W Pradze pod pomnikiem Ryszarda Siwca, który podpalił się w 1968 roku w Warszawie w proteście przeciwko inwazji na Czechosłowację, złożono w piątek kwiaty. Na pobliskim placu otwarto wystawę obrazującą bohaterów innych protestów w Polsce przeciwko okupacji Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego.
Rocznicowe spotkanie, które zorganizował Instytut Badania Reżimów Totalitarnych (USTR) wraz z Instytutem Polskim w Pradze, rozpoczęło się od złożenia wieńców pod pomnikiem Ryszarda Siwca, znajdującym się przy ulicy noszącej jego imię. Protestując przeciwko inwazji, księgowy z Przemyśla i były żołnierz AK podpalił się podczas uroczystości dożynkowych na Stadionie Dziesięciolecia 8 września 1968 roku; zmarł cztery dni później.
Dyrektor USTR Ladislav Kundra powiedział, że Ryszard Siwiec rozpalił „żywe pochodnie” w całym dawnym bloku wschodnim. „Jego samopoświęcenie za prawdę i wolność było, jest i pozostanie ponadczasowe” – zapewnił. Szef USTR podkreślił, że po prawie 34 latach od upadku komunizmu często słychać hasła o konieczności oddzielenia przeszłości grubą kreską i spoglądania jedynie w przyszłość. „Nie wierzę w nie. Grube kreski za przeszłością nie są skuteczne” – stwierdził Kundra.
Uroczystości przeniosły się później na pobliski skwer, gdzie pokazana została wystawa plenerowa „Nie tylko Siwiec”. Wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Polejowski powiedział, że w 1968 roku Polacy utożsamiali się z Praską Wiosną. Przypomniał hasło „Cała Polska czeka na swojego Dubczeka”, co było sympatycznym nawiązaniem do prób zmian systemu komunistycznego w sąsiednim kraju.
„Protesty czy manifestowanie niezgody na inwazję na Czechosłowację przybierały w Polsce różne formy. Były ulotki, czy też chociażby pokazane na wystawie na jednej z plansz składanie biało-czerwonych goździków pod ambasadą Czechosłowacji w Warszawie. To wszystko były elementy z jednej strony protestu przeciwko inwazji i rządom komunistycznym, a z drugiej strony solidarności z Czechami i Słowakami” – powiedział Polejowski. Zwrócił uwagę, że informacje o protestach, także o samospaleniu się Siwca, były cenzurowane i dowiadywano się o nich dopiero za pośrednictwem Radia Wolna Europa.
Na wystawie prezentowane są ulotki i reprodukcje ręcznie robionych plakatów, które były wywieszane m.in. na wyższych uczelniach. Autor wystawy Grzegorz Majchrzak powiedział, że część z protestujących przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację i udziałowi w interwencji Ludowego Wojska Polskiego stała się później działaczami polskiej opozycji demokratycznej.
„Protesty czy manifestowanie niezgody na inwazję na Czechosłowację przybierały w Polsce różne formy. Były ulotki, czy też chociażby pokazane na wystawie na jednej z plansz składanie biało-czerwonych goździków pod ambasadą Czechosłowacji w Warszawie. To wszystko były elementy z jednej strony protestu przeciwko inwazji i rządom komunistycznym, a z drugiej strony solidarności z Czechami i Słowakami” – powiedział Polejowski. Zwrócił uwagę, że informacje o protestach, także o samospaleniu się Siwca, były cenzurowane i dowiadywano się o nich dopiero za pośrednictwem Radia Wolna Europa.
„Najbardziej tragicznym protestem był protest Ryszarda Siwca, ale to zaczynało się od wypowiedzi, w których Polacy się solidaryzowali z Czechami, Słowakami. Dzisiaj to jest nic nadzwyczajnego. Wówczas to groziło wyrzuceniem z pracy, wyrzuceniem z uczelni i innymi represjami” – powiedział autor wystawy, która będzie prezentowana w stolicy Słowacji Bratysławie, a także na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ ap/