Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego uchyliła w środę wyrok z 2011 r., w którym nakazano byłemu opozycjoniście z czasów PRL Krzysztofowi Wyszkowskiemu przeproszenie Lecha Wałęsy za nazwanie go tajnym współpracownikiem SB.
Tym samym Sąd Najwyższy uwzględnił skargę nadzwyczajną Prokuratora Generalnego w tej sprawie. "Sąd Najwyższy uznał, że skarga nadzwyczajna zasługiwała na uwzględnienie z niektórych spośród powodów podniesionych przez Prokuratora Generalnego. W związku z tym należało uchylić wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku w punkcie, w którym ten nakazywał pozwanemu opublikowanie oświadczenia o nieprawdziwości jego twierdzeń o ich odwołaniu i przeprosiny dla powoda" - wskazał w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Aleksander Stępkowski.
Jak dodał, oznacza to, że stan prawny powraca do ukształtowanego przez Sąd Okręgowy w Gdańsku w wyroku I instancji z 2010 r., który orzekł, że Wyszkowski nie musi przepraszać Wałęsy. Jednocześnie bowiem SN w środę oddalił apelację Wałęsy w zakresie, w jakim II instancja uwzględniła w 2011 r. odwołanie byłego prezydenta.
"W ramach kontroli nadzwyczajnej nie dokonujemy zasadniczo rozstrzygnięcia w sporze, który toczył się przed sądami powszechnymi, ale dokonujemy oceny konstytucyjności orzeczenia, które wydał sąd powszechny. Jest to niezwykle ważne, bowiem nie dokonaliśmy dziś rozstrzygnięcia co do tego, czy powód był współpracownikiem SB o pseudonimie +Bolek+, czy nim nie był. Przedmiotem wyroku SN jest to, czy sąd apelacyjny wydając wyrok nie naruszył praw i zasad Konstytucji RP" - zastrzegł jednocześnie sędzia Stępkowski.
Sędzia wskazał też, że w wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka "wykształciła się konstrukcja public watchdog, publicznego strażnika - osób, które są szczególnie chronione ze względu na ich doniosłość dla debaty publicznej i zapewniania transparentności w funkcjonowaniu władzy publicznej, dla zapewniania kontroli władzy publicznej".
"Zasadniczo tę funkcję pełnili dziennikarze (...) jednak ETPC bardzo szybko zaczął poszerzać tę kategorię" - dodał sędzia. Argumentował, że "niewątpliwie należy uznać, że pozwany powinien na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPC) zostać zaliczony do owej kategorii public watchdog". Jak wskazał, "jego wypowiedziom należało zapewnić zatem szczególną ochronę, gdy tymczasem mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy ta wypowiedź spotkała się z negatywną reakcją ze strony państwa".
SN zwrócił uwagę, że treść nakazanego przez SA oświadczenia, które miał ogłosić Wyszkowski, "wprost stwierdzała, że wypowiedź, od której cała sprawa się zaczęła, była nieprawdziwa". "Tymczasem ani sąd I instancji, ani sąd II instancji nie ustalił nieprawdziwości tej wypowiedzi. Po prostu SA stwierdził, że z zebranych dowodów nie wynikało to, by była prawdziwą" - powiedział sędzia.
"Z tych względów SN uznał, że mieliśmy do czynienia z rażącym naruszeniem EKPC" - podsumował sędzia Stępkowski. Dodał, że temat, którego dotyczyła ta wypowiedź jest ciągle "bardzo istotnym elementem debaty publicznej".
"Jeśli RP ma być demokratycznym państwem prawa urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej, musi również zapewniać warunki nieskrępowanej debaty na tematy publiczne i nie może dochodzić do sytuacji, w której wyroki sądowe mogą zagrażać swobodzie tej debaty, swobodzie debaty nad przeszłością" - podkreślił w podsumowaniu Stępkowski.
Po ogłoszeniu orzeczenia prok. Katarzyna Kaźmierczak wyraziła satysfakcję z wyroku i zadowolenie z akceptacji przez SN argumentów Prokuratora Generalnego. "W tej chwili powróciliśmy do stanu, kiedy to w mocy został utrzymany wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku oddalający powództwo Lecha Wałęsy" - dodała prokurator.
W marcu 2011 r. Sąd Apelacyjny we Gdańsku prawomocnie nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy za nazwanie go w telewizji tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Tym samym SA zmienił wtedy wyrok sądu okręgowego, który w 2010 r. oddalił powództwo b. prezydenta, uzasadniając, że Wałęsa jako osoba publicznie znana musi się godzić się z tym, że jego życiorys może być przedmiotem różnych wypowiedzi, także krytycznych.
W marcu 2011 r. Sąd Apelacyjny we Gdańsku prawomocnie nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy za nazwanie go w telewizji tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Tym samym SA zmienił wtedy wyrok sądu okręgowego, który w 2010 r. oddalił powództwo b. prezydenta, uzasadniając, że Wałęsa jako osoba publicznie znana musi się godzić się z tym, że jego życiorys może być przedmiotem różnych wypowiedzi, także krytycznych.
Wyszkowski nie wykonał wyroku sądu II instancji, wobec czego Wałęsa opublikował zasądzone przeprosiny w TVN na swój koszt. Ostatecznie stacja zwróciła mu koszty ogłoszenia.
Od wyroku sądu apelacyjnego skargę nadzwyczajną skierował w ubiegłym roku Prokurator Generalny. W skardze prokurator wniósł o uchylenie wyroku. Prokuratura zarzuciła wyrokowi sądu apelacyjnego naruszenie konstytucyjnych zasad wolności oraz praw człowieka i obywatela, wolności słowa. Zdaniem PG, gdański sąd w rażący sposób naruszył przepisy prawa i nie uwzględnił wszystkich dowodów mogących wskazywać na agenturalną przeszłość byłego prezydenta, które przedstawił Wyszkowski.
W sprawie tej toczył się w kolejnych latach też inny proces cywilny. Pełnomocnicy Wałęsy złożyli pozew o naruszenie dóbr osobistych, w którym wskazano, że Wyszkowski od dłuższego czasu informuje w wielu mediach, iż w 2011 r. wygrał proces z Wałęsą. W październiku 2017 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy w mediach za te słowa. Po apelacji w 2018 r. sąd apelacyjny również orzekł, że Wyszkowski musi przeprosić byłego prezydenta.
W sprawie tej toczył się w kolejnych latach też inny proces cywilny. Pełnomocnicy Wałęsy złożyli pozew o naruszenie dóbr osobistych, w którym wskazano, że Wyszkowski od dłuższego czasu informuje w wielu mediach, iż w 2011 r. wygrał proces z Wałęsą. W październiku 2017 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy w mediach za te słowa. Po apelacji w 2018 r. sąd apelacyjny również orzekł, że Wyszkowski musi przeprosić byłego prezydenta.(PAP)
autorzy: Mateusz Mikowski, Marcin Jabłoński
mm/ mja/ jann/