Grupa Aleksandra Ładosia, ratując Żydów w okresie Holokaustu, ściśle współpracowała z polskim rządem w Londynie – podkreśla Robert Kaczmarek, producent filmu dokumentalnego „Polmission”, którego premiera odbędzie się na Festiwalu Filmowym „Echa Katynia” w Warszawie.
"Polmission. Tajemnice paszportów" w reż. Jacka Papisa opowiada m.in. o zaangażowaniu polskiego rządu na uchodźstwie w pomoc Grupie Ładosia - polskim dyplomatom w Bernie w Szwajcarii, którzy wspólnie z organizacjami żydowskimi, masowo fałszowali paszporty, by w ten sposób ratować Żydów podczas Holokaustu. Film ten będzie można obejrzeć w sobotę w stołecznym kinie Muranów podczas I Międzynarodowego Festiwalu Filmowego o Totalitaryzmach "Echa Katynia".
Grupa Aleksandra Ładosia, która w okresie II wojny światowej ratowała Żydów przed niemiecką eksterminacją, ściśle współpracowała w tej sprawie z polskim rządem na uchodźstwie to - jak zaznaczył w rozmowie z PAP i IAR Kaczmarek - jedna z konkluzji filmu.
"Któryś z bohaterów filmu mówi, że człowiek bez dokumentów był nikim. I to jest fundamentalna rzecz, którą ci dyplomaci wykonywali - dawali podstawę do poruszania się po okupowanych terenach zachodniej Europy ludziom, którzy takich dokumentów nie posiadali lub posiadali dokumenty, które by ich prosto kierowały do Auschwitz" - powiedział Kaczmarek, przypominając, że tego rodzaju działanie było wspierane przez polski rząd organizacyjnie i finansowo.
Również sam Ładoś - jak przypomniał - był ściśle związany z rządem; w II Rzeczypospolitej, dokładnie do 1931 r., pracował w MSZ, następnie zajmował się publicystyką polityczną (krytykował w niej politykę zagraniczną Józefa Becka), a po wybuchu II wojny światowej trafił do Francji, gdzie w rządzie gen. Władysława Sikorskiego został ministrem bez teki.
"Dopiero w czerwcu 1940 roku zajmuje stanowisko w Bernie (jako poseł, co w dzisiejszej terminologii oznacza ambasadora - PAP) i był normalnym urzędnikiem podporządkowanym szefowi MSZ w Londynie i pełnił swoją funkcję najlepiej jak umiał" - mówił Kaczmarek. Zwrócił uwagę, że choć obecnie pojęcie urzędnika ma neutralne, a czasem nawet pejoratywne konotacje, to wówczas - w przypadku urzędnika MSZ - oznaczało bardzo ważną służbą dyplomatyczną.
Służba polskich dyplomatów w okresie wojny była szczególnie potrzebna w sytuacji, gdy miliony polskich obywateli zostało poddanych terrorowi nazistowskiej III Rzeszy jak i Związku Sowieckiego. "Było to zorganizowane, celowe działanie niesienia pomocy wszelkim obywatelom II Rzeczypospolitej, a od pewnego momentu przede wszystkim Żydom" - opowiadał Kaczmarek, reżyser wcześniejszych "Paszportów Paragwaju", filmu dokumentalnego również o Grupie Aleksandra Ładosia.
Wśród wątków "Polmission" pojawia się problem braku wystarczających działań ze strony aliantów na rzecz ratowania Żydów. "Dzisiaj to my jesteśmy oskarżani o zaniechanie i o nie robienie niczego, by ratować Żydów, natomiast wszyscy inni dookoła ponoć coś robili. Jednak jak przyglądamy się tej mapie historycznej i poszczególnym działaniom, to okazuje się, że ci wszyscy, którzy teraz stroją się w piórka zbawców ludności żydowskiej akurat tego nie robili" - zwrócił uwagę Kaczmarek, przypominając, że alianci mieli np. możliwość zbombardowania torów kolejowych prowadzących do obozów koncentracyjnych.
"Myślę, że jest czas na bardzo dogłębną kwerendę w archiwach amerykańskich, bo to generalnie chodzi o ten kierunek, ale równie dobrze można też pomyśleć, dlaczego wojska sowieckie nie bombardowały" - dodał, przypominając przy tym o zagładzie jesienią 1944 r. w Auschwitz Żydów z Węgier, gdy wojska sowieckie przesuwały na polskich ziemiach front na zachód.
Producent "Polmission" podkreślił też, że najnowszy film o Grupie Ładosia należy traktować jako uzupełnienie, a nie kontynuację poprzedniego filmu dokumentalnego "Paszporty Paragwaju", który w ubiegłym roku zdobył główną nagrodę na XI Festiwalu "Niepokorni Niezłomni Wyklęci" w Gdyni. "Te filmy wspólnie tworzą pewną całość, nawet ktoś powiedział, że one powinny powstać w odwrotnej kolejności. To jest jednak +wilcze prawo+ dokumentów (archiwalnych), że jedne ujawniają się wcześniej, a drugie później, tymczasem my jesteśmy cztery czy pięć lat od zainteresowania się tym tematem w sensie realizacji filmowej" - wyjaśnił Kaczmarek, zaznaczając, że w powstanie filmu zaangażowani byli historycy i dyplomaci.
W "Polmission. Tajemnice paszportów" poza ocalonymi i badaczami historii występuje m.in. obecny ambasador RP w Turcji Jakub Kumoch, który w latach 2016-20 był ambasadorem RP w Szwajcarii i przyczynił się do upowszechnienia wiedzy o roli Grupy Ładosia, a także krewny Aleksandra Ładosia, sędzia Sebastian Ładoś, który w ubiegłym roku opublikował biografię swojego stryjecznego pradziadka pt. "Zanim Bóg odwróci wzrok".
"Ten wspólny wysiłek pozwolił nam dotrzeć do wielu dokumentów, które uporządkowane pozwalają odtwarzać - na zasadzie puzzle - to, co wydarzyło się w czasie drugiej wojny światowej. Uzmysłowić nam, że te działania, o których można było przypuszczać, że są jedynie działaniami jednostkowymi, odruchem dobrego serca, wcale takimi nie były, ponieważ były zorganizowaną akcją polskich władz, polskiego wywiadu, co jest szalenie istotne, czyli polskiego wojska oraz polskich dyplomatów, którzy w tych tragicznych okolicznościach starali się dbać, na tyle na ile mogli, o obywateli II Rzeczypospolitej" - dodał.
I Międzynarodowy Festiwal Filmowy o Totalitaryzmach "Echa Katynia", który zorganizowało Biuro Edukacji Narodowej IPN, potrwa do niedzieli. Poza pokazem 10 filmów konkursowych, których tematyka dotyczy destrukcyjnej siły systemów totalitarnych, odbywają się także pokazy filmów pozakonkursowych, w tym "Polmission". Oprócz seansów filmowych częścią festiwalu są również transmitowane w internecie spotkania z twórcami filmowymi oraz historykami.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ pat/