200 lat temu, 29 października 1824 r. urodził się Juliusz Kossak – malarz określany mianem "Sienkiewicza palety", co miało związek z batalistyczną tematyką obrazów malarza, malującego "ku pokrzepieniu serc", specjalizującego się w przedstawieniach koni i jeźdźców. Był jednym z inicjatorów utworzenia Muzeum Narodowego w Krakowie, ojcem Wojciecha Kossaka.
Zdaniem historyka sztuki Kazimierza Olszańskiego Juliusz Kossak był "Mickiewiczem poezji w malarstwie, Chopinem polskiej akwareli i Sienkiewiczem palety". Zachwyt historyka nad Kossakiem podzielał także Józef Ignacy Kraszewski, który określił malarza mianem "talentu prawdziwie narodowego". Głosy te nie były odosobnione. Twórczość Juliusza Kossaka budziła powszechne uznanie, zamawiano u niego portrety.
Doceniano nie tylko kunszt malarski. Podziwiano także jego posturę, urodę oraz sposób bycia. "Od razu chwycił nas za serca, a myśmy od razu do niego przylgnęli. Łatwo było Kossakowi nas podbić na samym wstępie, posiadał do tego wszelkie warunki: był typem urodziwego Polaka; tęgo zbudowany, niósł się wyniośle, niby jakiś wódz rozdziany ze zbroi, patrzył zawsze prosto w oczy, kiedy z kim rozmawiał" – wspominał publicysta i pisarz Władysław Maleszewski. "Przechodnie, nie tylko kobiety, przystawali na chodniku, aby się przyjrzeć pięknemu malarzowi" – dodał.
Juliusz Fortunat Kossak urodził się 29 października 1824 r. w Nowym Wiśniczu niedaleko Bochni, jako syn zubożałego szlachcica Michała Kossaka. Przez wiele lat funkcjonowała, wielokrotnie powielana, błędna data narodzin malarza, informująca jakoby przyszedł na świat 15 grudnia 1824 r. Sam Kossak często podawał jedynie roczną datę urodzin. W 1830 r. rodzina Kossaków przeniosła się do Lwowa. Wiązało się to z pracą jego ojca w miejscowym Sądzie Kryminalnym – Michał Kossak z wykształcenia był prawnikiem. Tam mały Juliusz rozpoczął edukację. Szybko zauważono jego zdolności artystyczne, jednocześnie uważano, że talent malarski nie zapewni mu w przyszłości utrzymania.
"Juliusz od wczesnej młodości wykazywał nieprzeciętne zdolności artystyczne. Już w gimnazjum lwowskim rysował z zapałem karykatury nauczycieli i kolegów, które budziły powszechne uznanie. Wśród szkolnych kolegów znalazł pierwszą publiczność, która uznała i oceniła jego talent. Nawet ojcowie-profesorowie chwalili rysunki Kossaka i jego zdolności, ale mówili zawsze, +co mu z tego przyjdzie? + i nie doradzali obrania niepewnego zawodu malarza" – czytamy w biografii "Juliusz Kossak" autorstwa Kazimierza Olszańskiego.
Do głównych oponentek rozwijania talentu malarskiego Juliusza należała jego matka – Antonina z Sobolewskich. Oczekiwała, że syn, podobnie jak jego ojciec i dziadek, wybierze karierę prawniczą. W 1842 r. Juliusz, ulegając namowom matki, podjął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Lwowskiego, których ostatecznie nie ukończył. Choć nie sprawiały mu one większych trudności, to wciąż nie opuszczało go przeświadczenie, że przeznaczony mu jest zawód artysty, postanowił więc zapisać się do szkoły rysunku Jana Maszkowskiego. "Zdolność i indywidualność ucznia były wyższe niż nauczyciela" – zauważył Stanisław Witkiewicz, dodając, że "Maszkowski nie zrobił żadnej talentowi Kossaka krzywdy". Warto dodać, że do tej samej szkoły uczęszczali w późniejszych latach m.in. Artur Grottger i Stanisław Tarnowski.
Kiedy w 1833 r. zmarł Michał Kossak, sytuacja materialna rodziny stała się ciężka. Juliusz wiedział, że jeżeli chce pójść własną drogą, sam musi znaleźć na to fundusze. Tak też się stało. Dzięki poleceniu przez Kazimierza i Juliusza Dzieduszyckich oraz Gwalberta Pawlikowskiego, Kossak trafił do środowiska ziemian. „Chwila sposobności porzucenia prawa i chwycenia zawodu artystycznego łatwo nadeszła. Zacny hrabia Kazimierz Dzieduszycki, mąż z wszech miar niepospolity, jak prawie wszyscy z rodziny tej, pierwszy, widząc moje rysunki, dodał mi odwagi do chwycenia się zawodu dość niepewnego. Jemu niech będzie wiadomą wdzięczność do śmierci za wszystko dobre, co mi z mojego zawodu przypadło. Byłem na pierwszym roku prawa, mając lat osiemnaście, kiedy on mnie zaprosił do siebie na wieś do Niesłuchowa pode Lwowem" – wspominał w Kossak w "Autobiografii".
W latach 1844-1850 przebywał w majątkach w Małopolsce, na Podolu, Wołyniu i Ukrainie. Obserwował obyczaje arystokracji i codzienne życie w szlacheckich dworach. "Oprócz wychowania domowego i szkolnego brakowało mi dużo bardzo. W jego zacnym domu wszystko inaczej zobaczyłem — sam zamiłowany rysownik i historyk, całymi dniami przesiadywał ze mną, wskazując skarby naszych dziejów i naszego kraju" – dodał Kossak. Od tego momentu mógł poświęcić się sztuce. Zaczął rysować i malować. Tematem jego prac były głównie konie i jeźdźcy. "Od razu trafił na ludzi, którzy z jednej strony uznali i ocenili jego talent i prawo do rozwoju tego talentu, z drugiej zaś wprowadzili go w sferę życia, obyczajów i charakterów, pełną oryginalności, pełną upodobań i form dawnej, starej wsi polskiej, sferę życia, której jednym z najważniejszych pierwiastków był koń" – pisał Witkiewicz.
W 1848 r. wziął udział w wydarzeniach Wiosny Ludów we Lwowie. "Czterdziesty ósmy, jak wszystkich, tak i mnie zajął, od marca do lipca nosiłem karabin i mustrowałem jako sierżant w 3-ciej komp[anii] Gwardii Narodowej pod komendą kapitana Aleksandra Fredry, a że do konika ciągnie, przy formowaniu się konnicy wstąpiłem. Mając ślicznego siwka i śliczne wąsy, byłem skrzydłowym i kiedy Dwernicki przyjechał do Lwowa i najlepszego ułana pierwszego dnia przysłano mu na ordynans, mnie ten zaszczyt spotkał. Ułanka skończyła się w listopadzie bombardowaniem Lwowa i ledwo żeśmy cało wyszli" – wspominał Kossak.
W 1851 r. dzięki Władysławowi Branickiemu wyjechał do Białej Cerkwi, a następnie do Petersburga, gdzie zwiedzał wielkie kolekcje sztuki europejskiej. Szczególną uwagę artysty przykuwało malarstwo batalistyczne. W październiku 1852 r. trafił do Warszawy. Miał w niej zostać ledwie kilka dni, ale zachwycony miastem został trzy lata. "Kossak nie był przedtem nigdy w Warszawie, ale od razu urzekł go klimat i urok tego miasta. Dotychczasowe arystokratyczno-ziemiańskie towarzystwo zamienił teraz na krąg cyganerii artystycznej, mniej dystyngowanej, ale za to jeszcze weselszej. 28-letni malarz o pogodnym i koleżeńskim usposobieniu z miejsca zdobył sympatię grona młodszych od siebie malarzy ze Szkoły Sztuk Pięknych, zżył się z nimi i zaprzyjaźnił" – pisał Olszański.
W 1855 r. poślubił Zofię Gałczyńską i wyjechali razem do Paryża. Podczas pięcioletniego pobytu nad Sekwaną Kossak nawiązał bliskie kontakty ze środowiskiem emigracyjnym, zwłaszcza z Józefem Brandtem, Henrykiem Rodakowskim i Leonem Kaplińskim. We Francji na świat przyszli jego synowie – Wojciech, Tadeusz i Stefan. "Wojciech Horacy Kossak drugie imię otrzymał na cześć swojego ojca chrzestnego – Horacego Verneta, słynnego malarza, który udzielał lekcji rysunku Juliuszowi. Fakt ten świadczył o bliskiej zażyłości rodziny z francuską bohemą" – zauważa Ewelina Adamik w opracowaniu "Paryż Kossaków. Śladami wspomnień rodzinnych".
Po powrocie do Warszawy podjął się pracy ilustratora. Przyniosło mu to sporą popularność, szczególnie w przypadku "Trylogii" Henryka Sienkiewicza oraz niektórych dzieł Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Józef Ignacy Kraszewski w liście do redakcji "Gazety Warszawskiej" charakteryzował Kossaka słowami "wyborowy akwarelista i malarz koni, od dawna dał się zaszczytnie poznać za granicą". "Akwarele jego, bitwy, potyczki, stada itp. uderzają wielką śmiałością rysunku, werwą, żywotnością, naturalnością postaci i ogniem prawdziwego talentu, niepospolicie już wykształconego" – podsumował.
"Indywidualizm Kossaka sprawił, iż dokonał on jednej z najtrudniejszych sztuk malarskich, że przemówił do szerokich kół, poruszył nimi, zawładnął nimi na bardzo długo, i to za pomocą nie olbrzymich rozmiarami i szczęśliwych treścią obrazów, tylko za pomocą akwarelek. A o ile trudniej przemówić akwarelą (...), ale dar ten posiadł on w tak wysokim stopniu, że obrazy jego równie silnie przemówiły do wyobraźni ludzi nie mających pojęcia o sztuce i podziwiających w nich nie wykonanie i technikę, tylko treść i poezję – chwalił malarza pisarz i kolekcjoner dzieł sztuki Wincenty Łoś, dodając jednocześnie, że "w tym leży wielki artysta, bo w samej technice, której ślepo i bezmyślnie hołduje dzisiejsze pokolenie, leży tylko rzemieślnik".
Po upadku powstania styczniowego władze zaborcze zintensyfikowały działania rusyfikacyjne. Z uwagi na szereg ograniczeń Warszawa stała się dla artystów mało przyjaznym miejscem, szczególnie dla Juliusza, którego malarstwo dotyczyło przede wszystkim tematyki historycznej, nawiązującej do chwały polskiego oręża. Nie bez przyczyny porównywano je do twórczości Henryka Sienkiewicza. "Finezja warsztatowa, perfekcyjny rysunek i wirtuozowskie opanowanie trudnej techniki akwarelowej należały do wyróżników sztuki Kossaka. (…) W warunkach narodowej niewoli bogata narracja tych przedstawień - eksponujących polski +kostium+, lecz pozbawionych dramatyzmu i martyrologicznych akcentów - służyła kultywowaniu polskości" – charakteryzuje twórczość artysty historyczka sztuki Irena Kossowska.
Ciekawe wydaje się wspomnienie jego syna Wojciecha, które w biografii artysty przywołuje Olszański. "Było to w roku 1865 albo szóstym. Tu w Warszawie, do pracowni mojego ojca (...) wszedł młody powstaniec, bo takim go moimi oczyma dziecka, które ich tylu widziało, pojąłem. Smukły, żywy, z piękną głową o profilu drapieżnego ptaka, a pięknych, łagodnych oczach czarnych, w burce i świtce powstańczej, wszedł jak wcielenie młodości dziarskiej i bitnej" – czytamy. "Zobaczyłem tego gościa w ramionach mojego ojca. Chyba nigdy mistrz i uczeń nie odpowiadali lepiej temu pojęciu, jak tych dwóch kochanych ludzi (...). Taka radość była w oczach mego ojca, a takie przywiązanie i głęboka cześć w zachowaniu się powstańca, że to już wystarczyło, aby ta wizyta utrwaliła się w mej pamięci na zawsze. To był Artur Grottger, ukochany uczeń, a wtenczas już twórca Warszawy, Polonii i Lituanii" – wspominał Wojciech Kossak.
Nie widząc możliwości dalszej pracy w Warszawie, ale również nie godząc się na uprawianą przez zaborcę intensywną rusyfikację, Kossak postanowił przenieść się do Galicji, gdzie pod Krakowem kupił dwór nazwany później Kossakówką. W miejscu tym utworzył się swoisty salon artystyczny, bywali tam m.in. Henryk Sienkiewicz, Józef Chełmoński, Stanisław Witkiewicz i Adam Asnyk. Sam Juliusz chętnie angażował się w miejscową działalność kulturalną – był m.in. jednym z inicjatorów utworzenia w Krakowie Muzeum Narodowego.
Juliusz Kossak zmarł 3 lutego 1899 r. Do najsłynniejszych dzieł artysty zaliczyć można obrazy: "Sobieski pod Wiedniem", "Kazimierz Pułaski pod Częstochową", "Czarniecki pod Płockiem", "Bitwa pod Raszynem", "Lisowczyk" oraz ilustracje do dzieł Adama Mickiewicza, jak "Grażyna", "Konrad Wallenrod" i "Pan Tadeusz", czy wspominana wcześniej "Trylogia" Sienkiewicza. Artystę uważa się za mistrza akwareli i twórcę polskiego malarstwa batalistycznego. (PAP)
Autor: Mateusz Wyderka
mwd/ dki/ aszw/