Wojskowe Biuro Historyczne (WBH) odrzuca wszystkie tezy zawarte w artykule portalu Onet, uznając je za nieprawdziwe, nacechowane złymi intencjami i mijające się z faktami – głosi oświadczenie zamieszczone w czwartek na Twitterze instytucji.
W artykule "Sławomir Cenckiewicz oraz Wojskowe Biuro Historyczne pod lupą służb i prokuratury" portal Onet poinformował w czwartek, że "tajne i ściśle tajne dokumenty z archiwów wojskowych były bezprawnie odtajniane przez szefa Wojskowego Biura Historycznego Sławomira Cenckiewicza i jego współpracowników". Zaznaczono, że "takie zawiadomienie wpłynęło do Żandarmerii Wojskowej i Służby Kontrwywiadu Wojskowego". "Według informacji Onetu złożył je pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych w WBH" - wyjaśniono.
"WBH odrzuca wszystkie tezy zawarte w artykule Edyty Żemły i Marcina Wyrwała pt. +Sławomir Cenckiewicz oraz Wojskowe Biuro Historyczne pod lupą służb i prokuratury+ opublikowanym na portalu Onet.pl uznając je za nieprawdziwe, nacechowane złymi intencjami i mijające się z faktami, zwłaszcza w zakresie znajomości i interpretacji obowiązujących przepisów prawa w obszarze ochrony informacji niejawnych oraz procedur związanych z odtajnianiem materiałów historycznych. Jest to o tyle niepokojące, gdyż WBH udzieliło redakcji Onet.pl stosownych odpowiedzi na wątki poruszane przez autorów publikacji, ale w większości zostały one pominięte w opublikowanym artykule" – napisano w oświadczeniu.
Biuro zaznacza w nim, że w odniesieniu do akt wytworzonych przed 31 grudnia 1990 r. nie dokonywano zmiany lub zniesienia klauzul tajności, gdyż akta te były jawne z mocy prawa na podstawie art. 86 ust. 3 ustawy z 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych. "Nowa ustawa o ochronie informacji niejawnych (z 5 sierpnia 2010 r.) niczego w tym zakresie nie zmienia, gdyż jeśli odtajnienie nastąpiło już wcześniej z mocy prawa (na mocy ustawy z 22 stycznia 1999 r.), to wygaśnięcie starej ustawy nie zmienia skutku prawnego. Tym samym w odniesieniu do materiałów z lat 1944-1990 dokonano jedynie czynności materialno-technicznych (polegających m.in. na skreśleniu dawnych pieczęci i klauzul). Proces porządkowania materiałów w tym zakresie wciąż trwa" - podkreślono.
"Natomiast w odniesieniu do fałszywej sugestii dotyczącej +odtajniania+ akt w zlikwidowanym archiwum w Nowym Dworze Mazowieckim w trakcie realizacji, jak to określili autorzy tekstu, +specjalnego konwoju+, należy wyraźnie podkreślić: po pierwsze nie było żądnego +specjalnego konwoju+ a jedynie transport materiałów (jawnych); po drugie do Nowego Dworu Mazowieckiego udał się ówczesny Pełnomocnik ds. Ochrony Informacji Niejawnych celem weryfikacji dokumentów (a jednocześnie autor zawiadomienia, którym dysponuje Onet.pl); po trzecie należy zaznaczyć, że weryfikowane akta były z mocy prawa jawne zgodnie z art. 181 ust. 1 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. oraz wytycznymi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jedyną czynnością jaką na miejscu wykonali pracownicy WBH było tylko fizyczne skreślenie dawnych klauzul na jawnych jednostkach archiwalnych. Stąd nie było konieczności realizacji konwoju" – wyjaśniono.
Zwrócono także uwagę, że zniesienie lub zmiana klauzul tajności dokumentów niejawnych wytworzonych w Wojskowym Biurze Historycznym i innych archiwach wojskowych odbywa się na podstawie ustawy z 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych zwanej dalej ustawą o OIN. "Dyrektor WBH może podjąć decyzję o zniesieniu lub zmianie klauzuli tajności dokumentów niejawnych wyłącznie przez siebie wytworzonych (zgodnie z ustawą o OIN). Jest to stanowisko obowiązujące w MON i nie ma w tym zakresie jakichkolwiek sprzeczności ze stanowiskiem Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Departamentu Ochrony Informacji Niejawnych MON, z którymi WBH współpracuje na co dzień i podlega weryfikacji" - czytamy w oświadczeniu.
"W stosunku do wszystkich materiałów archiwalnych przechowanych w WBH, w tym tych wytworzonych po 31 grudnia 1990 r. przez instytucje wojskowe pozostające w nadzorze Centralnego Archiwum Wojskowego (które obecnie jest częścią WBH), kierownictwo WBH ma pełną wiedzę, w należyty sposób je przechowuje i ewidencjonuje, co zresztą było przedmiotem kontroli przeprowadzonej w 2019 r. przez Najwyższą Izbę Kontroli, która +ocenia pozytywnie działalność WBH w latach 2016-2019 (do czasu zakończenia kontroli) w zakresie ewidencjonowania i przechowywania narodowego zasobu archiwalnego+" - zaznaczono.
Odnosząc się do podniesionej w artykule kwestii przechowywania Teczek Akt Personalnych żołnierzy zawodowych, wskazano w oświadczeniu, że przekazywane są one do archiwów wojskowych, w tym do Centralnego Archiwum Wojskowego WBH, na mocy rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka z 31 października 2014 r. w sprawie ewidencji wojskowej żołnierzy zawodowych.
"Autorzy tekstu z kolei, nie wiedzieć na jakiej podstawie prawnej twierdzą natomiast, że +powinny one trafiać do odpowiednich wojskowych komend uzupełnień, które emerytowanym oficerom muszą nadać przydziały mobilizacyjne na czas wojny. Dopiero po przejściu tych żołnierzy w stan spoczynku teczki mogą trafić do archiwum+. Autorzy tekstu ignorują stosowne przepisy w tym zakresie, zgodnie z którymi w warunkach pokoju jednostki wojskowe prowadzą ewidencję wyłącznie żołnierzy zawodowych, ale nawet te — w momencie przejścia na wojenny system ewidencji — nakazuje im przekazanie teczek personalnych żołnierzy do archiwum” - zauważono.
Jak zaznaczono, wszystkie tezy dotyczące "rzekomo +bezprawnego odtajniania+ +tajnych i ściśle tajnych dokumentów z archiwów wojskowych+ +przez szefa Wojskowego Biura Historycznego Sławomira Cenckiewicza i jego współpracowników+ polegają na nieprawdzie i rażącej nieznajomości obowiązujących przepisów". "Nie zostały one podparte ani jednym dowodem (który konkretnie z dokumentów został bezprawnie odtajniony?) i opierają się na zawiadomieniu żołnierza o wątpliwej reputacji, znikomych kompetencjach i krótkim stażu w WBH, który został zwolniony z WBH. Jednocześnie stosowne wyjaśnienia zostały złożone przełożonym w MON, jak również wniesione zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa" – podkreślono w oświadczeniu.
"Nigdy nie porzucimy rozpoczętego w 2016 r. procesu porządkowania i udostępniania skrywanych przez lata materiałów Ludowego Wojska Polskiego i jego oficerów ukrywających do dziś swoją komunistyczną przeszłość. Za parawanem rzekomych klauzul, bałaganu, zagrzybionych i zalewanych wodą archiwaliów, niebywałego chaosu ewidencyjnego w CAW, a nawet fizycznego zamknięcia archiwum na dwa lata próbowano ukryć m.in. londyńskie teczki Kiszczaka, dokumenty z działalności Jaruzelskiego przeciwko podziemiu niepodległościowemu na ziemi łódzkiej, rolę LWP w przygotowanej ofensywie konwencjonalno-atomowej na Zachód, akta wielu dygnitarzy partyjnych i państwowych PRL, ich powiązania ze Związkiem Sowieckim, sprawy dotyczący rozwoju sił zbrojnych PRL i ich roli w Układzie Warszawskim, system szkolenia żołnierzy LWP w Sowietach, relacje ze Sztabem Generalnym Armii Sowieckiej, wizyty marszałków Kulikowa i Jazowa w Polsce. To wszystko jest dzisiaj ogólnie dostępne w WBH i IPN! I z tej drogi nigdy nie zejdziemy!" – czytamy w oświadczeniu.
"Odsłoniliśmy przemysłowy charakter niszczenia i kradzieży dokumentów w latach 1990-2015, w tym przedwojennych materiałów WP (m.in. 60 metrów bieżących akt z wojny 1920 r., akta dotyczące gen. Władysława Andersa i wiele akt Oddziału II SG) oraz wytworzonych przez służby specjalne Polski Ludowej, które powinny trafić do IPN. Złożyliśmy aż dziewięć zawiadomień do prokuratury w tej sprawie, nie licząc zawiadomień dotyczących karygodnego ukrywania i nieprzekazywania do IPN akt osobowych żołnierzy służących w organach bezpieczeństwa PRL. Patologie te nigdy nie znalazły się w obszarze zainteresowań dziennikarzy Onet.pl uchodzących za specjalistów w zakresie wojskowości, bezpieczeństwa i obronności" – wskazano.
"Zamiast prawdy o żmudnym procesie porządkowania archiwów wojskowych po wielu latach bezprecedensowych zaniedbań i zaległości, recenzuje nas oficer, który karierę wojskową zaczynał w komunistycznej armii w tragicznych dla Polski latach 80. i przez lata pełniąc najwyższe stanowiska w WP nie dostrzegał szeregu patologii w całej wojskowej sieci archiwalnej. Dziś zaniepokojony ujawnieniem swojej i kolegów przeszłości gen. Mirosław Różański orzeka: +niedotrzymywanie kwestii związanych z przechowywaniem informacji jest początkiem demontażu systemu bezpieczeństwa państwa+. Prawda jest jednak zupełnie inna: o bezpieczeństwo akt przechowywanych w WBH w pełni zadbało dopiero utworzone 4 czerwca 2016 r. Wojskowe Biuro Historyczne im. gen. Kazimierza Sosnkowskiego!" – dodano w oświadczeniu, pod którym podpisali się dyrektor WBH Sławomir Cenckiewicz i jego zastępca Łukasz Cięgotura. (PAP)
akn/ pat/