Mszą świętą, złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy na grobach Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” upamiętniono w poniedziałek Gdańsku 77. rocznicę zamordowania bohaterów niepodległościowego podziemia przez komunistyczny sąd wojskowy.
Uroczystość na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku zgromadziła ponad 300 osób. Obecni byli m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, posłowie na Sejm Kacper Płażyński i Michał Urbaniak, konsul generalny Węgier w Gdańsku Pal Illes, przedstawiciele władz regionalnych, organizacji kombatanckich i niepodległościowych, służby mundurowe, grupy rekonstrukcyjne, harcerze oraz kibice Lechii Gdańsk i Zawiszy Bydgoszcz.
Naczelnik oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Gdańsku Krzysztof Drażba przypomniał, że jest to siódma rocznica pogrzebu Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”.
„28 sierpnia 2016 roku, w 70. rocznicę ich śmierci, odbył się państwowy pogrzeb, który był wielkim patriotycznym wydarzeniem, niewidzianym w Gdańsku od czasu sprowadzenia prochów majora Henryka Sucharskiego w 1971 roku. Od siedmiu lat te groby są grobami faktycznymi, a nie tylko symbolicznymi. Gromadząc się przy nich chcemy oddać należną cześć polskim bohaterom" - powiedział Drażba.
„28 sierpnia 2016 roku, w 70. rocznicę ich śmierci, odbył się państwowy pogrzeb, który był wielkim patriotycznym wydarzeniem, niewidzianym w Gdańsku od czasu sprowadzenia prochów majora Henryka Sucharskiego w 1971 roku. Od siedmiu lat te groby są grobami faktycznymi, a nie tylko symbolicznymi. Gromadząc się przy nich chcemy oddać należną cześć polskim bohaterom" - powiedział Drażba.
Dyrektor Oddziału IPN w Gdańsku ppłk. rezerwy Karol Piskorski przypomniał, że były to niezwykłe i niezłomne postacie, „symbole odwagi i wierności do końca swoim ideałom”. Dodał, że nie zginęli od kul Niemców czy Sowietów, ale od „polskich sprzedawczyków” z Urzędu Bezpieczeństwa, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wojskowego wymiaru sprawiedliwości.
„Mieli zginąć dwa razy – najpierw śmiercią fizyczną, a następnie przez zapomnienie. Dzięki staraniom IPN nie udało się zdrajcom ojczyzny na zawsze ukryć w nieznanych mogiłach szczątków tych dwóch żołnierzy podziemia niepodległościowego. Nie udało się także nie dopuścić do godnego, państwowego i katolickiego pochówku. Nie udało się również zatrzeć pamięci narodu oraz odebrać +Ince+ i +Zagończykowi+ właściwego miejsca w historii Polski, bo Rzeczpospolita upomniała się o swoich niezłomnych bohaterów” – podkreślił.
Prezes Związku Kombatantów i Osób Represjonowanych RP im. Danuty Siedzikówny „Inki” Jerzy Kowalczyk przypomniał tragiczne losy młodej dziewczyny.
„Nie przez przypadek kombatanci i represjonowani działacze ruchów antykomunistycznych na patronkę naszego związku wybrali właśnie +Inkę+. Ta młodziutka dziewczyna stojąc naprzeciwko plutonu egzekucyjnego miała odwagę wykrzyczeć +niech żyje Polska+. Miała wtedy niespełna 18 lat” – przypomniał.
Podkreślił jej wielki hart ducha, odwagę i miłość do ojczyzny.
„Kiedy tylko było to możliwe, włączyła się w walkę z okupantami zajmującymi polskie ziemie i próbującymi zniewolić Polaków. Była sanitariuszką, która niosła pomoc rannym nie tylko ze swoich oddziałów, ale także wroga. Była niezwykle koleżeńska, zawsze pomocna i pomimo młodego wieku, szalenie odważna, ale także odpowiedzialna i niezwykle silna. Swoją niezłomność udowodniła w śledztwie. Mimo bicia i gróźb, nikogo nie zdradziła. Pozostała wierna Bogu i ojczyźnie” – ocenił Jerzy Kowalczyk.
„Nie błagała o łaskę bo wiedziała, że są rzeczy ważniejsze niż życie. Prosiła w pożegnalnym grypsie, aby przekazać jej ukochanej babci, że +zachowała się jak trzeba+. My, kolejne ogniwo w walce o wolną i suwerenną Polskę, chcemy następnym pokoleniom przekazać wartości, które były wspólne dla +Inki+ i jej kolegów oraz dla nas” – powiedział.
Po zakończeniu uroczystości złożono kwiaty pod tablicą pamięci pomordowanych w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku, a następnie odprawiono mszę świętą w kościele księży Salezjanów pw. św. Jana Bosko w dzielnicy Orunia. Obchody zakończono pod sąsiadującym ze świątynią pomnikiem „Inki”.
„Kiedy tylko było to możliwe, włączyła się w walkę z okupantami zajmującymi polskie ziemie i próbującymi zniewolić Polaków. Była sanitariuszką, która niosła pomoc rannym nie tylko ze swoich oddziałów, ale także wroga. Była niezwykle koleżeńska, zawsze pomocna i pomimo młodego wieku, szalenie odważna, ale także odpowiedzialna i niezwykle silna. Swoją niezłomność udowodniła w śledztwie. Mimo bicia i gróźb, nikogo nie zdradziła. Pozostała wierna Bogu i ojczyźnie” – ocenił Jerzy Kowalczyk.
Danuta Siedzikówna, ps. Inka, urodziła się 3 września 1928 r. we wsi Guszczewina w powiecie bielskim na Podlasiu. W grudniu 1943 roku razem ze starszą o rok siostrą Wiesławą (były wtedy sierotami) wstąpiła do Armii Krajowej i odbyła szkolenie sanitarne. Służyła m.in. w wileńskiej AK, a od czerwca 1945 roku w 5. Wileńskiej Brygadzie AK majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
W czerwcu 1946 r. została wysłana do Malborka, Gdańska i Olsztyna po zaopatrzenie medyczne. 20 lipca została aresztowana przez UB w Gdańsku Wrzeszczu. Po ciężkim śledztwie 3 sierpnia skazano ją na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. - niespełna tydzień przed jej osiemnastymi urodzinami.
Razem z „Inką” rozstrzelany został w piwnicy gdańskiego aresztu przy ul. Kurkowej ppor. Feliks Selmanowicz, ps. Zagończyk. Urodził się 6 czerwca 1904 r. w Wilnie. Jako ochotnik uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W czasie II wojny światowej walczył w kampanii wrześniowej, był m. in. żołnierzem 3. Brygady Wileńskiej oraz 5. Wileńskiej Brygady mjr. „Łupaszki”, w której pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu oraz 4. Brygady „Narocz”.
W marcu 1946 roku stanął na czele własnego oddziału (ponownie podlegał wówczas „Łupaszce”). Został aresztowany w nocy z 8 na 9 lipca 1946 roku w Sopocie, a 17 sierpnia skazano go na karę śmierci.
Przed egzekucją „Inka” i „Zagończyk” nie wyrazili zgody na zawiązanie wokół głowy opaski. Zadenuncjowała ich łączniczka „Łupaszki” Regina Żylińska-Modras.
Miejsce pochówku „Inki” i „Zagończyka” długo pozostawało nieznane. Sądzono, że ich szczątki spoczywają na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, gdzie pochowano wielu żołnierzy wyklętych - zabitych lub zmarłych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej. Na terenie jednej z kwater tego cmentarza prace poszukiwawcze prowadził w ostatnich latach kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka zespół złożony głównie z pracowników IPN. We wrześniu 2014 r. członkowie zespołu natrafili na szczątki mężczyzny i kobiety.
1 marca 2015 r. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim ogłoszono, że badania genetyczne potwierdziły, iż kobiece szczątki należą do Danuty Siedzikówny. Z kolei w czerwcu 2016 r. IPN poinformował, że męskie szczątki znalezione obok pochówku „Inki” to szczątki „Zagończyka”.
Rodziny zadecydowały o wspólnym pochówku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Uroczysty państwowy pogrzeb miał miejsce 28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę wykonania wyroku na „Ince” i „Zagończyku”. (PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ pat/