Dziś do świadomości powoli przebija się pojęcie ładu wersalsko-ryskiego. Traktat ten dopełniał wschodnie granice Europy. Dlatego alianci musieli uznać to, co w końcu się wydarzyło – stwierdził historyk prof. Andrzej Chwalba w czasie debaty „Traktat ryski – przegrane zwycięstwo?”, zorganizowanej przez Muzeum Józefa Piłsudskiego w stulecie zawarcia porozumienia z Rosją Sowiecką.
Moderator debaty dr Sławomir Dębski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia zauważył, że sprawa Traktatu ryskiego jest w ostatnim czasie omawiana również w Rosji. Podczas debaty zorganizowanej 17 marca w Moskwie zaprezentowano tezy stojące w sprzeczności z wiedzą naukową, takie jak m.in. teza o rozpoczęciu wojny dopiero w kwietniu 1920 r. Tym samym, zgodnie z sowiecką i rosyjską wizją historii, wojna rozpoczęła się od polskiego i ukraińskiego pochodu na Kijów. W tym kontekście goście debaty w Sulejówku przypomnieli, że walki polsko-bolszewickie toczyły się już pod koniec grudnia w 1918 r. Ich zdaniem owa konstatacja pokazuje, że celem działania bolszewików od początku był marsz na zachód. Prof. Mariusz Wołos z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN zauważył, że nie powinno się stosować określenia „wojna 1920 r.”, ponieważ zaburza to jej właściwe postrzeganie i sprzyja tworzeniu nieprawdziwych wizji, a punktem wyjścia powinno być dostrzeżenie celów obu stron.
Historycy rozmawiali na temat idei geopolitycznych przyświecających polskim politykom w latach 1918–1921. „Myślenie Piłsudskiego było odległe od jakiegokolwiek schematu związanego z określoną linią graniczną. Jeżeli Piłsudski i jego otoczenie zmierzali w kierunku stworzenia ładu federacyjnego, to konieczne było przesuwanie się na wschód. Można więc mówić tylko o ogólnym pomyśle i zastrzeżeniu, że na wschodzie wszystko zależało od posiadania przez nas realnej siły” – podkreślił prof. Włodzimierz Suleja, wiceprzewodniczący Rady Naukowej Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Jego zdaniem szanse na zbudowanie sojuszniczych wobec Polski państw na wschodzie była stosunkowo niewielka, także ze względu na postawę sił Białej Rosji, która akceptowała istnienie Polski, ale pod warunkiem zachowania przez nią granicy na Bugu.
Prof. Andrzej Chwalba wyjaśnił, że wszelkie wizje polityczne Piłsudskiego były pozbawione wsparcia mocarstw zachodnich. Jego zdaniem w myśleniu Londynu i Paryża wciąż widoczne były ślady ładu wersalskiego, a więc myślenia wyłącznie w kategoriach układania ładu europejskiego jedynie przez wielkie mocarstwa. Państwa Ententy wciąż również liczyły na zwycięstwo sił antybolszewickich i odrodzenie sojuszu z Rosją. „Piłsudski musiał więc realizować swoje koncepcje metodą faktów dokonanych” – podkreślił historyk, dodając, że to skazywało Polskę na pozostawanie w osamotnieniu i brak większego wsparcia państw zachodnich.
Uczestnicy debaty dyskutowali, czy Polska mogła osiągnąć lepsze warunki pokoju i korzystniejsze granice oraz jakie były konsekwencje traktatu dla Polski i ładu międzynarodowego. W opinii prof. Krzysztofa Kawalca z Uniwersytetu Wrocławskiego i IPN wypowiadający się na temat Traktatu ryskiego powinni brać pod uwagę także wewnętrzne osamotnienie Piłsudskiego, które wynikało z nastrojów społecznych. „Wojowniczy byli wyłącznie reprezentanci konserwatywnych środowisk kresowych. Wszystkie pozostałe siły jesienią 1920 r. były za zawarciem pokoju” – zaznaczył. Dodał też, iż morale w armii wskazywały na wielkie ryzyko kontynuowania konfliktu i wiedział o tym również Piłsudski, który nie zdezawuował postanowień traktatu. „To, co osiągnęliśmy w Rydze, było wspólnym wysiłkiem całej polskiej klasy politycznej” – tłumaczył prof. Kawalec.
Z jego poglądem zgodził się badacz wojny z bolszewikami prof. Grzegorz Nowik, który stwierdził, że punktem wyjścia do dyskusji na temat Traktatu ryskiego musi być odpowiedź na pytanie o militarne możliwości kontynuowania wojny. Jego zdaniem polska armia i jej sojusznicy przed nastaniem zimy mogli wykorzystać zwycięstwa na Wołyniu i nad Niemnem i dojść do Berezyny i Kijowa. „Piłsudski w grudniu 1920 r. powiedział, że nie stać nas na kolejną wojenną zimę, a społeczeństwo nie rozumie idei jagiellońskiej. Z punktu widzenia militarnego mogliśmy się zdobyć na jeszcze miesiąc walki, ale potem ładownice byłyby puste” – podkreślił. Ostatnimi próbami zmiany tej sytuacji były działania sojuszników na Białorusi i Ukrainie oraz tzw. bunt Żeligowskiego. Prof. Nowik przypomniał, że po zawarciu rozejmu w październiku 1920 r. umocnili swoją pozycję (m.in. przez zwycięstwa nad siłami Białych) i mitem historiografii jest przekonanie, że chcieliby pójść na daleko idące ustępstwa, takie jak oddanie Polsce Mińska i jego okolic. Tym samym prof. Nowik zaznaczył, że kształt Traktatu ryskiego należy uznać za sukces polskiej dyplomacji. Biorąc pod uwagę zarysowane przez prof. Nowika tło zawarcia pokoju, prof. Kawalec stwierdził, iż „pokój ryski został zawarty w idealnym dla Polski momencie”, gdy przewaga była jeszcze po jej stronie.
Prof. Andrzej Chwalba dodał zaś, że pokój ryski miał znaczenie nie tylko dla stosunków polsko-sowieckich i sprawy utrzymania polskiej niepodległości, ale także całego ładu w tej części Europy. Jego zdaniem o znaczeniu tego dokumentu świadczyła m.in. wielka liczba dziennikarzy (około 120), którzy relacjonowali przebieg ryskich negocjacji. „Dziś do świadomości powoli przebija się pojęcie ładu wersalsko-ryskiego. Traktat ten dopełniał wschodnie granice Europy. Dlatego alianci musieli uznać to, co w końcu się wydarzyło” – podsumował prof. Chwalba.
Prof. Wołos określił zapisy traktatu jako „gorset, który uwierał i przeszkadzał sowietom”, oraz „dokument dający gwarancje istnienia państwom od Finlandii po Rumunię”. Dodał, że „Sowieci chcieli podeptać ten dokument, ale mogli to zrobić dopiero w 1939 r. i oznaczało to załamanie się ładu w całej tej części Europy”. Profesorowie Kawalec i Suleja stwierdzili, że taka opinia może być niezrozumiana na Ukrainie i Białorusi, ponieważ „traktat oznaczał odpuszczenie perspektyw federacyjnych” i rezygnację z uznania Ukrainy na arenie międzynarodowej. Prof. Nowik dodał z kolei, że porozumienie zawarte w marcu 1921 r. trzeba uznać za sukces, kiedy spojrzy się na jego efekty z „największej perspektywy historycznej”. „Traktat ryski był pierwszym krokiem Rosji na wschód od czasów Iwana Groźnego. Było to cofnięcie jej w stronę granic etnicznych. Następnym krokiem był dopiero rozpad Związku Sowieckiego” – zaznaczył badacz.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /