W wielu miejscach na Górnym Śląsku upamiętniono ofiary komunistycznych represji, które dotknęły tysiące mieszkańców regionu po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 r. Wydarzania sprzed 77 lat wspominano m.in. przy bramie b. obozu Zgoda w Świętochłowicach, gdzie więziono represjonowanych.
Represje określane przez historyków mianem Tragedii Górnośląskiej rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945 r. Akty terroru wobec Górnoślązaków - aresztowania, internowania, egzekucje i wywózki do niewolniczej pracy na Wschód, trwały przez kilka miesięcy. Represje dotknęły co najmniej 46,2 tys. mieszkańców regionu, część z nich zginęła. Jesienią ub. roku katowicki IPN opublikował w formie książkowej imienną listę Ślązaków, aresztowanych, internowanych i deportowanych do ZSRR.
Ustanowiony 12 lat temu przez śląski sejmik Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. jest obchodzony w ostatnią niedzielę stycznia, jednak rocznicowe uroczystości odbywają się przez cały weekend. W sobotę hołd ofiarom oddano m.in. przy bramie dawnego obozu Świętochłowice-Zgoda, gdzie przed laty trafiali Górnoślązacy. Tam, przy pamiątkowych tablicach, zapalono znicze i złożono kwiaty, a głos zabrali przedstawiciele lokalnych środowisk.
14 lat temu Ruch Autonomii Śląska zainicjował doroczny Marsz na Zgodę, upamiętniający ofiary tragedii. Jego uczestniczy przemierzają 10-kilmetrową trasę z Katowic do Świętochłowic, zaś zwieńczeniem marszu jest uroczystość przed bramą dawnego obozu. W sobotę i niedzielę uroczystości odbywają się też w innych śląskich miejscowościach, m.in. Mysłowicach, Gliwicach, Bytomiu i Radzionkowie.
W Muzeum w Tarnowskich Górach otwarto w sobotę wystawę "Koniec i początek. Rok 1945 na Górnym Śląsku" - można ją zwiedzać do 6 lutego. Ekspozycja składa się z 20 paneli, które w przystępnej formie przybliżają realia 1945 roku w regionie.
W Muzeum w Tarnowskich Górach otwarto w sobotę wystawę "Koniec i początek. Rok 1945 na Górnym Śląsku" - można ją zwiedzać do 6 lutego. Ekspozycja składa się z 20 paneli, które w przystępnej formie przybliżają realia 1945 roku w regionie. Plansze prezentują zagadnienia związane m.in. z okupacją niemiecką, zakończeniem działań wojennych i wkroczeniem Armii Czerwonej, deportacjami mieszkańców do ZSRR, tworzeniem polskiej administracji, polityką narodowościową, wysiedleniem ludności niemieckiej, funkcjonowaniem systemu obozowego i odbudową życia społeczno-gospodarczego. Wystawę zilustrowano fotografiami, dokumentami, afiszami i wycinkami prasowymi.
Obóz w Świętochłowicach-Zgodzie, gdzie w sobotę uczczono pamięć represjonowanych, był wcześniej filią niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, a potem służył Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego. Trafiali tam m.in. Ślązacy podejrzewani o wrogi stosunek do władzy i żołnierze AK. Osadzane tam po wojnie osoby nazywano "zbrodniarzami faszystowsko-hitlerowskimi". Liczba śmiertelnych ofiar tego obozu szacowana jest na ok. 2 tys. Ginęli z powodu tragicznych warunków sanitarnych, chorób, niewolniczej pracy i nieludzkiego traktowania.
Gdy w styczniu 1945 r. na Górny Śląsk wkroczyła wypierająca oddziały niemieckie Armia Czerwona, mieszkańcy tych ziem traktowani byli jako Niemcy; doświadczali licznych represji, w tym gwałtów i mordów. Rozpoczęła się też akcja masowych zatrzymań i deportacji do pracy przymusowej, co miało być swoistą formą reparacji wojennych.
Gdy w styczniu 1945 r. na Górny Śląsk wkroczyła wypierająca oddziały niemieckie Armia Czerwona, mieszkańcy tych ziem traktowani byli jako Niemcy; doświadczali licznych represji, w tym gwałtów i mordów. Rozpoczęła się też akcja masowych zatrzymań i deportacji do pracy przymusowej, co miało być swoistą formą reparacji wojennych. Pierwsze transporty na Wschód ruszyły w marcu 1945 r. Podróż w bydlęcych wagonach - nazywanych na Śląsku "krowiokami" - trwała nawet kilkadziesiąt dni. Część deportowanych nie przeżyła transportu. W obozach na Wschodzie Ślązacy więzieni byli w bardzo trudnych warunkach: w barakach, z głodowymi racjami żywnościowymi, ograniczonym dostępem do wody pitnej i bez opieki medycznej. Wiele osób zmarło. Pierwsi Górnoślązacy wrócili do domów latem 1945 r.
Jesienią ub. roku katowicki IPN wydał trzytomową księgę Ślązaków aresztowanych i deportowanych w 1945 r. do ZSRR. Znalazły się w niej biogramy 46 tys. 202 osób (w tym 2597 kobiet) - według historyków, to ponad 95 proc. wszystkich wywiezionych z tego terenu na Wschód lub osadzonych na miejscu w sowieckich tzw. obozach demontażowych. Największa grupa deportowanych to mieszkańcy Bytomia, Zabrza i Gliwic - miast, które do 1945 r. były w granicach Niemiec. Śmiertelność wśród wywiezionych historycy szacują na 25-30 proc.; dotąd udało się udokumentować zgon ponad 10 tys. z nich. Prace nad księgą trwały 15 lat.
Księga Aresztowanych, Internowanych i Deportowanych z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku ma m.in. za zadanie - jak wskazują przedstawiciele IPN - "imiennie przywrócić pamięć tych ludzi, którzy zostali potraktowani jako część reparacji wojennych i musieli odbudowywać zmieszczenia dokonane przez wojska III Rzeszy na zajętych terenach ZSRR".
Opublikowanie listy deportowanych to największy projekt służący udokumentowaniu i pielęgnowaniu pamięci o Tragedii Górnośląskiej. IPN prowadzi także inne badania naukowe poświęcone wywózkom, publikuje wspomnienia i organizuje wystawy. Do 1989 r. wydarzenia określane mianem Tragedii Górnośląskiej były ze względów politycznych tematem zakazanym; w ostatnich dekadach zrodziło się wiele inicjatyw związanych z ich badaniem i upowszechnianiem wiedzy na ten temat.(PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ drag/