Polacy zostali zdradzeni przez swój rząd, który boi się tak cenionej przez ten naród wolności; prześladując Solidarność, polski rząd wypowiedział wojnę własnemu narodowi – mówił prezydent USA Ronald Reagan w świątecznym przemówieniu wygłoszonym do Amerykanów 23 grudnia 1981 r. Dużą część tego wystąpienia amerykański przywódca poświęcił sytuacji w Polsce po ogłoszeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego.
"Kiedy dzisiaj do was przemawiam, los dumnego i starego narodu wisi na włosku. Boże Narodzenie jest obchodzone w Polsce, krainie głębokiej wiary, od tysiąca lat, ale to Boże Narodzenie nie przynosi radości odważnym Polakom. Zostali zdradzeni przez własny rząd" - podkreślił Reagan.
W przemówieniu transmitowanym przez radio i telewizję na cały kraj z Gabinetu Owalnego Białego Domu zwrócił uwagę, że władze Polski i ich totalitarni sojusznicy boją się tej samej wolności, którą ceni sobie polski naród.
"Na wzburzenia wolnościowe odpowiadali brutalną siłą, zabójstwami, masowymi aresztowaniami i zakładaniem obozów. Lech Wałęsa i inni przywódcy Solidarności trafiają do więzienia, ich los jest nieznany. Atakowano fabryki, kopalnie, uniwersytety i domy. Rząd polski podeptał uroczyste zobowiązania wynikające z Karty Narodów Zjednoczonych i porozumień Helsińskich. Złamał nawet zawarte w sierpniu 1980 r. porozumienia, na mocy których rząd polski uznał podstawowe prawo swojego narodu do tworzenia wolnych związków zawodowych i strajku" – mówił Reagan.
Przypisywał tragiczne wydarzenia także jawnym i tajnym naciskom ze strony Związku Sowieckiego.
"Celem tych represji jest Ruch Solidarności, ale atakując Solidarność, jej wrogowie atakują cały naród. 10 milionów z 36 milionów obywateli Polski jest członkami Solidarności. Razem z rodzinami stanowią oni przeważającą większość narodu polskiego. Prześladując Solidarność, rząd polski wypowiada wojnę własnemu narodowi" – ocenił prezydent USA.
Wezwał rząd PRL i jego sojuszników do rozważenia konsekwencji swoich działań. Uzasadniał, że brutalna siła może zastraszać, ale nie może stanowić podstawy trwałego społeczeństwa, a chorej polskiej gospodarki nie da się odbudować za pomocą taktyk terrorystycznych.
"Polska potrzebuje współpracy między rządem a narodem, a nie ucisku militarnego. Jeśli polski rząd będzie honorował zobowiązania podjęte w zakresie praw człowieka w dokumentach takich jak porozumienia sierpniowe, my w Ameryce chętnie zrobimy, co w naszej mocy, aby pomóc zrujnowanej polskiej gospodarce, tak jak pomogliśmy krajom Europy po obu wojnach światowych" – zapowiadał Reagan.
Nazwał ironią losu, że Ameryka zaoferowała w 1948 roku Plan Marshalla, a Polska wyraziła zainteresowanie przyjęciem pomocy po II wojnie światowej. Interweniował jednak Związek Sowiecki, który nie zgodził się na taką pomoc dla Polaków.
"Rząd nasz i rządy naszych sojuszników wyraziły moralną odrazę wobec stosowanej przez prześladowców Polski taktyki państwa policyjnego. Mimo gróźb i zastraszania zabrał głos także Kościół. Ale nasza reakcja nie może się na tym zatrzymać. Chcę dziś wieczorem z całą stanowczością stwierdzić, że jeśli gwałcenie prawa w Polsce nie ustanie, nie możemy i nie będziemy prowadzić +normalnych interesów+ ze sprawcami i osobami, które im pomagają" – oznajmił Reagan.
Ostrzegał, że zbrodnie będą drogo kosztować ich oprawców w przyszłych kontaktach z Ameryką i wolnymi narodami na całym świecie.
"Aby pomóc cierpiącym Polakom w tym krytycznym okresie, będziemy kontynuować wysyłkę żywności prywatnymi kanałami humanitarnymi, ale tylko tak długo, jak długo będziemy mieli pewność, że żywność otrzymają sami Polacy. (…) Musimy mieć pewność, że cała żywność dostarczona przez Amerykę trafi do Polaków, a nie do ich prześladowców" – wyjaśnił prezydent.
Wyszczególnił też, że Waszyngton wstrzyma m.in. odnowienie ubezpieczeń kredytów eksportowych polskiego rządu przez Bank Eksportowo-Importowy, zawiesi prawa polskiego lotnictwa cywilnego w USA oraz prawo polskiej floty rybackiej do działania na wodach amerykańskich. Zaapelował też do sojuszników o dalsze ograniczenie eksportu zaawansowanych technologii do PRL.
"Działania te nie są wymierzone przeciwko Polakom. Stanowią ostrzeżenie dla rządu polskiego, że wolni ludzie nie mogą i nie będą stać bezczynnie w obliczu brutalnych represji. Aby uwydatnić tę kwestię, napisałem list do generała Jaruzelskiego, szefa polskiego rządu. Nakreśliłem w nim kroki, jakie podejmujemy i przestrzegłem przed poważnymi konsekwencjami, jeśli polski rząd będzie nadal stosował przemoc wobec swojej ludności" – mówił Reagan.
Obwiniając też za rozwój sytuacji w Polsce Kreml, nawoływał w liście do Breżniewa o zezwolenie na przywrócenie w Polsce podstawowych praw człowieka przewidzianych w przyjętym w Helsinkach w 1975 r. Akcie Końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Zagroził, że w przypadku kontynuowania represji USA podejmą dalsze konkretne środki polityczne i gospodarcze.
"Kiedy XIX-wieczni polscy patrioci powstali przeciwko obcym ciemiężycielom, ich okrzyk bojowy brzmiał: +Za naszą i waszą wolność+. Cóż, to motto wciąż jest aktualne w naszych czasach. Dziś wieczorem na świecie panuje duch solidarności, którego żadna siła fizyczna nie jest w stanie złamać. Jednoczymy się z naszymi polskimi braćmi i siostrami. (…) Ich sprawa jest nasza i nasze modlitwy i nadzieje kierujemy do nich w Święta Bożego Narodzenia" – mówił prezydent.
Przypomniał, że symbolicznym wyrazem solidarność w obliczu stanu wojennego, stało się umieszczanie przez Polaków w oknach zapalonych świec, aby pokazać, że w ich sercach wciąż płonie światło wolności. Apelował do wszystkich Amerykanów, żeby to samo uczynili w Wigilię Bożego Narodzenia. Świece zapłonęły wówczas też w Białym Domu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ adj/