System komunistyczny przez wiele lat zwalczał działalność księdza Blachnickiego. Ksiądz Franciszek był zawsze świadom, że jego działalność jest w sprzeczności z działaniem tego systemu – powiedział we wtorek PAP ksiądz Jacek Herma z Marianum w Carlsbergu, który współpracował z ks. Franciszkiem Blachnickim.
We wtorek minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki oraz zastępca Prokuratora Generalnego, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski zaprezentowali dotychczasowe wyniki śledztwa dotyczącego okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.
Poinformowano, że śmierć ks. Blachnickiego w dniu 27 lutego 1987 r. nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez podanie ofierze śmiertelnych substancji toksycznych. Podano, że wykazały to czynności procesowe, przeprowadzone w Polsce oraz na terenie Niemiec, Austrii i Węgier przez prokuratorów IPN w Katowicach.
Ksiądz Jacek Herma, moderator Centrum Ewangelizacji Marianum w Carlsbergu skomentował dla PAP podane we wtorek informacje. "Jestem tutaj zaangażowany od lat 80-tych. Nie byłem bezpośrednim świadkiem śmierci księdza Franciszka, ale w tych latach także z nim współpracowałem" - powiedział.
"Sądzę, że ogłoszone dzisiaj ustalenia są ważne w dochodzeniu do prawdy, dotyczącej okoliczności jego śmierci. Zawsze jest to ważne nie tylko dla tych, którzy byli wtedy jego współpracownikami, ale także dla dzisiejszego społeczeństwa. To także rozliczanie systemu komunistycznego oraz przywracanie pamięci o tamtym czasie, który zaciera się w świadomości. Docieranie do prawdy pomaga ocenić tamten czas i - jeśli to jest możliwe - dotrzeć również do ustalenia bezpośrednich sprawców" - stwierdził ksiądz Herma.
"System komunistyczny przez wiele lat zwalczał działalność księdza Blachnickiego, bo ksiądz naruszał monopol, szczególnie w obszarze pracy z młodzieżą, formowaniu sumień, propagowania ideałów, które były ideałami sprzecznymi z systemem komunistycznym, wspomnę także jego idee dotyczące wspólnoty zbudowanej na wspólnocie narodów niepodległych" - podkreślił. "Wszystko to rodziło sytuację zagrożenia, które objawiało się także w tym, że były różne akcje dezinformacyjne, niosło to także zagrożenie zdrowia i życia. Ksiądz Franciszek był więc zawsze świadom, że jego działalność jest w sprzeczności z działaniem systemu. Chociaż, nie ukrywajmy, to zawsze były motywy wiary, służba prawdzie, upominanie się o prawa człowieka, to były ideały, którym służył. Na tej drodze był gotów również ponosić koszty".
Ksiądz Jacek Herma w rozmowie z PAP zauważył, że "tam, gdzie jest służba prawdzie tam też pojawiają się działania, które tę prawdę chcą zatrzymać, ograniczyć, bo jest ona niebezpieczna. Trudno ocenić kto ostatecznie podjął takie działania, ale był cały ciąg działań wcześniejszych, w które był zaangażowany wysiłek służby bezpieczeństwa - dzisiaj powiedzielibyśmy, że to były fake newsy - aby działalność księdza Blachnickiego ograniczyć".
"Było niszczenie jego osoby na wielu płaszczyznach - odbieranie mu dobrego imienia, utrudnianie działania, mobbing czy też działania destrukcyjne. System komunistyczny posuwał się też czasami do działań, gdzie objawiała się bezpośrednia zbrodniczość. W tym sensie dziś podana informacja nie jest zaskakująca" - stwierdził ksiądz Herma. "Ważne, że możemy teraz mówić o faktach, nie spekulacjach. Ksiądz jest ofiarą systemu komunistycznego i w ten sposób także uświadamiamy sobie prawdę o zbrodniczości tego systemu. I że jest czymś błędnym myślenie, że system komunistyczny może służyć dobru człowieka, on bezpośrednio lub pośrednio prowadzi do destrukcji człowieka na różnych płaszczyznach".
"Jest faktem, że żyjemy już dzisiaj w innej sytuacji, ale pamięć o tamtej rzeczywistości jest czymś ważnym" - powiedział ksiądz Jacek Herma. "Ponieważ ta pamięć pozwala nam nie ulegać pewnym iluzjom, diagnozować rzeczywistość, ale także w jakiś sposób demaskować to wszystko co ma jakiś związek z ideologią komunistyczną. Ona zmienia się w czasie, przychodzi pod innymi hasłami, ale ciągle jest. Jeśli ktoś nawiązuje do tej ideologii i z niej czerpie to nie jest to czymś dobrym dla dzisiejszego społeczeństwa, dla człowieka".
Ksiądz Franciszek Blachnicki (1921-1987) był założycielem i duchowym ojcem Ruchu Światło-Życie - jednego z ruchów odnowy Kościoła według nauczania Soboru Watykańskiego II - oraz wspólnoty życia konsekrowanego Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. Był wieloletnim wykładowcą teologii na KUL. Walczył z okupantem niemieckim w czasie II wojny światowej, trafił do KL Auschwitz.
Po wojnie był represjonowany przez władze komunistyczne - od lat 50. XX wieku do nagłej śmierci w 1987 roku w Carlsbergu w Niemczech był obiektem szykan i inwigilacji, które miały ograniczyć zasięg jego oddziaływania na polskie społeczeństwo.
Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przypomina, że wywiad cywilny PRL, czyli Departament I MSW, umieścił w Carlsbergu, gdzie ks. Blachnicki tworzył m.in. Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów, dwóch agentów o pseudonimach "Yon" i "Panna" (z dotychczasowych ustaleń wynika, że było to małżeństwo Jolanta i Andrzej Gontarczykowie).
Ksiądz Blachnicki zmarł nagle 27 lutego 1987 roku. Oficjalnie jako przyczynę śmierci podano zator płucny.
Duchowny został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Oświęcimskim. W 1995 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
W 2015 r. papież Franciszek wydał dekret o heroiczności jego cnót. Od tego czasu jest określany w Kościele, jako Czcigodny Sługa Boży.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ jar/