W 20. rocznicę ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku prezydent USA Joe Biden odwiedzi wszystkie trzy miejsca zamachów – podaje w sobotę Biały Dom.
Prezydent i pierwsza dama Jill Biden przybędą do Nowego Jorku, gdzie dwa samoloty wbiły się i zniszczyły wieże World Trade Center. Zginęło tam 2753 ludzi.
Joe Biden podpisał w piątek rozporządzenie wykonawcze nakazujące przegląd, odtajnienie i ujawnienie dokumentów rządowych związanych z atakami. Podkreślił, że honoruje zobowiązanie z kampanii wyborczej o zapewnieniu przejrzystości w kwestii odtajnienia zgromadzonych materiałów.
Amerykański przywódca z żoną weźmie również udział w uroczystościach rocznicowych w Arlington w Wirginii, gdzie trzeci samolot uderzył w Pentagon. Przybędą oni też do Shanksville w Pensylwanii, gdzie w rezultacie walki pasażerów z terrorystami rozbił się czwarty samolot, który prawdopodobnie zmierzał w kierunku Kapitolu lub Białego Domu.
Joe Biden podpisał w piątek rozporządzenie wykonawcze nakazujące przegląd, odtajnienie i ujawnienie dokumentów rządowych związanych z atakami. Podkreślił, że honoruje zobowiązanie z kampanii wyborczej o zapewnieniu przejrzystości w kwestii odtajnienia zgromadzonych materiałów.
Niektóre zapisy odnoszą się do wciąż tajnego śledztwa o kryptonimie "Operation Encore" koncentrującego się na dwóch porywaczach, którzy mieszkali w San Diego.
"19 porywaczy nie może samodzielnie zabić 3000 ludzi (…) Nie mogę tego komentować, ale nie trzeba być agentem FBI z 26-letnim doświadczeniem, żeby się tego domyślić" – mówił Danny Gonzalez, wyjaśniając, że obowiązuje go zakaz FBI ujawniania pewnych tajnych informacji o operacji Encore.
W niedawnym wywiadzie dla telewizji CBS News były agent FBI mówił, że porywacze samolotów korzystali ze wsparcia na terytorium USA.
"19 porywaczy nie może samodzielnie zabić 3000 ludzi (…) Nie mogę tego komentować, ale nie trzeba być agentem FBI z 26-letnim doświadczeniem, żeby się tego domyślić" – mówił Danny Gonzalez, wyjaśniając, że obowiązuje go zakaz FBI ujawniania pewnych tajnych informacji o operacji Encore.
Zdaniem Gonzaleza dwóm porywaczom - Nawafowi al-Hazmi i Khalidowi al-Mihdhar - pomagało kilku Saudyjczyków, w tym Omar al-Bayoumi.
"Bayoumi, który pracował dla rządu saudyjskiego, powiedział, że przypadkowo natknął się na dwóch porywaczy w restauracji w Los Angeles i namówił ich do przeprowadzki do San Diego. Tam pomógł im znaleźć mieszkanie i otworzyć konto bankowe. Obaj rozpoczęli w pobliżu kursy lotnicze” – zwraca uwagę CBS.
Gonzalez pracuje teraz dla setek rodzin ofiar ataków 11 września. Krewni domagają się m.in. odtajnia rządowych dokumentów, które mogłyby łączyć Arabię Saudyjską z porywaczami.
Gonzalez pracuje teraz dla setek rodzin ofiar ataków 11 września. Krewni domagają się m.in. odtajnia rządowych dokumentów, które mogłyby łączyć Arabię Saudyjską z porywaczami.
Rodziny ofiar ataków z 11 września pozywają Arabię Saudyjską o odszkodowanie finansowe. Władze w Rijadzie twierdzą, że nie miały nic wspólnego z tymi atakami.
"Nie mogę siedzieć na uboczu, kiedy znam prawdę" - powiedział agent. W przekonaniu Gonzalesa opinia publiczna dowiedziałaby się "wiele", gdyby akta "Encore" zostały ujawnione i zmieniłoby to publiczne rozumienie zamachów z 11 września 2001 roku.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ sp/