Witold Pilecki nie jest postacią zamkniętą na kartach historii Polski, bo jego życie wciąż stanowi aktualne i uniwersalne przesłanie – mówili uczestnicy poświęconego mu seminarium, które we wtorek wieczorem odbyło się w Londynie.
W seminarium "Witold Pilecki: ochotnik z Auschwitz, który ostrzegł świat" zorganizowanym przez centrum społeczności żydowskiej JW3 w Londynie oraz Instytut Pileckiego, wzięli udział Jack Fairweather, brytyjski pisarz i dziennikarz, autor wydanej w 2019 r. jego biografii oraz dyrektor Instytutu Pileckiego Wojciech Kozłowski.
Fairweather, opowiadając o tym, jak Pilecki trafił do Auschwitz i jak przekazywał z obozu informację, wskazywał, że nie było to jednorazowe działanie. "Według moich obliczeń wysłał przez tajnych posłańców z obozu co najmniej 10 raportów, informując o ewolucji Auschwitz w kierunku obozu śmierci. Opisał program uśmiercania chorych więźniów i początkowe eksperymenty z komorami gazowymi na sowieckich jeńcach wojennych i oczywiście sam holokaust. Wszystkie jego raporty dotarły do Londynu, choć żaden z nich nie skłonił aliantów do działania. To dlatego jego działania w obozie są ważne z historycznego punktu widzenia. Ujawnił światu, jak naziści zaczynali mordować na skalę przemysłową" - mówił Fairweather.
"Według moich obliczeń wysłał przez tajnych posłańców z obozu co najmniej 10 raportów, informując o ewolucji Auschwitz w kierunku obozu śmierci. Opisał program uśmiercania chorych więźniów i początkowe eksperymenty z komorami gazowymi na sowieckich jeńcach wojennych i oczywiście sam holokaust. Wszystkie jego raporty dotarły do Londynu, choć żaden z nich nie skłonił aliantów do działania. To dlatego jego działania w obozie są ważne z historycznego punktu widzenia. Ujawnił światu, jak naziści zaczynali mordować na skalę przemysłową" - mówił Fairweather.
Jak podkreślał, niezwykle istotne w historii Pileckiego jest to, że on sam zgłosił się na ochotnika do tej misji i sam sobie wybrał ten los. "Dlaczego akt wyboru jest tak ważny? Pilecki przypomina nam, że współczucie dla tych, którzy nie są naszą najbliższą rodziną czy przyjaciółmi również jest wyborem. Jak pokazują jego raporty, nie jest instynktowną reakcją wielu ludzi, szczególnie jeśli sami są w niebezpieczeństwie lub trudnym położeniu, by przyjść i ratować innych. Ale to, że nie jest to nasza instynktowna reakcja, nie zwalnia nas z podejmowania działania. Pilecki mówi nam, że nie ważne, jak okropne jest nasze położenie, jak trudne są okoliczności, nie powinniśmy nigdy przestać myśleć o losie innych" - przekonywał Fairweather.
Jak mówił, Pilecki, umierając uważał, że w pewien sposób zawiódł, bo przekazywane przez niego wiadomości nie doprowadziły do podjęcia działań przez aliantów, które powstrzymałyby holokaust. "Mam nadzieję, że moja książka pokaże, że to nie Pilecki zawiódł. On zdołał zaalarmować świat. Wina za niepodjęcie działania leży gdzie indziej. Jego historia pokazuje to najgorsze, co możemy sobie nawzajem uczynić i - niespodziewanie - część najlepszego" - mówił Fairweather.
"Witold Pilecki jest postacią, wobec której nie można pozostać obojętnym, gdy się pozna jego historię. On jest potężnym i znamienitym symbolem w ciemnych momentach XX wieku, w polskiej historii i członkiem tego wspaniałego pokolenia, które odważyło się przeciwstawić dwu totalitarnym reżimom - nazizmowi i komunizmowi. Jednym z tych, którzy stanęli przeciwko politycznemu złu. A to nie jest bardzo dalekie od tego, z czym musimy się mierzyć obecnie w naszym codziennym życiu" - mówił Kozłowski, odpowiadając, dlaczego patron Instytutu ma znaczenie również w dzisiejszych czasach.
Wskazywał, że jego dziedzictwo jest uniwersalne i zrozumiałe dla całego świata. "Zaczyna się ono od wolności, tego potężnego pojęcia, które motywuje wielu z nas do działania. On był wolny, by wybrać, był wolny, by wybrać ze względu na innych. Zrobił to pod niemiecką okupacją, w kraju, który był prześladowany, w którym ludzie byli zabijani, prześladowani, a mimo to zdołał zachować wewnętrzną wolność" - mówił dyrektor Instytutu.
"Witold Pilecki jest postacią, wobec której nie można pozostać obojętnym, gdy się pozna jego historię. On jest potężnym i znamienitym symbolem w ciemnych momentach XX wieku, w polskiej historii i członkiem tego wspaniałego pokolenia, które odważyło się przeciwstawić dwu totalitarnym reżimom - nazizmowi i komunizmowi. Jednym z tych, którzy stanęli przeciwko politycznemu złu. A to nie jest bardzo dalekie od tego, z czym musimy się mierzyć obecnie w naszym codziennym życiu" - mówił Kozłowski.
Wskazywał, że Pilecki cały czas może i powinien być inspiracją. "Potrzebujemy Witolda Pileckiego. Nie w postaci pomnika z brązu, nie na postumencie, pod którym będziemy składać wieńce i kwiaty czy zapalać znicze w rocznicę urodzin lub śmierci, ale raczej jako inspiracji. Nie możemy odwrócić się od jego historii, bo opowiada nam ona coś o nas samych. Patrząc na nią, możemy się zastanowić, co chcemy zrobić z naszym życiem, jakie wybory podejmować. Pomaga zrozumieć, jak żyć w dzisiejszym społeczeństwie, jak odpowiadać na jego wyzwania - z poczuciem odpowiedzialności, a nie obojętności. On nie zatrzymał Niemców, nie powstrzymał holokaustu, ale swoją część, swoje zadanie wykonał" - podkreślił Kozłowski.
Seminarium w JW3 odbyło się dokładnie w 73. rocznicę stracenia Pileckiego przez komunistyczne władze Polski oraz kilkanaście dni po 120. rocznicy jego urodzin.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ tebe/