Naszym obowiązkiem jest wypełnianie białych plam. Ten temat był właśnie jedną z nich. Był w Polsce znany i podejmowany, ale przez lata był też zamilczany – powiedział w poniedziałek wicepremier, minister kultury Piotr Gliński podczas premiery filmu „Dwie flagi” o Żydowskim Związku Wojskowym.
Wicepremier podkreślił, że Żydowski Związek Wojskowy, któremu poświęcony jest film w reżyserii Jolanty Kessler, nie może być spychany na margines pamięci historycznej. Dodał, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat z przyczyn politycznych i ideologicznych był niemal zupełnie nieznany. „Mamy kolejne dzieło, które przeciwstawia się zapominaniu i zrzucaniu na margines bardzo ważnych tematów” – zauważył szef resortu kultury.
Zaprezentowany w poniedziałek w warszawskim kinie Kultura film składa się z archiwalnych wypowiedzi żołnierzami Żydowskiego Związku Wojskowego: Ziuty Hartman, Dawida Landaua, Józefa Grynblatta i Feli Finkelsztein. Ich świadectwa uzupełnione są opiniami badaczy z Polski, Izraela i Francji oraz niemieckimi materiałami filmowymi dokumentującymi życie więźniów getta oraz tłumienie powstania.
„Mamy kolejne dzieło, które przeciwstawia się zapominaniu i zrzucaniu na margines bardzo ważnych tematów” – zauważył szef resortu kultury.
Reżyser filmu Jolanta Kessler, podczas debaty po zakończeniu premierowego pokazu filmu, powiedziała, że praca nad nim przypominała poszukiwania detektywistyczne, ponieważ zachowało się bardzo niewiele źródeł dokumentujących działalność ŻZW. Wyjątkiem były nieliczne, zarejestrowane przez organizacje żydowskie i ośrodki historyczne wspomnienia członków ŻZW. Jolancie Kessler udało się dotrzeć do mieszkającej w Izraelu bojowniczki ŻZW Ziuty Hartman.
Reżyser wyjaśniła także dlaczego w tytule filmu odniosła się do dwóch flag, które w czasie powstania powiewały nad płonącym gettem. „Są symbolem braterstwa. Relacje tych wszystkich bojowników ŻZW ze światem zewnętrznym miały miejsce dzięki Polakom. Mieli wspólnego, jednego przeciwnika. Nawet stosunkowo mała pomoc wojskowa, którą Polacy mogli dostarczyć do getta jest bardzo wzruszająca i to ona zdecydowała o wywieszeniu polskiej i żydowskiej flagi nad gettem” – podkreśliła.
W zeznaniach składanych podczas śledztwa i na rozprawie sądowej odpowiedzialny za tłumienie powstania funkcjonariusz SS Juergen Stroop wspominał dzień, w którym nad placem Muranowskim zawisły dwie flagi: „Na jednym z betonowych budynków wywieszono flagi żydowską i polską jako wezwanie do walki przeciwko nam. Jednakże już drugiego dnia akcji udało się specjalnej jednostce bojowej zdobyć te dwie chorągwie. W tej walce z bandytami poległ SS-Untersturmführer Dehmke”. Podkreślał jak wielką dla morale walczących powstańców miały te symbole. „Sprawa flag miała doniosłe znaczenie polityczne i moralne. Przypominała setkom tysięcy ludzi o sprawie polskiej, inspirowała ich i podniecała. Integrowała ludność Generalnej Guberni, a szczególnie Żydów i Polaków. Sztandary i kolory narodowe są takim samym instrumentem walki jak szybkostrzelne działo, jak tysiące takich dział” - mówił do więzionego wraz z nim Kazimierza Moczarskiego, autora „Rozmów z katem”.
W zeznaniach składanych podczas śledztwa i na rozprawie sądowej odpowiedzialny za tłumienie powstania funkcjonariusz SS Juergen Stroop wspominał dzień, w którym nad placem Muranowskim zawisły dwie flagi.
Jak zauważył dyrektor Stankowski ten moment powstania w getcie zasługuje na szczególną pamięć, bo po raz pierwszy od 1939 r. nad Warszawą była widoczna polska flaga. „Słowa kata getta warszawskiego przypominają o +teutońskiej furii+, którą jego podwładni zareagowali na pojawienie się obu flag. Był to bowiem symbol. Z raportów niemieckich wynikają również obawy przed przyłączeniem się Polaków do powstania, co sprawiłoby, że front wschodni zostałby odcięty od transportów. Proszę pamiętać, że w tym czasie w Warszawie Niemcy nie dysponowali regularnymi oddziałami wojskowymi” – podkreślił dyrektor Muzeum Getta.
Dr hab. August Grabski z Wydziału Historycznego UW zauważył, że ŻZW był organizacją bardzo głęboko zakonspirowaną, co sprawiało, że jej poszczególne komórki nie miały żadnej wiedzy o istnieniu pozostałych. W jego opinii pamięć o dokonanej przez Niemców zagładzie i o powstaniu w getcie ukształtowała się więc pod wpływem środowisk, które były niechętne ideom członków ŻZW. „Przez pierwsze 30 lat istnienia państwa Izraelem rządziła lewica, która dążyła do wykluczenia komunistów i prawicy, która była przed wojną była matecznikiem Żydowskiego Związku Wojskowego” – zauważył badacz dziejów społeczności żydowskiej w Polsce. Dodał, że cieniem na pamięci o ŻZW położyły się również manipulacje niektórych kombatantów, których „relacje wypaczały historię prawdziwego Żydowskiego Związku Wojskowego”. „Mam nadzieję, że ten film szerzej opowie historię tych dwóch sztandarów. Mamy do czynienia z dokumentem bezprecedensowym, o niezwykle wysokiej wartości. To niemal wykład akademicki. Mam nadzieję, że wzbudzi zainteresowanie także środowisk żydowskich” – dodał.
Albert Stankowski, dyrektor Muzeum Getta Warszawskiego, które było współproducentem filmu „Dwie flagi” zauważył, że pamięć o ŻZW zatarła się także z powodu prześladowań komunistycznych po 1945 r., gdy nieliczni członkowie tej organizacji bali się mówić o powiązaniach i współpracy z polskim Państwem Podziemnym. „Ten film powstał więc ze strzępków informacji, które zostały zebrane jak szkło z rozbitego witraża. Ten proces badań musi być kontynuowany” – podkreślił. Dodał, że być może w najbliższym czasie, dzięki współpracy z historykami z Izraela, uda się ustalić prawdziwą tożsamość przywódcy ŻZW Pawła Frenkla oraz zaprezentować jego portret fotograficzny. „Czasu nie da się jednak wrócić, bo nie mamy już świadków” – podkreślił.
Albert Stankowski, dyrektor Muzeum Getta Warszawskiego, które było współproducentem filmu „Dwie flagi” zauważył, że pamięć o ŻZW zatarła się także z powodu prześladowań komunistycznych po 1945 r., gdy nieliczni członkowie tej organizacji bali się mówić o powiązaniach i współpracy z polskim Państwem Podziemnym.
Żydowski Związek Wojskowy to jedna z najmniej znanych organizacji konspiracyjnych okupowanej Warszawy. Zachowały się bardzo nieliczne źródła poświęcone działalności tej organizacji. Po wojnie działalność ŻZW była przemilczana przez oficjalną historiografię ze względu na przynależność większości jego członków do prawicowego Betaru. W Izraelu historyk Chaim Lazar zbierał nieliczne świadectwa o ŻZW i w 1966 r. opublikował książkę „Muranowska 7”, do dziś nieprzetłumaczoną na język polski. Jak zauważył dr hab. August Grabski w innej ważnej pracy – wspomnieniach autorstwa związanego z ŻZW lekarza Dawida Wdowińskiego – ze względów ideologicznych pojawiła się informacja tylko o fladze żydowskiej nad gettem. Dopiero w ostatnich kilkunastu latach historycy w Polsce i Izraelu zaczęli badać tę organizację oraz pojawiło się kilka publikacji na jej temat.
Uważa się, że ŻZW powstał po wielkiej akcji likwidacyjnej przeprowadzonej przez Niemców w warszawskim getcie, w wyniku której od lipca do września 1942 r. 254 tys. Żydów wywieziono do obozu zagłady w Treblince, 11 tys. skierowano do obozów pracy, a ok. 6 tys. osób rozstrzelano na miejscu. Jego początki sięgają jednak pierwszych miesięcy okupacji, gdy struktury konspiracyjne tworzyli byli żydowscy żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego.
Za przywódców ŻZW, jak twierdzi historyk dr Dariusz Libionka, należy uznać Leona Rodala i Pawła Frenkla, co zgadza się z relacją Emmanuela Ringelbluma. Rodal zginął prawdopodobnie 20 kwietnia 1943 r. Frenkel był przedwojennym działaczem syjonistycznego Betaru w Warszawie, jak wynika z meldunków polskiego podziemia, zginął 19 czerwca 1943 r. podczas starcia w kamienicy przy Grzybowskiej 11. Był to jeden z ostatnich epizodów walki toczonej w getcie od 19 kwietnia 1943 r.
ŻZW podzielony był na trzy oddziały. W getcie centralnym, przy placu Muranowskim ulokowany był trzon sił ŻZW. Był on podzielony na trzy około 20-osobowe grupy bojowe. Dowodzili nimi: Eliyahu Halbersztein, Natan Szultz, Meir Teibloom, Israel (NN), Józef Goldshaber, Leon Rodal. Mniejsze oddziały były na terenie szopu szczotkarzy oraz szopów Tobbensa i Schultza przy ul. Karmelickiej 5. Większość walczących członków ŻZW zginęła w powstaniu, reszta - podczas próby wydostania się z getta.
Swoją premierę telewizyjną film Jolanty Kessler będzie miał w TVP 1 we wtorek o 21.05. Dokument zostanie nadany także na antenach TVP Historia (czwartek o 19.00) i TVP Dokument (czwartek o 21.00).(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ aszw/