Na terenie dawnego majątku Scharfenberg i w Starym Grodkowie w sobotę uczczono pamięć około stu żołnierzy NSZ, którzy 75 lat temu zostali zamordowani przez funkcjonariuszy UB i sowieckiego NKWD w ramach akcji "Lawina".
Sobotnie uroczystości upamiętniające zbrodnię z 1946 roku, której ofiarami padło ponad stu żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału kpt. Henryka Flamego "Bartka" odbyły się w dawnym majątku Scharfenberg i na Polanie Śmierci pod Starym Grodkowem, które były miejscem kaźni i pochówku zamordowanych w ramach akcji "Lawina". W uroczystościach wzięło udział kilkaset osób, w tym członkowie rodzin zamordowanych. W imieniu najwyższych władz Polski kwiaty w miejscu upamiętnienia złożył wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.
Obecny na uroczystościach prezes Klubów Gazety Polskiej w Opolu Ryszard Szram podkreślił rolę żołnierzy, którzy pomimo zakończenia działań wojennych, wybrali walkę z bronią w ręku z nowym okupantem.
"Ci ludzie dosłownie rozumieli złożoną przysięgę, która dla obrony ojczyzny wymagała od nich ofiary własnej krwi. Chcieli Polski innej niż ta, którą przynieśli ze sobą sowieci. I za swoją patriotyczną postawę, zostali podstępnie zamordowani, bez procesu i szansy jakiejkolwiek obrony. Jesteśmy im winni pamięć i szacunek" - powiedział Szram.
Do przywrócenia społeczeństwu pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia nawiązał także prof. Paweł Frącz, dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego.
"Przez wiele lat komunistyczne władze starały się wymazać z przestrzeni publicznej i kart historii ludzi, którzy ośmielili się przeciwstawić wizji totalitarnego państwa. Komunistom nie wystarczyła fizyczna egzekucja swoich przeciwników. Chciano także zgładzić pamięć o nich i ich czynach. Dlatego tak ważne są wszelkie działania przywracające pamięć o pomordowanych i niesprawiedliwie skazanych. Zarówno obecność tak licznej grupy osób na dzisiejszych uroczystościach, jak i zainteresowanie chociażby emitowanymi przez NBP monetami okolicznościowymi poświęconymi Żołnierzom Wyklętym świadczą o tym, że Polacy chcą pamiętać o swoich rodakach i są otwarci na różne formy upamiętnień" - powiedział prof. Frącz.
Akcja "Lawina" była szeroko zakrojoną tajną akcją sowieckich służb, której celem była likwidacja oddziału NSZ kierowanego przez kpt. "Bartka". W tym celu, za pośrednictwem agenta komunistycznych służb, namówiono żołnierzy Flamego do udziału w akcji przerzutu poza strefę sowieckich wpływów. Żołnierzy wywieziono w trzech transportach, do trzech miejsc na terenie obecnego województwa opolskiego - m.in. do baraków pod Starym Grodkowie i w okolice miejscowości Barut, gdzie rzekomo mieli czekać na przekroczenie granicy Polski.
Zbrodni dokonywano według podobnego scenariusza. Przywiezionym jesienią 1946 r. w odludne miejsce żołnierzom NSZ podawano w napojach środki nasenne. W nocy odpalano ładunki wybuchowe założone wcześniej pod budynkami w których ich zakwaterowano. Tych, którzy przeżyli eksplozje, dobijano na miejscu, a szczątki zabitych chowano potajemnie w bezimiennych mogiłach. W operacji "Lawina" zamordowanych zostało, według ustaleń historyków z IPN, ponad stu podkomendnych kpt. Flamego.
Na ślady zbrodni koło Starego Grodkowa trafili pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej, którzy pracując pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, w 2016 roku, znaleźli tam artefakty świadczące o pobycie i potajemnym pochówku żołnierzy NSZ. Dzięki badaniom IPN udało się ustalić tożsamość niektórych z zamordowanych tam osób. W 2019 roku oddano do użytku przygotowaną przez IPN rekonstrukcję baraku wysadzonego w 1946 roku. W jego wnętrzu umieszczono naturalnej wielkości szklane plansze-postaci symbolizujące członków oddziału kpt. Flamego. Przed barakiem ustawiono kilkumetrowy kamienny krzyż, a miejsca odnalezienia szczątków żołnierzy i artefaktów oznaczono symbolicznymi, kamiennymi mogiłami.(PAP)
autor: Marek Szczepanik
masz/ mark/