Sprawa rzezi wołyńskiej to sprawa ciągle żywa w pamięci wielu polskich rodzin i ten temat nie zostanie przez nas zaniedbany, powinien być jednak podnoszony w pewnej perspektywie, stanowczo, ale i rozważnie, poprzez dialog i we współpracy obu stron – uważa wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.
"Trzeba podkreślić, że jest to problem dotyczący naszej wspólnej historii w relacjach polsko-ukraińskich, a sprawa rzezi wołyńskiej nie jest w naszych relacjach tematem zamkniętym. Dziś nie jest i nie może to być temat najpilniejszy dla strony ukraińskiej, bo Ukraina walczy dziś o życie, co nie zmienia tego, że dla Polaków to temat bardzo ważny" - powiedział PAP Mularczyk.
"Musimy w sposób stanowczy ten temat podnosić, jest to temat do przepracowania dla Ukraińców. Mamy świadomość sytuacji wojny, dlatego wykazujemy wsparcie i pomoc, ale też oczekujemy na zrozumienie strony ukraińskiej dla naszej wrażliwości i uderzenia się w pierś. Sprawa rzezi wołyńskiej to sprawa ciągle żywa w pamięci wielu polskich rodzin, także mojej" - dodał wiceszef MSZ.
Jak ocenił, "jednak ta sprawa powinna być podnoszona w pewnej perspektywie, stanowczo, ale i rozważnie, raczej nie poprzez wpisy na Twitterze, bo ta formuła nie służy ani Polsce, ani Ukrainie, ale poprzez dialog i we współpracy obu stron oraz finalnie uregulowana bez negatywnych wzajemnych emocji".
"Moim zdaniem trzeba nieustannie stawiać na efekty pracy edukacyjnej, jaką Polska obecnie wykonuje, starać się pokazywać naszą tragiczną perspektywę. Państwo polskie działa na tym polu systemowo, takie rozmowy są prowadzone. To wymaga jednak pracy, czasu, cierpliwości i zaangażowania obu stron do czego zachęcam stronę ukraińską"- stwierdził Mularczyk.
Podkreślił, że dziś Polacy dzięki swojej otwartej postawie, wsparciu i pomocy dla Ukraińców cieszą się ich dużą sympatią, zatem - jak ocenił - jest to dobra podstawa do takich rozmów.
"Polityka historyczna jest ważną częścią polityki każdego państwa, także pomiędzy sąsiadami, zatem na pewno temat rzezi wołyńskiej nie zostanie przez nas zapomniany czy zaniedbany" - zapewnił wiceminister SZ.
Rzecznik MSZ Łukasz Jasina w piątek w programie Onet Opinie był pytany o zbliżającą się 80. rocznicę rzezi wołyńskiej. "Osobiście do tego podchodzę, bo jestem prawie z Wołynia i wprawdzie moja rodzina nie jest wołyńska, ale się wychowałem wśród ludzi, którzy stamtąd uciekli. Pamiętam czasy, kiedy ta zbrodnia nie była problemem, bo była mało znana. Ale teraz już jest i nie da się tego faktu zmienić. Nie da się cofnąć czasu i nigdy nie będzie dobrego czasu, by o tym mówić lub nie. To trzeba sobie w końcu powiedzieć, bo ciągle pojawiają się głosy, że dla dobra stosunków polsko-ukraińskich warto o Wołyniu mówić mniej" — mówił Łukasz Jasina.
"Polskie społeczeństwo wyraźnie powiedziało, że to jest rzecz ważniejsza niż jakieś zakulisowe negocjacje dyplomatyczne. To jest szczera rozmowa między przywódcami, która też miała miejsce na te tematy na początku kwietnia. To jest sprawa na tyle ważna, że musi być załatwiana na takim poziomie" — mówił dalej Jasina.
Dodał, że jego zdaniem ze strony ukraińskiej brakuje zrozumienia, jak ważna jest to dla Polaków sprawa. Dopytywany, czy taka postawa jest również ze strony prezydenta Ukrainy, odpowiedział: "Być może. Prezydent (Wołodymyr) Zełenski także ma wiele innych spraw na głowie. Ja tutaj niczego nie usprawiedliwiam, ale po prostu staram się zrozumieć. To jest też cecha dyplomacji".
Jasina był dopytywany, czy prezydent Ukrainy powinien przeprosić za Wołyń, za rzeź wołyńską. "Tego nie zrobiło państwo ukraińskie, ale prezydent Zełenski powinien wziąć jako Ukraina jednak większą odpowiedzialność" — odpowiedział rzecznik MSZ.
Dopytywano go, jak powinny wyglądać te przeprosiny. "Przepraszam i proszę, prosimy o wybaczenie. Ta formuła bardzo dobrze działa w przypadku polsko-ukraińskich stosunków, a jej jest ciągle mało. My, Polacy, wzięliśmy jako państwo polskie odpowiedzialność za zbrodnie dokonywane przez nasze państwo na Ukraińcach. Brakuje takiej odpowiedzialności ze strony Ukrainy, choć bardzo wiele rzeczy się zmieniło na lepsze, choćby ubiegłoroczne gesty, ale jednak na szczeblu ambasadora Wasyla Zwarycza" — mówił Jasina.
Na słowa rzecznika MSZ zareagował ambasador Ukrainy w Polsce przesyłając oświadczenie Onetowi. "Wszelkie próby narzucenia prezydentowi Ukrainy lub Ukrainie tego, co powinniśmy zrobić w związku z naszą wspólną przeszłością, są niedopuszczalne i godne ubolewania. Pamiętamy o historii, jesteśmy gotowi do dialogu i wzajemnego zrozumienie, a jednocześnie apelujemy o szacunek i rozwagę w wypowiedziach, zwłaszcza w złożonej rzeczywistości ludobójczej rosyjskiej agresji w stosunku do narodu ukraińskiego" - napisał ukraiński ambasador.
"Ponadto znana formuła prawdziwego pojednania w relacjach ukraińsko-polskich, która została przyjęta za podstawę przez hierarchów naszych Kościołów, przy zrozumieniu biegu historii i całej moralnej i chrześcijańskiej esencji naszych relacji, brzmi: +wybaczamy i prosimy o przebaczenie+" — dodał Zwarycz w oświadczeniu dla Onetu.
Portal zaznaczył, że podobną treść miał również sobotni wpis Zwarycza na Twitterze. "Jakiekolwiek próby narzucania Prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie co musimy w sprawie wspólnej przeszłości są nieakceptowalne i niefortunne" — napisał dyplomata. "Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek a wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej. Co więcej, dobrze znana formuła prawdziwego pojednania w stosunkach ukraińsko-polskich, która została przyjęta przez hierarchów naszych Kościołów, brzmi: +wybaczamy i prosimy o wybaczenie+" — przytacza treść wpisu Onet.
W niedzielę, wpis ten jednak zniknął z Twittera, ale pojawił się nowy. "Mój wczorajszy wpis był reakcją na słowa rzecznika MSZ w Onet, który wprost wskazał, co musi zrobić prezydent Ukrainy. Uważam taką formę komunikacji za niewłaściwą. Jesteśmy otwarci na dialog, współpracę ws historii, rozumiemy jej znaczenie, czcimy pamięć ofiar. Razem silniejsi" - napisał Zwarycz.(PAP)
wni/ kos/ mark/