Kilkaset osób zebrało się w sobotę na szczecińskim placu Solidarności, aby uczcić rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Gdy o godz. 17 zawyły syreny, kilkanaście osób, ustawionych tak, by utworzyć powstańczy symbol Polski Walczącej, zapaliło czerwone race.
"Przyszliśmy tutaj rodzinnie, bo wychowujemy małego patriotę. Myślę, że to bardzo ważne, żeby od początku uczyć dzieci patriotyzmu i pamięci o tym, co było" - powiedziała PAP pani Magda, która na plac Solidarności przyszła z mężem i synem. Zaznaczyła, że pomimo sprzyjającej pogody lepsze od wypoczynku jest uczestniczenie w takiej formie upamiętnienia powstańców, bo "są rzeczy ważne i ważniejsze".
Na placu pojawili się także weterani, samorządowcy czy członkowie stowarzyszeń i organizacji. "Przede wszystkim trzeba pamiętać. Tutaj też żyją powstańcy warszawscy. Musimy dawać świadectwo naszej tożsamości - polskiej, ale też szczecińskiej, bo jesteśmy na placu, na którym była w grudniu 1970 r. przelewana krew" - powiedział Grzegorz Kozak ze Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
O godz. 17, w rocznicę godziny "W", w mieście zawyły syreny alarmowe, a kilkanaście osób, ustawionych na pochyłym placu tak, by stworzyć symbol "kotwicy" Polski Walczącej zapaliło czerwone race. Gdy dźwięk syren ucichł, rozległy się okrzyki "cześć i chwała bohaterom" oraz "Bóg, honor i ojczyzna".
1 sierpnia 1944 r. o godz. 17 rozpoczął się w stolicy Polski zryw niepodległościowy. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowana na kilka dni trwała ponad dwa miesiące - do 2 października. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ wj/