Prawda o rzezi wołyńskiej, tym ludobójstwie, musi być jasno i mocno wypowiedziana; ale nie chodzi o zemstę czy odwet. To, co się dzieje dzisiaj między Polakami a Ukraińcami, jest tego najlepszym dowodem, Polacy niosą pomoc narodowi ukraińskiemu – podkreślił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.
Prezydent poinformował, że w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skierował do Rady Najwyższej Ukrainy projekt ustawy o nadaniu Polakom specjalnego statusu na Ukrainie. "Dzisiaj Ukraina poprzez ten akt i poprzez gest prezydenta składa symboliczne zaproszenie: +Wy jesteście tutaj na szczególnych prawach witani+. Niechże to też będzie dla nas jakimś znakiem, w tych wszystkich sprawach, w których mówić często trudno" - powiedział Andrzej Duda.
Prezydent - wraz z m.in. premierem Mateuszem Morawieckim - uczestniczył w poniedziałek w obchodach Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Uroczystość odbyła się na Skwerze Wołyńskim w Warszawie.
"To dla nas, Polaków, trudny czas zawsze - ten początek lipca każdego roku od tamtego pamiętnego 1943 roku, kiedy to dokładnie właśnie w lipcu, jedenastego, w krwawą niedzielę, doszło do największej fali, a w niedzielę do kulminacji zbrodni popełnianych w tamtych czasie na Polakach mieszkających w szczególności na Wołyniu, na wschodzie ówczesnej okupowanej przez Niemców Rzeczypospolitej" - mówił prezydent podczas uroczystości.
"Do zbrodni, która w istocie była ludobójstwem, albowiem celem jej było dokonanie czystki etnicznej poprzez wymordowanie Polaków, oczyszczenie tamtej ziemi z mniejszości polskiej" - podkreślił.
Przypomniał, że tamte dramatyczne wydarzenia zabrały życie w sumie ponad 100 tysiącom ludzi. "Na samym Wołyniu między 40 a 60 tysięcy zostało zamordowanych, zabitych, co z wielkim bólem i rozpaczą podkreślamy, przez sąsiadów. Bo przecież tak to było, że mieszkali po sąsiedzku, często skoligaceni, związani różnego rodzaju więziami rodzinnymi, przyjacielskimi, spokrewnieni" - powiedział prezydent. Dodał, że "bardzo ciężko nam jest dzisiaj to zrozumieć i sobie to wytłumaczyć, jak w ogóle wtedy było to możliwe, jakie żywioły obudziły się i zostały stworzone i rozbudzone w duszach, że ludzie ludziom mogli zgotować taki los".
Te wydarzenia - zaznaczył prezydent - są "faktem historycznym, niezaprzeczalnym, nie żadnym wymysłem, pomysłem, nie żadną opowieścią, nie legendą, w której jest jakieś ziarno prawdy", tylko faktem. "Pamiętamy o tym i będziemy jako naród, jako społeczeństwo pamiętali, bo to jest element naszej historii, bardzo trudnej historii, będą o tym w szczególności pamiętali pewnie jeszcze przez pokolenia ci, których najbliżsi poginęli" - zaznaczył.
"Dzisiaj świadków tamtej zbrodni jest już bardzo niewielu, tych, którzy na własne oczy widzieli, będąc dziećmi, wtedy z reguły, pamiętając jak przez mgłę, tamten koszmar, kiedy ratowano im życie, kiedy uciekali razem z rodzicami (...) tych, którzy zostali wygnani" - powiedział prezydent. "Ponad pół miliona nosiło i nosi w duszy straszliwą zadrę, ranę, bardzo często z wielkim trudem zabliźniającą się, mam nadzieję, że najczęściej już zabliźnioną, ale ślad pozostaje" - kontynuował Duda.
Prezydent zauważył, że "trudna, niezwykle trudna debata między naszymi narodami na ten temat trwa od dziesięcioleci". "Zwłaszcza w ciągu ostatnich 30 lat - od kiedy jest suwerenna, niepodległa prawdziwie Polska i odkąd jest niepodległa, suwerenna Ukraina. (...) Trudny temat - dla nas ogromnie bolesny, domagający się twardego powiedzenia prawdy. Dla Ukraińców trudny, bo przede wszystkim ogromnie wstydliwy. Jakże to tak, przyznać, powiedzieć: +no tak, mordowaliśmy, no tak, to prawda+" - mówił prezydent.
"Trudny, zwłaszcza w aspekcie tej historii, którą też my, jako Polacy powinniśmy dostrzegać - że ci, o których my wiemy, że byli mordercami, byli zarazem dla Ukrainy w innych miejscach, w innych momentach i z innym przeciwnikiem, wrogiem, byli bohaterami i zginęli często z rąk sowieckich, walcząc z głęboką wiarą o niepodległe państwo, o niepodległą, wolną Ukrainę. Jakże to trudne, my to też znamy" - powiedział.
"Ale prawda musi być mocno i jasno wypowiedziana. Ale, co jest w tym wszystkim ogromnie ważne i co bardzo mocno chcę podkreślić, właśnie w tym czasie - bo choć jest dramatyczny, to w tym kontekście straszliwym Wołynia, rzezi wołyńskiej, ludobójstwa, które tam miało miejsce, na wschodzie, tych wszystkich relacji, potem akcji Wisła, tego wszystkiego, co tak trudne w naszej wspólnej historii i dramatycznej pamięci, trzeba jasno i mocno powiedzieć: nie chodziło i nie chodzi o zemstę, o żaden odwet. Nie ma lepszego dowodu na to, niż ten czas, który mamy teraz. Choć tak trudny, to zarazem to, co dzisiaj dzieje się między Polakami i Ukraińcami, jest najlepszym tego dowodem, że nie chodzi o zemstę" - oświadczył Andrzej Duda.
Prezydent podkreślił, że "przecież pamięta cały naród, nie ma dziś Polaków, którzy nie wiedzą, co to była rzeź wołyńska". "A jednak przyjmują Ukraińców pod swój dach, jednak wyciągają rękę, niosą pomoc indywidualnym ludziom, ale także i zbiorowo, całemu narodowi i państwu. A więc nie chodzi o zemstę, nie chodzi o to, by pognębić, by zabrać" - ocenił.
Prezydent poinformował też, że w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skierował do Rady Najwyższej Ukrainy projekt ustawy o nadaniu Polakom specjalnego statusu na Ukrainie. „Dziś właśnie. Można w tym widzieć sytuację odwrotną do tamtej – kiedy Polaków usiłowano się za wszelką cenę pozbyć, także zabierając im życie. Dzisiaj Ukraina, poprzez ten akt i poprzez gest prezydenta, składa symboliczne zaproszenie: +Wy jesteście tutaj na szczególnych prawach witani+. Niechże to też będzie dla nas jakimś znakiem, w tych wszystkich sprawach, o których często trudno mówić”.
"Wręcz przeciwnie, jak powiedziałem 3 maja - tam, na tym trudnym stole w naszej historii między Polakami a Ukraińcami, gdzie tyle leżał karabin, topór, widły, sękaty kij, położony został chleb i ręka została wyciągnięta, by pomóc i ona została przyjęta z wdzięcznością i często ze łzami, wiecie o tym doskonale. Być może właśnie ze łzami, dlatego że tamta pamięć też jest, ta wstydliwa, o której mówię" - powiedział prezydent.
Duda mówił w swym wystąpieniu również o tym, że historia pokazuje, iż każde działanie, także zemsta, będzie rodziła kolejną zemstę. "To jest ostatnia rzecz, której nawzajem dziś potrzebujemy. Czy to zemsty werbalnej, czy, nie daj Panie Boże, jakiejkolwiek zemsty fizycznej. (...) Bo nie jest jej beneficjentem z całą pewnością Warszawa. I nie jest jej beneficjentem i nie będzie z całą pewnością Kijów. Wiecie, gdzie będzie beneficjent największy. Ten, który usiłuje dziś Ukrainie odebrać wolność i ziemię" - podkreślił prezydent.
"To ważny czas. Wiem, że wielu mówi: do tej pory wszystko było tylko w warstwie werbalnej. Obiecywano z obu stron, często niewyraźnie. Popatrzcie się na ostatnią rzeczywistość: jest mniej słów niż czynów. Za nieopatrzne głupie słowa są natychmiastowe konsekwencje" - powiedział Duda.
Prezydent poinformował też, że w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skierował do Rady Najwyższej Ukrainy projekt ustawy o nadaniu Polakom specjalnego statusu na Ukrainie. "Dziś właśnie. Można w tym widzieć sytuację odwrotną do tamtej - kiedy Polaków usiłowano się za wszelką cenę pozbyć, także zabierając im życie. Dzisiaj Ukraina, poprzez ten akt i poprzez gest prezydenta, składa symboliczne zaproszenie: +Wy jesteście tutaj na szczególnych prawach witani+. Niechże to też będzie dla nas jakimś znakiem, w tych wszystkich sprawach, w których mówić często trudno" - powiedział Duda.
"Czego chcemy? Chcemy prawdy. Czego chcemy? Chcemy grobów, tego, co jest po prostu normalne w cywilizacji, w której nasze oba narody wyrosły - chrześcijańskiej, łacińskiej. Chcemy móc pomodlić się na grobach naszych najbliższych i naszych rodaków, wskazanych, jeśli to tylko będzie jeszcze możliwe, z imienia i nazwiska, że tu konkretnie w tym miejscu leżą albo że tutaj zostali pomordowani przed dziesiątkami lat, bo tu mieszkali" - oświadczył prezydent.
"Ale chcemy też i zaoferować to samo. Bo niech i tak będzie, na tym polega elementarna uczciwość, żeby i tam, gdzie na naszej ziemi pochowani są Ukraińcy, też był grób, też było imię i nazwisko" - dodał. Prezydent stwierdził, że nie będzie ich tyle "co na Wołyniu czy innych miejscach", ale - jak mówił - "na litość boską, nie licytujmy się dzisiaj na liczby".
"Wolę, byśmy się licytowali na prawdę, na pokazaną prawdę: ile prawdy umiemy pokazać my, także tej dla nas wstydliwej, ile prawdy umieją pokazać nasi sąsiedzi, niechże się na tej prawdzie rzeczywiście, w tej warstwie niewerbalnej, zbuduje dodatkowo ta nowa relacja między naszymi narodami i społeczeństwami, której - wierzę w to głęboko - oba nasze narody i oba nasze państwa bardzo na przyszłość potrzebują, po to, by słabość przekuła się w siłę" - oświadczył.
Prezydent zwrócił się z prośbą o rozwagę, także i w słowach, bo - jak zaznaczył - "prawdy nie powinniśmy dochodzić poprzez szarpanie, tylko poprzez spokojne i rozważne działanie, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji, jaka jest dzisiaj". "Wierzę w to głęboko, że uda się to zrealizować i obiecuję z tego miejsca, że będę to realizował, wierząc głęboko także w to, że jest dzisiaj ku temu uczciwa i przychylna atmosfera z drugiej strony" - powiedział Duda.
Dodał, że wierzy głęboko i oczekuje też, iż "z rozwagą i mądrością będą to realizowały także powołane do tego u nas instytucje państwowe".
"Potrzeba nam tej wielkiej odpowiedzialności dla przyszłości po obu stronach tej granicy, o której nie tak dawno prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że w zasadzie jej prawie że już nie ma" - powiedział Duda.
"Będzie Ukraina - wierzę w to głęboko - wolna, suwerenna, niepodległa, będzie też na przyszłość istniała - mam nadzieję na wieki - wolna, suwerenna i niepodległa Polska. I wierzę w to, będą się w przyszłości nawzajem umacniały i będą w sojuszu. Tak samo jak w przyjaźni i w sojuszu będą oba nasze narody, pamiętając o historii, modląc się, oddając hołd pomordowanym, ale także rozumiejąc, że były w historii trudne chwile i były dramatycznie tragiczne błędy" - zaznaczył prezydent.
"Dramatycznie tragiczne błędy, które nigdy nie mogą się powtórzyć, jeśli mamy trwać w tej części Europy i świata jako dwa suwerenne, niepodległe narody żyjące we własnych państwach" - wskazywał Duda.
Prezydent podkreślił, że wierzy głęboko w to, iż poradzimy sobie z tym niezwykle trudnym wyzwaniem. "I że to, co dzieje się w ostatnim czasie, na przestrzeni tych ostatnich miesięcy, to jest rodzący się ze zgliszcz, dosłownie ze zgliszcz, przyszły, nowy obraz polsko-ukraińskiej relacji, prawdziwie sąsiedzkiej i prawdziwie bratniej, gdzie się na dom sąsiada patrzy bez obaw, gdzie się sąsiada traktuje z życzliwością" - zaznaczył.
"Wierzę w to głęboko, że takiej właśnie relacji sprzyjała będzie także i Opatrzność między naszymi narodami. Niech Pan Bóg ma w swojej opiece Polskę i naród polski. Niech Pan Bóg ma w swojej opiece Ukrainę i naród ukraiński. Cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć poległym. Niech żyje Polska" - zakończył swoje wystąpienie Andrzej Duda.(PAP)
Autorzy: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Maciej Replewicz
sdd/ mr/ mrr/