Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie w Ameryce to najstarsza organizacja polonijna w Stanach Zjednoczonych. Choć dziś zajmuje się przede wszystkim ubezpieczeniami, od 150 lat dba również o podtrzymywanie i rozwój polskiej kultury wśród Polaków rozsianych po amerykańskim kontynencie, a podczas burzliwego XX wieku mocno wsparło rodaków walczących o niepodległość ojczyzny. Odegrało ważną rolę w historii nie tylko Polski, ale i Stanów Zjednoczonych.
„Nie oznacza to jednak, abyśmy — pozostając dobrymi Polakami w Ameryce — nie mieli być zarazem dobrymi Amerykanami, w znaczeniu amerykanizmu jak najszlachetniej pojętego i dobrze zrozumianego i odczutego. Bo za to, czem jesteśmy tutaj, wdzięczni jesteśmy tej Ameryce” – pisali autorzy „Złotej Księgi Pamiątkowej” na pięćdziesięciolecie istnienia Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w Ameryce (ZPRKA). Podsumowali w niej również ociągnięcia organizacji – a tych było niemało. Dość powiedzieć, że w 1923 roku Zjednoczenie liczyło już 100 tys. członków i dysponowało majątkiem w wysokości 5 300 000 dolarów.
W Nowym Świecie
W drugiej połowie XIX wieku Stany Zjednoczone były jednym z głównych miejsc polskiej emigracji. Szacuje się, że od 1870 do 1914 roku przez Atlantyk przeprawiło się ponad 2 mln Polaków. W związku z tym ogromnym wychodźstwem szybko pojawiły się pomysły utworzenia zrzeszenia zajmującego się samopomocą i podtrzymywaniem polskiej kultury wśród polskich emigrantów żyjących za granicą. Idea ta wyszła od Jana Barzyńskiego, nauczyciela w polskiej szkole w teksaskim Panna Maria i Teodora Gieryka – księdza z parafii św. Wojciecha w Detroit. Dzięki ich staraniom na początku października 1873 roku zorganizowano w tym mieście konferencję, na której utworzono Organizację Polską, przemianowaną w następnym roku na Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie w Ameryce. Zmiana nazwy miała wskazywać na wyznaniowy charakter organizacji, co jednak nikogo wówczas nie dziwiło – większość polskiej ludności w Detroit zrzeszała się wokół parafii, więc oparcie organizacji kultywującej polskie tradycje na Kościele było dla jej twórców naturalnym wyborem.
Początkowo Zjednoczenie zajmowało się podtrzymywaniem wśród polskich imigrantów wiary i kultury, wspieraniem polskiego szkolnictwa i organizowaniem pomocy materialnej dla Polaków żyjących w Stanach Zjednoczonych. W kolejnych latach wprowadzono również tanie ubezpieczenia dla członków organizacji i to właśnie na tym rodzaju działalności organizacja skoncentrowała ostatecznie większość swoich wysiłków. „Dzięki temu właśnie Zjednoczenie jest prawdziwym Aniołem-Stróżem dla rodzin osamotnionych wychodźców” – chwaliło się Zjednoczenie w 1923 roku. Do tamtego roku jego Kasa Pośmiertna wypłaciła już ponad 7 mln dolarów odszkodowań.
Tak jak dynamicznie rozwijała się polska imigracja w Ameryce, tak samo rosła liczba członków Zjednoczenia. By uświadomić sobie, jak szybki był to proces, wystarczy spojrzeć na liczby. W 1877 roku organizacja liczyła 600 mężczyzn. Na początku nowego stulecia – w 1901 roku – liczba zrzeszonych w niej działaczy wzrosła do 10 943 osób, z czego 4 942 członków stanowiły kobiety. Kolejne dziesięć lat później Zjednoczenie liczyło już 51 197 osób. Gdy Stany Zjednoczone dołączały do I wojny światowej, do organizacji należało już 100 000 tys. Polaków. Do zrzeszenia należał m.in. Paweł Rhode – pierwszy polonijny biskup w Ameryce, który przez pewien czas wchodził również w skład zarządu organizacji.
Kropidlarze
Zjednoczenie opierało swoją działalność na pozytywistycznej idei pracy u podstaw, dlatego podstawowym jego celem stało się utrzymanie i rozwój Polonii. Sprawę odzyskania przez Polskę niepodległości odkładano na dalszy plan. Zupełnie odmienną wizję miał powstały w 1880 roku Związek Narodowy Polski. Nie była to jednak jedyna różnica między organizacjami. Zjednoczenie funkcjonowało jako organizacja ściśle katolicka, podczas gdy Związek Narodowy otwierał się na znacznie szersze grono członków, w wyniku czego działało w nim wielu liberałów. Oba środowiska prowadziły ze sobą zażartą debatę światopoglądową – członków Zjednoczenia wkrótce zaczęto określać mianem „kropidlarzy”, od polemicznego czasopisma „Kropidło”. Chociaż polityczni oponenci używali tego epitetu w szyderczym tonie, wkrótce w samym Zjednoczeniu również zaczęto stosować to określenie. „To już tak się wżyło, że oni sami siebie nazywają kropidlarzami” – napisał w 1893 roku polski geolog dr Emil Habdank Dunikowski. Naukowiec ubolewał nad sporami między dwoma środowiskami polonijnymi. Jak zauważał: „To rozdwojenie jest nadzwyczaj szkodliwe dla sprawy polskiej, miejmy jednak nadzieję, że z czasem znajdzie się sposób do zbudowania mostu od jednej do drugiej partii”.
Nie oznacza to jednak, że mimo istotnych różnic organizacje nie potrafiły ze sobą współpracować. Jednym z przykładów takiej kooperacji był wspólny protest z 1898 roku, podczas którego w ramach Komitetu Wykonawczego Wspólnego zarówno Związkowcy, jak i Zjednoczeńcy zaprotestowali przeciwko ustawie Henry’ego Cabota Lodge’a. Kongresmen zaproponował wówczas zatrzymanie przyjmowania imigrantów analfabetów, ujawniając przy okazji swoje uprzedzenia do Słowian. Pomysł ten spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem różnych środowisk amerykańskich i ostatecznie został zawetowany przez prezydenta Grovera Clevelanda.
W ogniu wojny
Pierwszy raz Zjednoczenie wsparło wojenny wysiłek Stanów Zjednoczonych już w 1898 roku, podczas ich wojny z Hiszpanią. Jego członkowie uważali, że Polacy muszą udowodnić swoją wartość i oddanie przybranej ojczyźnie. W szeregi amerykańskiego wojska wstąpiło wówczas wielu polskich rekrutów.
Kiedy nadeszła I wojna światowa, spór Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego ze Związkiem Narodowym zszedł na dalszy plan – organizacje połączyły siły i kolejny raz zaczęły działać wspólnie. Zjednoczenie, które na co dzień zajmowało się głównie doczesnymi problemami Polonii, w obliczu nowej sytuacji politycznej aktywnie zaangażowało się w sprawę polskiej niepodległości – apelując o datki pieniężne czy o zgłaszanie się do armii.
Na XXXV Sejmie Zjednoczenia wypowiadał się Ignacy Paderewski, który prosił o wsparcie finansowe na rzecz powstającej we Francji Błękitnej Armii, która u boku Ententy miała walczyć za sprawę polską. „Ojczyzna więcej niż kiedykolwiek wymaga od was pomocy. Chwile obecne są w dziejach naszych bodajże najważniejsze. Armia Polska się tworzy, bo się tworzyć powinna. Armia Polska powstać musi i piękna i liczna i godna Polski. [...] Jeżeli Orzeł Biały nie będzie powiewał wśród Aliantów, to źle będzie ze sprawą Polski na kongresie pokojowym” –przekonywał Paderewski, retorycznie pytając słuchaczy: „Któż, jeżeli nie Zjednoczenie Polskie Rzymskokatolickie, może doraźnej i najskuteczniej przyjść Polsce z pomocą?”. Jego przemówienie spotkało się z wielkim entuzjazmem, wyrażonym żywiołowym okrzykiem: „niech żyje Armia Polska!”. W ramach swojej działalności Zjednoczeńcy nie tylko gromadzili fundusze na wojsko – ale i bezpośrednio zaangażowali się w działania zbrojne. Do armii Stanów Zjednoczonych zgłosiło się łącznie 2331 członków organizacji, a do Armii Polskiej we Francji – 531. W czasie I wojny światowej śmierć poniosło 91 członków Zjednoczenia.
Między Ameryką a Europą
Po I wojnie Zjednoczenie wróciło do swego podstawowego zadania, jakim było dbanie o poprawę sytuacji kulturalnej i materialnej Polonii w Stanach Zjednoczonych. Skrzydła organizacji podciął jednak wielki kryzys z lat 1929–1933, który doprowadził do ogromnych strat finansowych. Ostatecznie jednak organizacji udało się stanąć na nogi i powrócić do wcześniejszej aktywności. Dowodem na jej prężną działalność w latach 30. jest m.in. otwarcie w latach 1935–1937 Muzeum Polskiego w Chicago, które do dziś mieści się w siedzibie Zjednoczenia. „Każdy to zrozumie, że jak niegdyś Biblioteka Polska w Paryżu skupiała Polaków rozsianych po Francji, utrzymywała ich w łączności i krzepiła ducha narodowego, nie inaczej będzie teraz” […] – pisała drukowana w Warszawie gazeta „Zorza”, informując czytelników w Polsce o otwarciu nowej instytucji. W działalność muzeum zaangażowało się wielu przedstawicieli polskiej inteligencji na emigracji – w tym m.in. historyk Mieczysław Haiman – jeden z prekursorów historiografii amerykańskiej Polonii, który objął funkcję pierwszego kuratora placówki. W swojej pracy badawczej zajmował się m.in. udziałem Polaków w wojnie secesyjnej czy sylwetką Tadeusza Kościuszki. Na platynowy jubileusz Zjednoczenia, który wypadł w 1948 roku, napisał pierwszą i jedyną do tej pory monografię tej organizacji.
Chociaż Zjednoczenie koncentrowało się głównie na sytuacji Polonii w Stanach Zjednoczonych, ważnym aspektem jego działania było również podtrzymywanie jej więzów z odrodzoną Rzeczpospolitą. Nie było to proste zadanie – z racji wielu problemów politycznych i gospodarczych, z którymi borykało się odrodzone po ponad stu latach zaborów państwo polskie, stosunki między nim a Polakami rozsianymi po świecie były mocno skomplikowane. Ci, mieszkając za granicą, bacznie przyglądali się jednak sytuacji w ojczyźnie i nierzadko krytycznie oceniali posunięcia rodaków.
Z ostrą krytyką członków Zjednoczenia spotkał się choćby przewrót majowy. Komentując go, 15 maja 1926 roku główne pismo organizacji – „Dziennik Zjednoczenia”, – nazwał Józefa Piłsudskiego m.in. „Bożyszczem skrajnej lewicy”, wypominając mu socjalistyczną przeszłość, rzekomą nieudolność w 1920 roku, oraz sugerując, że oprze swe rządy na mniejszościach narodowych. W końcu członkowie redakcji prognozowali, że masy chłopskie poruszone obaleniem Wincentego Witosa zwrócą się przeciw „maniakowi” Piłsudskiemu. Tak dosadne ataki prasy wywołały interwencję konsula, który zagroził rezygnacją ze wsparcia starań Polonii o mianowanie polskich biskupów w Ameryce. W rezultacie krytyka Zjednoczenia dotycząca rządów sanacji złagodniała. Jego prezes – Nikodem L. Piotrowski – kilka miesięcy po przewrocie majowym udał się do Polski, aby na własne oczy zobaczyć, jak wygląda sytuacja w kraju. Jednym z punktów jego podróży było spotkanie z Józefem Piłsudskim. Po tym – jak sam przyznał – częściowo zrewidował swoje poglądy, chociaż nadal zachował rezerwę do pewnych posunięć nowego rządu. Ostatecznie Zjednoczenie przybrało jednak wobec niego bardziej neutralną postawę.
W stronę współczesności
Wybuch II wojny światowej wywołał mobilizację Polonii w Stanach Zjednoczonych, w tym Zjednoczeńców. Podobnie jak w przypadku poprzedniego konfliktu organizacja mocno wsparła wysiłek wojenny rodaków, na różne sposoby – wykupiła obligacje wojenne za sumę 10 mln dolarów, stawiała biura werbunkowe, organizowała pomoc dla uchodźców. Jej członkowie bezpośrednio zaangażowali się również w działania zbrojne. Na polu bitwy szczególnie wyróżnił się pilot Franciszek Gabreski, który zaangażował się w walki tuż po ataku Japończyków na Pearl Harbor. W latach 1942–1943 latał również razem z polskimi pilotami w ramach Dywizjonu 315 organizowanego w ramach Polskich Sił Powietrznych przy brytyjskim Royal Air Force. Uchodził za jednego z najskuteczniejszych asów amerykańskich. Swoją służbę skończył w stopniu pułkownika.
W 1944 roku Zjednoczenie wstąpiło do istniejącego do dziś Kongresu Polonii Amerykańskiej, którego jednym z podstawowych założeń była konsolidacja wysiłków na rzecz przyszłości i niezależności powojennej Polski.
Przez dziesiątki lat prężnego działania ZPRKA mocno zapisało się w historii Ameryki. Zjednoczeńców docenił sam Herbert R. O’Conor – gubernator stanu Maryland, który w 1941 roku, opisując Zjednoczenie, stwierdził: „to organizacja, która tak bardzo przyczyniła się do postępu gospodarczego, kulturalnego i humanitarnego naszego kraju, zasługuje na szacunek i dobre życzenia każdego Amerykanina”. Najbardziej wymiernym przykładem tego wkładu jest bez wątpienia Muzeum Polskie w Ameryce. Do dziś jest ono sponsorowane przez Zjednoczenie. Funduje ono stypendia i organizuje liczne wydarzenia dla Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Poza głównym filarem jej działalności, jakim jest udzielanie ubezpieczeń w 27 amerykańskich stanach, organizacja mocno inwestuje w rozwój kultury – i robi to nieprzerwanie od 150 lat.
Michał Rastaszański