Polscy dyplomaci byli zaangażowani w ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej jeszcze zanim się zaczął Holokaust – mówi PAP brytyjski historyk Roger Moorhouse, autor wydanej na początku sierpnia książki „The Forgers”, która przybliża działania Grupy Ładosia.
Moorhouse oraz Daniel Finkelstein, publicysta dziennika "The Times" i członek Izby Lordów, którego matka przeżyła Holokaust dzięki paragwajskiemu paszportowi dostarczonemu przez Grupę Ładosia, dyskutowali na temat ratowania Żydów podczas Chelsea History Festival w Londynie.
Grupa Ładosia, którą tworzyli dyplomaci z polskiego poselstwa w Szwajcarii pod kierownictwem Aleksandra Ładosia oraz żydowscy działacze, w czasie II wojny światowej wystawiała Żydom fałszywe paszporty krajów Ameryki Łacińskiej, co dawało ich posiadaczom szansę na wymianę na niemieckich jeńców, a tym samym na przeżycie wojny. Zajmowali się tym od początku 1941 r., czyli zanim jeszcze Hitler wydał rozkaz, że Żydzi mają być nie tylko zamykani w gettach czy obozach koncentracyjnych, ale całkowicie eksterminowani.
"Źródła działań Grupy Ładosia tkwią w okresie przed Holokaustem. Nie jest dokładnie jasne, kto w niej wpadł na ten pomysł, ale te działania były odbiciem tego, co od 1940 r. robił w Kownie konsul Chiune Sugihara, wystawiając japońskie wizy tranzytowe, dzięki którym wielu polskich, a także litewskich Żydów mogło uciec na wschód przez Związek Sowiecki. Polski wywiad wiedział o tym i pomagał mu w tym planie, a te informacje w jakiś sposób przedostały się do Grupy Ładosia do Berna. Zatem robili to, co Sugihara robił rok wcześniej, ale było to jeszcze zanim Holokaust naprawdę się zaczął, bo to nastąpiło w drugiej połowie 1941 r." – mówi PAP Moorhouse.
Wyjaśnia, że ta droga ucieczki stworzona przez Sugiharę, została zamknięta wraz z napaścią Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r., bo przejazd przez terytorium sowieckie przestał być możliwy, w efekcie do Berna docierało coraz więcej próśb o pomoc, zatem wtedy członkowie Grupy Ładosia zrozumieli, że szansą na to jest wystawianie na większą skalę tych latynoamerykańskich paszportów.
"Pamiętajmy, że w operację Sugihary zaangażowany był też Tadeusz Romer, polski ambasador w Tokio i późniejszy minister spraw zagranicznych, który odbierał tych wszystkich uchodźców na drugim końcu Kolei Transsyberyjskiej. Zatem wielu ludzi w polskich kręgach dyplomatycznych i wywiadowczych wiedziało, co Sugihara robił w 1940 roku i byli oni swego rodzaju nicią łącząca go z Grupą Ładosia" – dodaje.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński(PAP)
bjn/ jar/