Podczas remontu domu w Olkuszu znaleziono trzy zwoje należące do 116. pułku piechoty ziemi olkusko-wolbromskiej Armii Krajowej. Dokumenty zostały przekazane archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.
Protokół o przekazaniu znalezisk podpisali w czwartek znalazca i dyrektor krakowskiego oddziału IPN Filip Musiał.
„Mam nadzieję, że ten przykład zachęci innych do przekazywania nam tak cennych dokumentów” – powiedziała podczas prezentacji znalezisk dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk. Jej zdaniem wiele równie cennych zbiorów może być w prywatnych kolekcjach.
Jak podkreśliła, archiwalia takie mają ogromne znaczenie dla zachowania pamięci o historii, bohaterstwie przodków. Opisują straty narodu poniesione w XX w., ale i pokazują – mówiła dyrektor – „jak system traktował ludzi, którzy potrafili samodzielnie myśleć”.
Na razie rozpakowano jeden ze zwojów. W środku znajdują się rozkazy, spisy wyposażenia pułku i składy osobowe batalionów, podpisane przez Jana Kałymona „Teofila”, dowódcę 116. pp AK. Wśród cennych dokumentów są również rozkazy dowódcy 106. dywizji piechoty AK Bolesława Nieczui-Ostrowskiego.
Krzysztof Ostrowski odnalazł dokument na strychu, podczas remontu, czyszcząc legary. Są to trzy zwoje zawinięte w stare niemieckie gazety.
Co dokładnie zawierają, to ustalą specjaliści IPN, którzy zajmą się też konserwacją znalezisk. Na razie rozpakowano jeden ze zwojów. W środku znajdują się rozkazy, spisy wyposażenia pułku i składy osobowe batalionów, podpisane przez Jana Kałymona „Teofila”, dowódcę 116. pp AK. Wśród cennych dokumentów są również rozkazy dowódcy 106. dywizji piechoty AK Bolesława Nieczui-Ostrowskiego.
Dom, w którym znaleziono dokumenty, należał niegdyś do gen. bryg. Stefana Buchowieckiego, lekarza, legionisty i organizatora legionowych szpitali polowych, żołnierza wojny polsko-bolszewickiej. Jego syn, Jan Stefan Buchowiecki, w 1939 r. trafił do obozu NKWD w Starobielsku. Został zamordowany przez sowietów w Charkowie.
Rodzina Ostrowskich zamieszkała w tej willi po II wojnie światowej. Możliwe, że członek rodziny ma związek z tym, jak dokumenty trafiły w to miejsce. Dziadek Krzysztofa Ostrowskiego w wieku kilkunastu lat został członkiem AK, mieszkał wówczas w Kalinówce (dziś część Zawiercia). „Jestem przekonany, że nie wiedział o tych dokumentach. Babcia może, ale zmarła w latach 50.” – opisywał Michał Ostrowski, ojciec Krzysztofa.
Wspomniał też, że kiedy był licealistą, znalazł na strychu inne dokumenty, z 1945 r., opisujące zarekwirowanie składu AK pod Wolbromiem. Schował je na miejsce. Potem w wyniku remontów zaginęły.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ miś/