Sierpniowe strajki w 1980 r. były przełomem w dziejach nie tylko Polski, ale i świata. Powstanie Solidarności zapoczątkowało upadek systemu komunistycznego. Warto jednak na ten ruch patrzyć także jako na niezwykły fenomen społecznej samoorganizacji.
Polacy sprzeciwiali się komunizmowi od momentu jego siłowego zainstalowania w 1944 r. Przez wiele lat walczyli żołnierze podziemia niepodległościowego, aczkolwiek po 1947 r. było już ono bardzo osłabione. W tym samym czasie niezależność straciła jedyna legalna partia opozycyjna: Polskie Stronnictwo Ludowe. Wygasała także pierwsza powojenna fala strajków i demonstracji. W okresie stalinowskim największe znaczenie miał opór chłopów przeciwko kolektywizacji i próby zachowania autonomii przez Kościół katolicki. Te ostatnie osłabły po aresztowaniu prymasa Stefana Wyszyńskiego w 1953.
W czerwcu 1956 na ulice wyszli mieszkańcy Poznania, domagając się „chleba i wolności”. Krwawa pacyfikacja protestu nie uspokoiła sytuacji. Jesienią wrzenie ogarnęło całą Polskę. Nowy przywódca Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Władysław Gomułka, zmuszony był do znaczących ustępstw. Wśród nich długofalowe znaczenie miało powstrzymanie kolektywizacji i odwilż w relacjach z Kościołem. Rządy Gomułki zakończyły się brutalną pacyfikacją studenckich protestów w marcu 1968, kampanią antysemicką, udziałem w interwencji w Czechosłowacji oraz krwawą masakrą robotniczych protestów w grudniu 1970 r. Wszystkie te doświadczenia miały później istotne znaczenie dla Solidarności, budując jej tożsamość a jednocześnie delegitymizując komunistyczne władze.
Po krótkim okresie gospodarczej prosperity na początku kolejnej dekady, gospodarka ponownie pogrążyła się w kryzysie. Próba gigantycznej podwyżki cen w czerwcu 1976 r. doprowadziła do kolejnych protestów. Władze wycofały się ze swoich planów, ale porażkę powetowały sobie kampanią nienawiści przeciw uczestnikom strajków i demonstracji oraz masowymi represjami. W obronie prześladowanych stanęło wiele osób. Powstał Komitet Obrony Robotników, a potem szereg innych organizacji opozycyjnych, w tym Wolne Związki Zawodowe. W październiku 1978 r. kardynał Karol Wojtyła został wybrany papieżem, przyjmując imię Jana Pawła II. Jego wybór przyniósł Polakom wielkie nadzieje, umocnione podczas jego pielgrzymki do ojczyzny w czerwcu 1979 r.
Sytuacja gospodarcza nadal się pogarszała. W odpowiedzi na kolejną podwyżkę cen mięsa w lipcu 1980 r. w całym kraju wybuchły strajki − najwięcej z nich na Lubelszczyźnie. Aby je zakończyć, władze szły na ustępstwa − głównie podwyżki płac, ale w niektórych wypadkach udzielano także gwarancji bezpieczeństwa dla uczestników oraz obiecywano nowe wybory do rad zakładowych. Po kilku tygodniach fala protestów opadła, uspokojony lider partii Edward Gierek wyjechał na urlop na Krymie.
Tymczasem 14 sierpnia rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, tym razem spowodowany zwolnieniem z pracy działaczki WZZ Anny Walentynowicz. Do protestu szybko przyłączyły się inne przedsiębiorstwa. Po kilku dniach powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który opracował listę 21 postulatów. Wkrótce potem strajk ogarnął także Szczecin, gdzie MKS ogłosił listę 36 żądań. W obu przypadkach na pierwszym miejscu znajdowało się powołanie niezależnych od władz związków zawodowych. Domagano się również zwolnienia więźniów politycznych, wolności słowa i wyznania, sformułowano także szereg żądań natury ekonomicznej.
Do obu komitetów należały setki zakładów, stały się one faktycznym ośrodkiem władzy. W Gdańsku MKS wprowadził na przykład zakaz sprzedaży alkoholu, który przestrzegano w sklepach i hotelach. Mimo powszechnych braków w zaopatrzeniu strajkującym dostarczano żywność, w akcję pomocy włączyli się także rolnicy. Informacje o proteście docierały do całego kraju dzięki audycjom Radia Wolna Europa i ulotkom drukowanym przez strajkujących robotników. Z dnia na dzień także na całym świecie rosło zainteresowanie wydarzeniami w Polsce.
Komunistyczne władze nie miały innego wyjścia, jak rozpocząć negocjacje. Do obu miast wysłano komisje rządowe pod przewodnictwem wicepremierów. Strajkujących w Gdańsku wspierali eksperci - niezależni intelektualiści. Głównym problemem była kwestia związków zawodowych − ich powstanie oznaczałoby zakwestionowanie podstaw systemu komunistycznego, w którym wszystko jest kontrolowane przez partię. Kiedy jednak strajk ogarnął Wrocław, a później kopalnie na Górnym Śląsku, władze musiały się poddać. 30 sierpnia podpisano porozumienie w Szczecinie, dzień później w Gdańsku, a 3 września w Jastrzębiu-Zdrój.
Nowe związki zaczęły spontanicznie powstawać w całym kraju. Już po kilku tygodniach liczyły ponad 3 miliony członków. Komunistyczne władze próbowały ograniczyć zakres tego ruchu, co wywołało kolejne strajki. Poprzestano więc na inwigilowaniu nowych struktur, atakach propagandowych i próbach wewnętrznego skłócenia. Praktycznie od samego początku przygotowywano również plany siłowego uderzenia w związek.
Tymczasem 17 września 1980 r. przedstawiciele komitetów założycielskich z całej Polski podjęli kluczowe decyzje. Przede wszystkim postanowili powołać jeden związek zawodowy, a nie kilka, co proponowali niektórzy działacze opozycji. Jako nazwę wybrano tytuł biuletynu strajkowego z Gdańska – „Solidarność”. Słowo to oddawało również nietypowych charakter związku, opartego o struktury regionalne, a nie branżowe. Wybór ten oznaczał, że wspólne sprawy będą ważniejsze, niż partykularne interesy poszczególnych grup zawodowych. Na czele Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” stanął Lech Wałęsa, przywódca gdańskiego MKS.
Od samego początku władze starały się uwikłać nowy ruch w konflikty. Pierwszy z nich związany był z rejestracją związku w sądzie. Dokonano przy tym zmiany jego statutu, ograniczając prawo do strajku i dopisując uznanie "kierowniczej roli" PZPR. Dopiero groźba strajku generalnego skłoniła władze do ustępstw, Solidarność została zarejestrowana 10 listopada 1980 r. Innym źródłem napięć stała się kwestia więźniów politycznych, w grudniu 1980 r. powołano Komitet Obrony Więzionych za Przekonania.
Wielką wagę przywiązywano do przeszłości. 16 grudnia 1980 r. w Gdańsku w obecności dziesiątek tysięcy przedstawicieli struktur Solidarności z całego kraju odsłonięto Pomnik Poległych Stoczniowców, upamiętniający ofiary masakry z grudnia 1970 r. Podobny pomnik w czerwcu 1981 r. stanął w Poznaniu, w rocznicę antykomunistycznego zrywu z 1956 r. Wydawano książki i broszury poświęcone historii, organizowano wystawy i cieszące się dużą popularnością wykłady w ramach powstających w całym kraju Wszechnic Związkowych. Największym powodzeniem cieszyły się kwestie relacji polsko-sowieckich (zwłaszcza Zbrodnia Katyńska z 1940), historia powojennych represji i buntów społecznych.
Dużą uwagę poświęcano także Rewolucji Węgierskiej (1956) i Praskiej Wiośnie (1968). Było to związane z obawami, iż wydarzenia w Polsce mogą się zakończyć podobnie - interwencją sowiecką. Dziś wiemy, że jej nie przygotowywano, wówczas jednak wydawało się to prawdopodobne. Obawy te prowadziły do ograniczania własnych żądań, aby nie przekroczyć niewidzialnej granicy. Postawę taką Jacek Kuroń nazwał „samoograniczającą się rewolucją”.
1981 rok zaczął się sporem z władzami, wywołanym przez nierealizowanie porozumień społecznych. Szczególnie ważny był problem pracy w soboty. W kilku regionach wybuchły także lokalne konflikty, związane głównie z nadużyciami miejscowych przedstawicieli nomenklatury partyjnej. Narastające napięcie na krótko przerwało mianowanie nowego premiera gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który zaapelowało o „dziewięćdziesiąt spokojnych dni”.
Korzystając z przestrzeni wolności wywalczonej przez strajkujących robotników, także inne grupy społeczne zapragnęły stworzyć własne organizacje. Najważniejszymi były Niezależne Zrzeszenie Studentów oraz Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Władze przez wiele miesięcy odmawiały ich legalizacji. Do legalizacji NZS w lutym 1981 r. zmusił je długotrwały strajk studentów w Łodzi. Rolnicy własną organizację uzyskali po dużo dłuższych i bardziej dramatycznych strajkach.
W marcu 1981 r. w Bydgoszczy milicja pobiła trzech działaczy Solidarności. Wywołało to powszechne oburzenie, przeprowadzono strajk ostrzegawczy, w którym udział wzięła większość Polaków. Zapowiedziano również strajk generalny w przypadku braku ustępstw ze strony władz. Napięcie zmagały trwające w Polsce manewry wojsk Układu Warszawskiego. Ostatecznie Wałęsa odwołał strajk tuż przed jego rozpoczęciem. Władze obiecały zarejestrować Solidarność rolników i ukarać winnych pobicia (do czego nigdy nie doszło). Odwołanie strajku wywołało silny podział w kierownictwie związku − wielu uważało, że mógł on zmusić komunistów do dalszych ustępstw. Nigdy więcej nie udało się już osiągnąć takiej mobilizacji społeczeństwa, jak wówczas.
W cieniu nieustannych konfliktów prowokowanych przez władze toczyła się ogromna praca nad przygotowaniem programu Solidarności, a także dziesiątek projektów reform praktycznie wszystkich dziedzin życia społecznego. Przygotowywali je nie tylko związkowcy, ale też ludzie kultury, nauki, nauczyciele etc. Cechą charakterystyczną tego czasu była ogromna nadzieja, poczucie jedności, chęć działania na rzecz dobra wspólnego. Przez kilkanaście miesięcy w komunistycznej Polsce istniało prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Gorące dyskusje toczyły się na łamach wydawanych przez Solidarność pism. Obok kilku tygodników, wydawanych w oficjalnym obiegu, związek drukował blisko dwa tysiące biuletynów ukazujących się poza cenzurą.
W maju wielkim wstrząsem dla Polaków stał się wpierw zamach na Jana Pawła II, powszechnie uważanego za protektora Solidarności, a później śmierć prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pogarszające się nadal zaopatrzenie, mimo wprowadzenia reglamentacji podstawowych artykułów, prowadziło latem 1981 r. do licznych "marszy głodowych" i innych protestów. Powszechnie podejrzewano, że jest to wynik celowego działania władz, dążących do zmęczenia społeczeństwa.
Tymczasem ponad 9,5 miliona członków Solidarności (Polska miała wówczas niecałe 36 mln mieszkańców) wybrało prawie 900 delegatów na zjazd związku. Miał on miejsce Gdańsku, w dwu turach we wrześniu i październiku 1981 r. Zjazd wywołał wściekłość komunistycznej propagandy, sowieckie media określiły go jako „antysocjalistyczną i antyradziecką orgię”. Przyczyną tej wściekłości było przede wszystkim „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, w którym wyrażano nadzieję, że podobne organizacje powstaną w innych krajach bloku sowieckiego.
Zjazd wybrał nowe władze (przewodniczącym pozostał Wałęsa) i przyjął program. Nosił on tytuł „Samorządna Rzeczpospolita” i był kompleksową propozycją reformy państwa, zarówno w wymiarze ekonomicznym, społecznym, jak i politycznym. Był to program stopniowej budowy demokracji i przywrócenia podmiotowości społeczeństwa.
Nie było jednak szans na jego realizację. W październiku 1981 r. Jaruzelski objął funkcję I sekretarza KC PZPR, co przyspieszyło przygotowania do siłowej rozprawy z Solidarnością. Ułatwiał to fakt narastającego zmęczenia społeczeństwa problemami gospodarczymi i nieustannym napięciem politycznym.
Nocą z 12 na 13 grudnia 1981 r., wbrew nawet komunistycznemu prawu, wprowadzono stan wojenny. Władze przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Już pierwszej nocy uwięziono ponad 3 tysiące działaczy Solidarności i innych organizacji, w kolejnych miesiącach w obozach internowania osadzono blisko 10 tysięcy osób. Przez cały stan wojenny wyrokami sądów skazano ponad 11 tysięcy osób, najwyższy wyrok wyniósł 10 lat więzienia. Strajki, które wybuchły na znak sprzeciwu, brutalnie spacyfikowano. Symbolem stała się masakra w kopalni węgla „Wujek” w Katowicach, gdzie zabito 9 górników.
Mimo uwięzienia większości czołowych działaczy, Solidarność przetrwała w podziemiu. W całym kraju działały tajne komisje zakładowe, wiele struktur regionalnych, w kwietniu 1982 r. powołano kierownictwo ogólnopolskie - Tymczasową Komisję Koordynacyjną. Związek wzywał do oporu - krótkich strajków, z czasem demonstracji. Niestety nawet największe z nich nie przynosiły ustępstw władz, a tylko nowe ofiary. Przykładem mogą być demonstracje z 31 sierpnia 1982 r., zorganizowane w 66 miastach. Zginęło sześć osób, setki było rannych, tysiące aresztowano.
W tej sytuacji Solidarność skupiła się na budowie „Społeczeństwa podziemnego”. Tworzyły je struktury związkowe, szeroki ruch niezależnej kultury, nauki i oświaty, wydawnictwa podziemne − ukazywały się setki tytułów niezależnych pism, wydawano książki i broszury. Istniały nawet podziemne rozgłośnie radiowe, nadające krótkie audycje z samodzielnie skonstruowanych nadajników. Obok struktur związkowych powstawały nowe organizacje: radykalna Solidarność Walcząca (1982), Federacja Młodzieży Walczącej (1984), pacyfistyczny i ekologiczny Ruch Wolność i Pokój (1985) i wiele innych. Nadzieje Polaków podtrzymywały dwie kolejne wizyty Jana Pawła II − w 1983 i 1987 r. Dużym wsparciem było także przyznanie Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla (1983).
Stan wojenny formalnie zniesiono w lipcu 1983 r. Nie zakończyło to jednak represji, w dalszym ciągu organizowano procesy polityczne, ludzie ginęli podczas demonstracji. Dochodziło także do mordów politycznych. Najgłośniejszym było porwanie i zamordowanie przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa kapelana Solidarności, ks. Jerzego Popiełuszki w październiku 1984 r. Wzburzenie było wówczas tak wielkie, że władze zdecydowały się ukarać sprawców.
Przewlekły kryzys gospodarczy, trwające represje i brak nadziei na zmianę przyniosły załamanie nastrojów, co utrudniało działania podziemia. Władze próbowały w 1986 r. wykorzystać tę sytuację deklarując zwolnienie więźniów politycznych i wzywając do zaprzestania działalności niezależnej. Do prawdziwych ustępstw zmusiły je jednak dopiero dwie fale strajków z 1988 r. W zamian za zakończenie drugiej z nich zaproponowano części Solidarności, skupionej wokół Wałęsy, podjęcie rozmów przy okrągłym stole. Kwestia ta nasiliła istniejące od dawna podziały w opozycji i samym związku.
Rozmowy okrągłego stołu rozpoczęły się ostatecznie w lutym 1989 r. i trwały dwa miesiące. Uzgodniono ponowną legalizację Solidarności, powołanie urzędu prezydenta, wolne wybory do nowo powołanego Senatu oraz częściowo (35%) wolne wybory do Sejmu (izba niższa parlamentu). Przyjęty układ miał zagwarantować utrzymanie władzy przez komunistów. Stało się jednak inaczej. Polacy potraktowali wybory z 4 czerwca 1989 r. jako plebiscyt, w którym odrzucono dalsze trwanie systemu komunistycznego. PZPR zdołała jeszcze doprowadzić do wyboru przez parlament Jaruzelskiego na prezydenta, próba sformowania rządu zakończyła się niepowodzeniem. Nowym premierem w tej sytuacji został redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” Tadeusz Mazowiecki.
Polska zaczęła drogę ku demokracji i gospodarce rynkowej. Walka Solidarności otworzyła także drogę ku wolności dla innych państw bloku wschodniego. Zwycięstwo to, a także symboliczny "parasol" rozpięty nad trudnymi reformami, miało swoją cenę. Solidarność nigdy już nie wróciła do siły i znaczenia z lat 1980-1981. Tamten niezwykły okres polskiej historii wciąż jednak pozostaje źródłem inspiracji − nie tylko dla Polaków.
Łukasz Kamiński
Źródło: MHP