W Muzeum KL Plaszow w Krakowie w niedzielę po raz pierwszy obędzie się Pamięć/Zachor – spotkanie upamiętniające więźniów niemieckiego nazistowskiego obozu pracy i obozu koncentracyjnego. Uczestnicy spotkania na krótko przed zachodem słońca odczytają fragmenty wspomnień tych, którzy ocaleli.
"Staramy się odwołać do tego, co jest najbardziej istotne w pamięci o wojnie i Holokauście, do faktu, że cierpieli i ginęli konkretni ludzie" – powiedziała PAP Marta Śmietana z Muzeum KL Plaszow.
"Tragizm i dramat jest widoczny w losach pojedynczych osób - nie są to jakieś abstrakcyjne liczby i wydarzenia opisywane w książkach historycznych. Przytaczamy fragmenty relacji ocalałych, ale to, że byli oni w stanie po wojnie je przekazać, nie znaczyło, że dla nich wojna wtedy się skończyła To, co się zdarza zostawia ślad – to nasza pamięć i niekończące się cierpienie ofiar" – dodała Śmietana.
Data wydarzenia – pierwsza niedziela po 6 sierpnia - jest nawiązaniem do początku likwidacji KL Plaszow - gdy zorganizowanymi transportami zaczęto wywozić więźniów w głąb Rzeszy - oraz do Czarnej Niedzieli, 6 sierpnia 1944, roku, kiedy to niemieccy okupanci w odwecie za wybuch Powstania Warszawskiego przeprowadzili olbrzymią łapankę na ulicach Krakowa. Aresztowanych zostało około 6 tys. osób - głównie młodych mężczyzn, którzy zostali osadzeni w KL Plaszow, w obozie na Prądniku i w więzieniu przy ul. Montelupich. Większość zwolniono po kilku tygodniach, ale znaczną liczbę wywieziono do obozów koncentracyjnych.
Choć archiwum KL Plaszow zostało zniszczone na przełomie 1944/45 roku, w zasobach różnych instytucji – m.in. Żydowskiego Instytutu Historycznego oraz Instytutu Pamięci Narodowej - zachowało się kilkaset relacji byłych więźniów.
"Czasami są to relacje pisemne, dokumenty pamiętnikarskie, nagrania audio i video pochodzące z lat 80. i 90. Obcujemy z bardzo różnymi sposobami zapisu i przekazu" - mówił Kamil Karski z Muzeum KL Plaszow. Dodał, że zespół tworzący Muzeum KL Plaszow mimo upływu lat stara się dotrzeć do wciąż żyjących świadków i gromadzić ich przekazy oraz rekonstruować historię obozu.
„Stanęliśmy przed ogromną bramą, która się otwarła i wchłonęła nas do wnętrza. O Boże, jak tu strasznie! Tak chyba wygląda piekło. Dookoła wysokie pagórki gliniane, a na nich wysokie parkany z drutów elektrycznych. Twierdza, z której niemożliwością jest wydostać się na zewnątrz” – wspomina Anna Schoenfeld.
Anna Schoenfeld tak opisała pierwsze wrażenie, jakie zrobił na niej obóz: "Stanęliśmy przed ogromną bramą, która się otwarła i wchłonęła nas do wnętrza. O Boże jak tu strasznie! Tak chyba wygląda piekło. Dookoła wysokie pagórki gliniane, a na nich wysokie parkany z drutów elektrycznych. Twierdza, z której niemożliwością jest wydostać się na zewnątrz".
Inna z więźniarek Anna Lermer wspominała likwidację obozu jesienią 1944 roku, ekshumacje i spopielanie ciał. "Równocześnie z likwidacją obozu zaczęto również likwidować ślady po zamordowanych ofiarach. Wydano rozkaz rozkopywania grobów masowych znajdujących się na terenie obozu. Użyto do tego celu psów, z których pomocą oznaczono miejsca masowych grobów. Pracowaliśmy przy tym dzień i noc. Mężczyźni rozkopywali groby i znosili trupy na stosy, które paliły się dzień i noc, a kobiety pracowały przy zakopywaniu dołów. Po pracy znosiliśmy drzewo na stosy. Okropna woń rozkładających się trupów roznosiła się po całym obozie. Byliśmy wszyscy przesiąknięci tą wonią. Nie można było jeść ani spać" – relacjonowała.
Nazwa uroczystości "Zachor" to po hebrajsku "pamięć". To także nakaz powtarzany przez religijnych Żydów w codziennych modlitwach i w czasie święta Pesach.
Godzina uroczystości – 19.30 – została wybrana nieprzypadkowo. "To moment przejścia dnia w noc, moment niepewności. Wybraliśmy kilkadziesiąt wspomnień, aby słowami więźniów opowiedzieć historię KL Plaszow od początku do końca jego istnienia" – podkreślił Karski. "W tych wspomnieniach dominuje niepewność, co do losów ocalałych, losów ich najbliższych i tego, jak będzie wyglądało jutro i świat po wojnie" – dodał.
Organizatorzy niedzielnego spotkania chcą, by jego uczestnicy mieli poczucie, jak ważna jest pamięć i to, że wielka historia to suma losów jednostek. "Wyobraźmy sobie sytuację byłych więźniów, którzy tuż po wojnie składają relacje przed Żydowską Komisją Historyczną lub przed protokolantem na potrzeby toczących się przed sądem procesów załogi obozu. Musieli opowiedzieć – często mając ograniczony czas, co przeżywali" – mówiła Marta Śmietana. Jak podkreśla wielka narracja o wojnie składa się z takich właśnie opowieści.
Muzeum KL Plaszow to nowa instytucja kultury współprowadzona przez miasto Kraków oraz Ministerstwo Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Niemiecki nazistowski obóz Plaszow został założony w październiku 1942 r. na terenie dwóch cmentarzy żydowskich. Początkowo funkcjonował jako obóz pracy, a od stycznia 1944 r. został przekształcony w obóz koncentracyjny. Jego teren stale powiększano, z kilkunastu hektarów rozrósł się do 80 ha. Szacuje się, że przez cały okres funkcjonowania KL Plaszow Niemcy więzili tam około 30-40 tys. osób, a zamordowali - ok. 5-6 tys. Prochy ofiar rozsypano na terenie obozu.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ pat/