Zrzeszeni w miejskim kole Związku Sybiraków w Koszalinie (Zachodniopomorskie) upamiętnili w czwartek 82. rocznicę pierwszej deportacji polskiej ludności w głąb Rosji. Złożyli kwiaty i przed pomnikiem Ofiar Bolszewizmu, a następnie modlili się na mszy w katedrze.
Głównie ze względu na pandemię, liczbę zakażeń koronawirusem, ale także wiek Sybiraków, koszalińskie uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pierwszej deportacji polskiej ludności w głąb Rosji zostały mocno ograniczone. Podobnie jak to miało miejsce w ubiegłym roku.
Nieliczni Sybiracy spotkali się więc przy stojącym obok kościoła pomniku Ofiar Bolszewizmu, przy którym złożyli kwiaty, a następnie na mszy w katedrze. W uroczystości uczestniczyli również m.in. dyrektor delegatury Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Koszalinie Paweł Michalak, prezydent Koszalina Piotr Jedliński oraz przedstawiciele i związków kombatanckich.
„Noc z 9 na 10 lutego 1940 r. w życiu dziesiątek tysięcy polskich rodzin, mieszkańców Kresów Wschodnich, była szczególna. Do domostw załomotały karabiny sowieckich żołdaków (…). Kazali się pakować. Była na to godzina czasu. (…) Potem podróż saniami do najbliższej stacji i dalej tygodnie w bydlęcych wagonach do przysłowiowego +sowieckiego raju+” – mówił dziennikarzom o zsyłce prezes zarządu koła i oddziału Związku Sybiraków w Koszalinie Anatol Gonczarewicz. Zaznaczył, że ten fragment historii zna z opowieści, bo on sam urodził się już na Syberii w okolicy Irkucka.
Moment wywózki mocno utkwił w pamięci 5-letniej wówczas Leokadii Ciesielskiej, której rodzice prowadzili gospodarstwo na Białorusi w okolicy Grodna. „Do Lidy, do punktu zbiorczego, nas zawieźli, naszymi końmi. I tam nas załadowali do wagonów. Jechaliśmy bardzo długo. (…) Pamiętam głód. Przydziały jedzenia były bardzo małe. (…) Była taka chwila, że mama już umierała. Nie mogła pójść do pracy i wtedy ja i rodzeństwo oddaliśmy mamie całe jedzenie. Człowiek jadł tam wszystko – trawę, lebiodę, pokrzywę i dzięki Bogu przeżyliśmy. Do Koszalina przyjechaliśmy 24 kwietnia 1947 roku” – mówiła 86-letnia uczestniczka uroczystości.
Irena Kocur miała 2 lata i 6 miesięcy, gdy jej sześcioosobową rodzinę wywieziono z okolic Tarnopola, z Wiśniowca. „Był straszny mróz. Pamiętam świerki wysokie i niebo granatowe pełne gwiazd. My jechaliśmy dość długo saniami. Już z relacji brata wiem, że dojechaliśmy do stacji Kornatówka i tam czekaliśmy jakiś tydzień. Dostawaliśmy tylko gorącą wodę do picia. Trafił się nam dobry enkawudzista, że kazał mamie pierzynę zabrać z domu. (…) To nas uratowało” – mówiła pani Irena, która, wspominając tamte wydarzenia, nie mogła powstrzymać łez.
Z rodzicami i trojgiem rodzeństwa wagonami dojechała na Ural. „Ojciec z nami był tylko dzięki temu, że sąsiedzi Ukraińcy go ostrzegli, że będą zabierać wszystkich żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. I ukrywał się dwa tygodnie, ale dzięki temu pojechał razem z nami. (…) Dostaliśmy mały chlewik. Dawni zesłańcy nam pomogli go wyczyścić. (…) Rodzice nie wrócili ze zsyłki. Tylko my, dzieci, przeżyliśmy i po wojnie przyjechaliśmy do Polski” – powiedziała w czwartek pani Irena.
Koszalińskie koło Związku Sybiraków, jak podał Gonczarewicz, liczy ok. 270 osób. Natomiast w oddziale, obejmującym byłe województwo koszalińskie, jest ich ponad 600. Przy czym Gonczarewicz zaznaczył, że trudno precyzyjnie określić liczbę zrzeszonych Sybiraków, ponieważ „okres pandemii spowodował, że wielu z nas zdecydowanie za szybko odeszło”.
W 1989 r., gdy oddział i koło związku rozpoczynało działalność, oddział liczył ok. 2,2 tys. osób, przy czym w kole w Koszalinie było ich ok. 1 tys.
Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRR w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi. Kolejne trzy wielkie wywózki były w kwietniu i czerwcu 1940 r. oraz w czerwcu 1941 r. Według danych zarządu głównego Związku Sybiraków w tych czterech deportacjach wywieziono ponad 1,3 mln obywateli polskich (różne źródła wskazują różne liczby). (PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ pat/