Swoją rolę i misję odbieram tak, że należy przywrócić normalność. To oznacza przestrzeganie standardów dziennikarskich w polskich mediach, bo wtedy nie będzie dezinformacji – powiedział przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski podczas piątkowego panelu o bezpieczeństwie informacyjnym.
Konferencja pt. "Perspektywy współpracy polsko-czeskiej na najbliższą dekadę" organizowana przez Fundację Polska Wielki Projekt odbyła się w piątek w Warszawie.
Tematem jednego z paneli było bezpieczeństwo informacyjne. Dyskutowali o nim przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski, doradca Prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz i redaktor naczelny tygodnika Echo24 Dalibor Balšínek
Uczestnicy panelu pytani byli, w jaki sposób zagrożone jest dzisiaj bezpieczeństwo informacyjne w dobie wysoko rozwiniętej technologii, w czasie wojny i fakenewsów.
Przewodniczący KRRiT podkreślił, że "dezinformacja dotycząca polskiej historii ma na celu alienację Polski w NATO". "Osamotnienie Polski w przypadku napaści jest celem imperialistycznej polityki Rosji, jako jeden z elementów podboju środkowej Europy".
Świrski, odpowiadając na pytanie, czy KRRiT ma narzędzia zapobiegające dezinformacji, opowiedział o łańcuchu obrony informacyjnej Polski, który tworzą np. media publiczne: TVP, Polskie Radio i PAP. Jak tłumaczył, "są one niezbędne, aby walczyć z dezinformacją na temat Polski i dotyczącą sytuacji wewnętrznej w Polsce, przedstawianej jako faszyzm. Są potrzebne, żeby chronić Polskę przed zniesławieniami, wyjaśniając obywatelom oraz światu zewnętrznemu, jaka jest prawdziwa sytuacja w Polsce, aby przeciwstawiać się dezinformacji w sposób aktywny".
Podał za przykład zatrucie Odry. "Media publiczne podawały rzetelne informacje, a media komercyjne siały dezinformację, ponieważ chciały zwiększyć zasięgi, aby mieć większą oglądalność i sprzedać więcej reklam" - dodał.
Jak tłumaczył, KRRiT ma podwójną strukturę - Rada składa się z członków, a jednym z nich jest przewodniczący. Według ustawy jest on również osobnym organem. "W jego gestii leżą proaktywne działania w kwestii utrzymywania dyscypliny wśród nadawców koncesjonowanych przez KRRiT. Z jednej strony KRRiT przyznaje koncesje i gremium dba, aby były one przyznane właściwym podmiotom, które są wiarygodne i mają możliwości funkcjonowania na rynku. Z drugiej strony przewodniczący, jako osobny organ, pilnuje, żeby ustawa o Radiofonii i Telewizji była przestrzegana" - tłumaczył. Dodał, że w ustawie o KRRiT "jest również delegacja odwołująca się do prawa prasowego, w którym jest napisane, że dziennikarze i media mają obowiązek zachowania należytej staranności w informowaniu. W związku z tym Przewodniczący KRRiT ma możliwość pilnowania kwestii dezinformacji".
"Swoją rolę i misję odbieram tak, że należy przywrócić normalność" - powiedział Świrski. A to, jak wyjaśnił oznacza, przestrzeganie standardów dziennikarskich w polskich mediach, bo wtedy nie będzie dezinformacji.
Świrski, pytany czy blokowanie rosyjskich mediów w Polsce w czasie wojny nie kłóci się z wolnością słowa, powiedział m.in., że "nie ma miejsca na rozprzestrzenianie ruskiej propagandy". Przypomniał, że KRRiT już 24 lutego wydała decyzję o zamknięciu rosyjskich kanałów w Polsce.
Doradca Prezydenta Andrzej Zybertowicz, pytany o kształtowanie wizerunku Polski za granicą przed i po wybuchu wojny na Ukrainie zauważył, że "wizerunek Polski zdecydowanie poprawił się w pierwszych tygodniach tej wojny, bo okazało się, że Polacy, obywatele, NGO, instytucje państwa wspólnym wysiłkiem przyjęli uchodźców z Ukrainy. Zarazem polskie państwo stało się kluczowym ogniwem w pomocy demokratycznego zachodu dla Ukrainy".
Jednak w ocenie Zybertowicza "cały czas mamy bardzo dużo do zrobienia". Powiedział, że "kilka tygodni przed wybuchem kryzysu polsko-izraelskiego wokół ustawy o IPN, +wykrakał+ go w wywiadzie dla PAP, mówiąc, że polskie państwo ma wiele instytucji, które mają spore możliwości komunikacyjnego oddziaływania na zagranicę, ale wysiłek i zasoby tych instytucji nie są koordynowane". Zwrócił uwagę, że "na brak narzędzi komunikacyjnych, dzięki którym do wszystkich krajów Trójmorza, polski punkt widzenia docierałby bezpośrednio, a nie przez Deutsche Presse-Agentur albo inne podmioty międzynarodowe". "Dużo mamy do zrobienia i to nie jest tak, że państwa polskiego na to nie stać, ale duża część zasobów nie jest należycie jeszcze skoordynowana" - ocenił.(PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ aszw/