Samorząd Bań Mazurskich zakończył remont okazałej kaplicy grobowej we wsi Zakałcze. Władze gminy zastanawiają się, jak umożliwić zainteresowanym zwiedzanie obiektu. „Klucza do kaplicy nie będziemy już udostępniać” - zapowiedział wójt.
Wójt gminy Banie Mazurskie Łukasz Kuliś powiedział PAP, że w kaplicy wykonano zarówno prace remontowe, jak i zakonserwowano oryginalne drewniane trumny. Na czas renowacji wyjęto z nich szczątki zmarłych.
„Mamy analizy antropologiczne, konserwatorskie, zyskaliśmy o tym miejscu sporo wiedzy. Zależy nam na udostępnieniu go zwiedzającym, i miejscowym, i turystom. Ale zastanawiamy się, jak to zrobić. Kiedyś udostępnialiśmy zainteresowanym klucz do kaplicy, ale choć z oddawaniem klucza nie było problemu, to nie każdy właściwie się w kaplicy zachowywał. Wiemy już, że bez nadzoru naszego pracownika nie będziemy nikogo tam wprowadzać” - powiedział Kuliś. Wójt Bań Mazurskich przyznał, że samorząd rozważa - w porozumieniu z konserwatorem zabytków - wyznaczenie dni, w których gmina otworzy kaplicę i udostępni ją zwiedzającym. Zakończony właśnie remont kaplicy w Zakałczu był pierwszym remontem tego miejsca. Kosztował ponad pół mln zł, samorząd dostał na remont rządową dotację.
Grobowiec w maleńkiej wsi Zakałcze w gminie Banie Mazurskie to miejsce, które przyciąga miłośników tajemnic, zagadek i niezwykłości, zwłaszcza że leży zalewie kilka kilometrów od innego niezwykłego grobowca - piramidy w Rapie. Okazała betonowa kaplica grobowa w Zakałczu jest nakryta płaskim dachem, do środka wchodzi się po kilku stopniach. W podziemiu są dwie trumny ze zmumifikowanymi szczątkami dwóch dorosłych osób pozbawionych głów. Uważa się, że trumna dziecięca zaginęła.
O kaplicy w Zakałczu i osobach w niej spoczywających niewiele wiadomo. „Nie zachowały się dokumenty dotyczące majątku i rodzin, do których należał” - powiedział podczas rozpoczynania remontu PAP historyk i regionalista dr Jerzego Łapo. Wg jego ustaleń majątek należał do rodziny Steinerów, ale ostatni z tego rodu, Hermann, zmarł w 1916 r. W 1917 r. majątek kupił Bruno Bark, który zmarł w 1951 r.
Dotąd uważano, że grobowiec powstał w połowie XIX w. i spoczywają w nim szczątki Steinerów, choć nie znano ich imion. Wg ustaleń Łapo datowanie to może być błędne. W jego ocenie sama konstrukcja i styl kaplicy także każą jej budowę przesunąć na latach 20 XX w. Ta zmiana oznaczałaby, że w grobowcu może spoczywać rodzina Barków.
Podczas prac remontowych przy odsłanianiu fundamentów kaplicy robotnicy znaleźli kilka szkieletów. To poświadcza, że kaplicę zbudowano na cmentarzu.
Ze względu na położenie, wygląd kaplicy i otoczenia miejsce to obrasta legendami. Tajemniczości temu miejscu dodaje m.in. wyryte na ogrodzeniu serce, pod którym widnieje data 1863. Legenda głosi, że w pannie z dworu, z rodu Steinerów zakochał się kowal, ale panna zmarła. Jednak data na krzyżu grobowym w kaplicy nie pokrywa się z datą na ogrodzeniu.
Wiele legend związanych z grobowcem w Zakałczu dotyczy tego, że szczątki zmarłych nie mają głów. Według jednych oderwali je młodzi ludzie, którzy w czasach PRL przyjechali tu do pomocy przy pracach polowych i grali nimi w piłkę (podobnie mówi się o szczątkach z Rapy). Inne miejscowe legendy głoszą, że zmumifikowane głowy z grobowca młodzi chłopcy zatknęli na patyki i straszyli nimi dziewczyny.(PAP)
jwo/ dki/