wspomnień mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich – co daje bez mała 33-letnie doświadczenie w zapisywaniu tego rodzaju relacji. Zbiór ten cieszy się dużym zainteresowaniem, potwierdzając rosnące znaczenie „oral history” we współczesnej historii i badań nad nią.
PAP: Czy w pani ocenie Polacy interesują się „małą historią”, np. swojej własnej rodziny czy miejscowości?
Katarzyna Górny: Świadomość historii własnej rodziny i jej korzeni czy „małych ojczyzn”, w których żyjemy, jest w moim odczuciu w naszym społeczeństwie wciąż niewielka. Trochę wynika to z historii, jaka przypadła w udziale Polsce po zakończeniu II wojny światowej, w kraju, w którym pochodzenie nierzadko było powodem represji i stanowiło głęboko skrywane tajemnice. Sytuacja zaczęła się zmieniać po odzyskaniu niepodległości, jednak to proces dość długotrwały. Wykształcenie pokolenia świadomego własnej historii to wyzwanie, które we współczesnym świecie nie jest łatwym procesem. Jednak stale rosnąca liczba „genealogów rodzinnych” amatorsko zajmujących się badaniem własnych korzeni, a także badaczy historii regionalnej, może świadczyć o tym, że następuje pewien progres w tej kwestii.
Również zwiększone zainteresowanie archiwami społecznymi i ich zbiorami, a także wychodząca z małych społeczeństw lokalnych potrzeba tworzenia nowych daje nadzieję na pozytywne zmiany.
PAP: Właśnie z doświadczeń Ośrodka KARTA wyrasta Centrum Archiwistyki Społecznej. Co w ogóle oznacza pojęcie „archiwum społeczne”?
Katarzyna Ziętal, p.o. dyrektora Centrum Archiwistyki Społecznej: Takie archiwum powstaje wówczas, gdy grupa osób postanawia udokumentować fragment historii, który jest nieobecny w świadomości społecznej czy przestrzeni publicznej. To, co definiuje archiwa społeczne, to także próba udokumentowania historii widzianej oczami zwykłych ludzi. Dlatego tak ważne są materiały pochodzące od świadków – historia mówiona, fotografie i dokumenty osobiste, które możemy znaleźć w domach.
Centrum Archiwistyki Społecznej wyrasta z doświadczeń Fundacji Ośrodka KARTA, która od 2012 r. prowadziła program archiwistyki społecznej – byłam jego kierowniczką. Od 2020 r. działania związane z archiwistyką społeczną przejęło Centrum – instytucja kultury, współprowadzona przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz Ośrodek KARTA. Naszym celem jest zapisanie, wspólnie z archiwami, społecznej historii Polski oraz aktywizacja społeczeństwa wokół swojej własnej historii. Wspieramy archiwa społeczne bezpośrednio, organizujemy szkolenia oraz udostępniamy darmowy program do opisywania i publikowania zbiorów – Otwarty System Archiwizacji. Planujemy również działania wydawnicze oraz oparte na pracy nad tożsamością lokalną.
PAP: Jakie tematy znajdują się w kręgu zainteresowania archiwów społecznych?
Katarzyna Ziętal: To, co odróżnia archiwa społeczne od państwowych, to na pewno tematy, które podejmują. Archiwum społeczne zajmuje się historią nieoficjalną – nie jest to historia dotycząca urzędów lub instytucji, ale przede wszystkim historia społeczna.
Najwięcej archiwów społecznych stanowią archiwa historii lokalnej – historii miasteczka, wsi czy dzielnicy. Archiwista społeczny, który zajmuje się historią danej miejscowości, wykazuje dużą aktywność, wręcz detektywistyczne zacięcie, żeby poszukiwać interesujących go materiałów. Zapuka do domów prywatnych, będzie szukał w kronikach szkolnych czy zbierał wspomnienia starszych osób z danej miejscowości. Dzięki temu dotrze do naprawdę unikatowych materiałów.
Wśród archiwów społecznych można spotkać również te poświęcone danemu tematowi, jak np. historii pielęgniarstwa polskiego, historii polskiego jazzu, krakowskich emancypantek lub środowiska osób głuchych.
PAP: Czy wobec tego archiwa społeczne dokumentują wyłącznie tematy wykraczające poza zakres zainteresowań archiwów państwowych?
Katarzyna Ziętal: Jest to komplementarny zasób. Pamiętajmy, że w archiwach państwowych także jest udokumentowane życie społeczne, np. jest dokumentacja działalności organizacji pozarządowych.
Podam przykład archiwum Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, czyli organizacji mającej już ponad 100 lat, z którą łączy się historia niezwykle ciekawa. Jeśli chodzi o dokumenty, które trafią do archiwum państwowego „z urzędu” – jest to przede wszystkim dokumentacja zakładowa, protokoły z zebrań zarządu czy akta pracownicze. Jednak Towarzystwo ma również swoje archiwum społeczne, które samo zainicjowało – i ono pokazuje jego istotę i znaczenie, a nierzadko też emocje towarzyszące pracy. Znajdują się tam listy niewidomych dzieci, które 100 lat temu trafiły do ośrodka, ich korespondencja z rodzicami. Są to naprawdę wzruszające materiały. Oprócz tego znajdują się tam kolekcje osobiste zakonnic, które pracowały w tym zakładzie. Fakt, że zachowała się ta dokumentacja, wynika tylko i wyłącznie z aktywności pracowników, z zamysłu stworzenia archiwum społecznego.
PAP: Czy ta emocjonalność, bardzo osobisty charakter dokumentów, jest cechą wspólną archiwów społecznych?
Katarzyna Ziętal: Nie zawsze dokumenty muszą się opierać na emocjach. Zasób jest różnorodny. Część stanowią dokumenty o ogromnej wadze dla dziedzictwa, a niektóre są gromadzone głównie z powodu emocji, które się z nimi wiążą. Jeśli archiwum udostępni zdjęcie dawnej budki z lodami, która istniała w miasteczku 30 lat temu, to uruchamia to pamięć społeczności, wspomnienia z tym związane i pobudza zainteresowanie historią. Nie można tego bagatelizować – emocje związane z archiwaliami to także ogromna wartość archiwistyki społecznej.
PAP: Czy archiwiści społeczni muszą posiadać wykształcenie archiwistyczne?
Katarzyna Ziętal: Nie, najczęściej są to pasjonaci danego tematu. Są to więc osoby które zainteresowały się jakimś tematem, i widzą, że nie istnieje on w świadomości lub nie jest dobrze udokumentowany.
Najważniejsze są pasja i zaciekawienie, a dopiero na drugim miejscu znajdują się umiejętności stricte archiwistyczne, chociaż są one niezbędne, aby takie archiwum prowadzić. Aby odpowiedzialnie zajmować się archiwaliami, konieczne jest przygotowanie. Jako Centrum Archiwistyki Społecznej edukujemy w zakresie digitalizacji oraz opracowywania i zabezpieczania materiałów, a także w zakresie praw autorskich.
PAP: Ile obecnie na terenie Polski działa archiwów społecznych?
Katarzyna Ziętal: Szacuję, że działa ok. 500 takich inicjatyw. Ewidencjonujemy archiwa na stronie www.archiwa.org, a każde z archiwów jest przez nas opisane. Mamy jednak świadomość, że nie dotarliśmy do wszystkich, że z wieloma inicjatywami lokalnymi nie udało się nam skontaktować. Jest to zresztą dziedzina bardzo dynamiczna – przez cały czas powstają nowe archiwa, a niektóre kończą działalność.
PAP: Czy idea archiwów społecznych jest także obecna poza Polską?
Katarzyna Ziętal: Takie archiwa istnieją w każdym kraju demokratycznym, ponieważ wszędzie tam, gdzie jest społeczeństwo obywatelskie, tam też są archiwa społeczne. W wielu krajach istnieje zainteresowanie dziedziną, ale nie ma całościowych modeli wspierania. W Wielkiej Brytanii prowadzone są liczne badania nad archiwistyką społeczną, w Nowej Zelandii istnieje wydzielony dział w archiwistyce państwowej do zajmowania się archiwami społecznymi. Z kolei w Stanach Zjednoczonych zjawisko to raczej mieści się w szerszym nurcie, archiwistyki prywatnej.
W 2015 r. zorganizowaliśmy konferencję międzynarodową, która miała na celu zbadanie zagranicznych doświadczeń odnośnie do archiwistyki społecznej. Chcieliśmy czerpać przykłady z najlepszych praktyk. Okazało się jednak, że to my jesteśmy w tej dziedzinie liderami, a to, co robiła wówczas KARTA, a obecnie Centrum Archiwistyki Społecznej, może być przykładem dla innych krajów. W Polsce kompleksowo zajmujemy się tą dziedziną. To, że ją kilka lat temu nazwaliśmy, powiedzieliśmy, że istnieją archiwa społeczne, spowodowało, że dziedzina ta niesamowicie się rozwinęła. Wcześniej było tak, że nawet organizacje, które prowadziły archiwa społeczne, tak tego nie nazywały. Od tego czasu zaszła duża zmiana i pojęcie weszło do życia publicznego. Kolejnym etapem, ustanawiającym dziedzinę docelowo, jest powołanie Centrum Archiwistyki Społecznej.
PAP: Czy w pani ocenie archiwistyka społeczna cieszy się wśród Polaków dużym zainteresowaniem?
Katarzyna Ziętal: Uważam, że tak. Polskie społeczeństwo bardzo chętnie absorbuje ideę archiwistyki społecznej, ponieważ ma ona bardzo duży potencjał. To nie tylko potencjał w dokumentowaniu i zabezpieczaniu śladów historii, ale także potencjał w aktywizacji i integracji społecznej, w przywracaniu pamięci społecznej o jakimś wydarzeniu, a nawet w zmianach architektonicznych, które mogą zajść w otoczeniu. Archiwum społeczne potrafi być łącznikiem między pokoleniami – tym starszym, które udostępnia opowieści i swoje archiwalia, a tym młodszym, które zajmuje się digitalizacją czy udostępnieniem on-line. Tam, gdzie jest społeczność lokalna, która nie jest bardzo zintegrowana, tam też jest pole do działania dla archiwów społecznych, które mogą być właśnie takim spoiwem.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /