Zamach na papieża Jana Pawła II był dla Kościoła w Polsce podwójnym ciosem. Wzrok wszystkich skierowany był wówczas na umierającego Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego - powiedział PAP dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej prof. Jan Żaryn.
W czwartek mija 40 lat od zamachu na papieża. 13 maja 1981 roku podczas audiencji generalnej na placu Świętego Piotra Jan Paweł II został ciężko postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę. Ranny osunął się w ramiona stojącego za nim sekretarza ks. Stanisława Dziwisza. Następnie został przewieziony do kliniki Gemelli.
Jak zaznaczył prof. Jan Żaryn, "to był niezwykle trudny czas dla całego narodu". "Kościół w Polsce w tym czasie żył perspektywą zbliżającej się śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego, który od dłuższego czasu ciężko chorował" - dodał.
"Wzrok biskupów i całego duchowieństwa w kraju skierowany był na ulicę Miodową w Warszawie, w oczekiwaniu na kolejne informacje dotyczące zdrowia Prymasa Tysiąclecia. Stąd zamach na Jana Pawła II był podwójnym ciosem. Z jednej strony umierał ten, który przez dziesięciolecia bronił praw narodu, z drugiej strony papież Polak został ranny i nikt nie wiedział, jak to się skończy" - zwrócił uwagę historyk.
Przypomniał, że 14 maja, a więc dzień pod zamachu kard. Wyszyński wystosował list do wiernych, w którym prosił naród o modlitwę za papieża.
"Wzrok biskupów i całego duchowieństwa w kraju skierowany był na ulicę Miodową w Warszawie, w oczekiwaniu na kolejne informacje dotyczące zdrowia Prymasa Tysiąclecia. Stąd zamach na Jana Pawła II był podwójnym ciosem. Z jednej strony umierał ten, który przez dziesięciolecia bronił praw narodu, z drugiej strony papież Polak został ranny i nikt nie wiedział, jak to się skończy" - zwrócił uwagę historyk.
Prymas nazwał wtedy zamach na Jana Pawła II "czarna plamą na kulturze światowej, która nie umie zabezpieczyć +Apostoła Powszechnego Ładu+ w pokoju i miłości i sprawia, że człowiek współczesny czuje się zaniepokojony o bezpieczeństwo własne i bezpieczeństwo świata".
W ocenie prof. Żaryna "Polacy mieli świadomość, że zamachowiec nie jest reżyserem całego wydarzenia, ale stoją za nim potężne siły". "Biorąc pod uwagę to, co działo się dwa lata wcześniej podczas pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Ojczyzny, wszyscy mieli świadomość, że Jan Paweł II naruszył stabilność systemu komunistycznego. Uwolnił bowiem rodaków z kajdan wewnętrznego zniewolenia. Poza tym jako papież Słowianin wpływał także bardzo mocno na stan umysłów i serc naszych sąsiadów. Siłą rzeczy, kierunek szukania odpowiedzi - kto stoi za zamachem - wydawał się jeden - Moskwa" - powiedział prof. Żaryn.
Przypomniał jednocześnie, że "byliśmy wówczas w czasie Solidarności, wybijania się na niezależność, na jakąś formę wolności, w której nie będzie powrotu do sytuacji sprzed sierpnia 1980 roku".
W ocenie prof. Żaryna "gdyby nastąpiło odejście dwóch wielkich postać w tym samym czasie, a więc papieża Jana Pawła II oraz kard. Stefana Wyszyńskiego, to byłby wielki moralny cios dla całego narodu".
"Biorąc pod uwagę to, co działo się dwa lata wcześniej podczas pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Ojczyzny, wszyscy mieli świadomość, że Jan Paweł II naruszył stabilność systemu komunistycznego. Uwolnił bowiem rodaków z kajdan wewnętrznego zniewolenia. Poza tym jako papież Słowianin wpływał także bardzo mocno na stan umysłów i serc naszych sąsiadów. Siłą rzeczy, kierunek szukania odpowiedzi - kto stoi za zamachem - wydawał się jeden - Moskwa" - powiedział prof. Żaryn.
"Oczywiście - jak zaznaczył - Kościół trwałby dalej, niezależnie od ludzi, którzy nim kierują. Jednak trudno przecenić dorobek, to wszystko, co jako Polacy zawdzięczamy Janowi Pawłowi II przez cały jego długi pontyfikat" - podsumował prof. Żaryn.
Kard. Wyszyński zmarł 28 maja 1981 roku. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ mhr/