Jesienią mija 78. rocznica Intelligenzaktion – masowych niemieckich zbrodni popełnionych na polskiej elicie na terenach ziem polskich włączonych do III Rzeszy. Szacuje się, że do końca 1939 r. w ramach zaplanowanej akcji aresztowano i rozstrzelano ok. 40 tys. przedwojennych samorządowców, nauczycieli, przedstawicieli wolnych zawodów, ziemiaństwa, duchownych i działaczy społecznych.
Do niemieckich zbrodni na polskiej inteligencji dochodziło od pierwszych dni wojny przede wszystkim na Pomorzu Gdańskim, Kujawach, Górnym Śląsku, w Wielkopolsce oraz w woj. łódzkim, które jako ostatnie zostało włączone do III Rzeszy. Do największych aresztowań w Łodzi i okolicach doszło między 9 a 11 listopada 1939 r. Łódzki IPN szacuje, że na terenie woj. łódzkiego Niemcy zamordowali w ramach Intelligenzaktion około 1000 osób.
Jak opowiadała PAP Magdalena Zapolska-Downar z łódzkiego IPN, jeszcze w fazie przygotowań do najazdu na II RP dygnitarze nazistowscy przygotowywali plan eliminacji w pierwszym rzędzie warstwy przywódczej Polski. „Chodziło o tych ludzi, którzy nie tylko mają średnie czy wyższe wykształcenie, ale również mogą stanowić potencjalnych liderów oporu antyniemieckiego” - zaznaczyła.
Zaliczano do nich nie tylko osoby uprawiające wolne zawody, nauczycieli, duchownych czy osoby mające uniwersyteckie wykształcenie, ale również np. przedstawicieli ziemiaństwa, rolników, którzy mieli przeszłość legionową, powstańczą i działali aktywnie w związkach kombatanckich.
Za wkraczającymi na ziemie polskie oddziałami Wehrmachtu wkraczały również grupy operacyjne policji bezpieczeństwa tzw. Einsatzgruppen. „Te grupy powstały właśnie z myślą o tym, żeby eliminować na tyłach Wehrmachtu potencjalnych liderów, elitę Rzeczpospolitej” - wyjaśniła ekspertka IPN.
Einsatzgruppen już we wrześniu rozpoczęły pierwsze aresztowania i natychmiastowe egzekucje inteligencji przede wszystkim na Pomorzu Gdańskim, Kujawach, Górnym Śląsku i w Wielkopolsce. Aresztowania przeprowadzano na podstawie imiennych "list wrogów Rzeszy” zawierających nazwiska osób z polskiej elity politycznej, społecznej i kulturalnej, sporządzonych przed wojną przez wywiad i przedstawicieli mniejszości niemieckiej.
Z czasem aresztowania objęły również Łodź i jej okolice. Zachodnie regiony II RP już wcześniej decyzją Adolfa Hitlera zostały włączone do III Rzeszy; losy Łodzi wahały się. Początkowo nazistowski plan przewidywał, że będzie ona stanowiła część Generalnego Gubernatorstwa, ostatecznie jednak Łódź także została włączona do Rzeszy.
„I w tym momencie instaluje się na terenie Łodzi w dawnej żydowskiej szkole przy ul. Anstadta placówka łódzka Gestapo i to ona przystępuje do realizacji Intelligenzaktion, czyli tej ściśle zaplanowanej i zaprogramowanej operacji, która ma na celu aresztowanie w kliku falach miejscowej inteligencji” - wyjaśniła Zapolska-Downar.
Szacuje się, że między 9 a 11 listopada 1939 r. w całym regionie łódzkim aresztowano ok. 1500 osób – część z nich zatrzymano w domach, innych w miejscu pracy lub na ulicy.
Wszyscy trafiali początkowo do przedwojennych łódzkich więzień, które od września szybko się zapełniały. Gestapo stworzyło więc prowizoryczne, przejściowe obozy w Fabryce Papieru i Tektury na Rudzie Pabianickiej i w Fabryce Włókienniczej Michała Glazera, do których trafiali aresztowani.
„W większości byli to mężczyźni, dominowali wśród nich obywatele pochodzenia polskiego, ale również znalazła się tam spora grupa łodzian pochodzenia żydowskiego, oraz Niemców, którzy znani byli Gestapo czy części łódzkiej mniejszości niemieckiej, jako przeciwnicy nazizmu” - dodała historyczka z łódzkiego IPN.
Wśród aresztowanych byli m.in. prawnicy, lekarze, nauczyciele, ludzie wolnych zawodów, w tym dziennikarze i artyści, przedwojenni samorządowcy, a także rolnicy – ludzie zaangażowani w związki kombatanckie, legionowe, Powstańcy Wielkopolscy i Śląscy, osoby znane z działalności społecznej, która - zdaniem władz niemieckich – także była niebezpieczna.
Aresztowanych po kilku dniach przewożono z obozów przejściowych czy więzień do łódzkiej siedziby Gestapo przy ul. Anstadta, gdzie odbywały się doraźne sądy, które wydawały wyroki śmierci. „Według świadków, którzy przeżyli, rozprawy trwały dosłownie kilka, kilkanaście minut. Zapadał wyrok śmierci i te osoby od razu przewożono na miejsce egzekucji” - opowiadała Zapolska-Downar.
Ofiary Intelligenzaktion najczęściej chowano na terenach podmiejskich lasów m.in. w Lesie Lućmierskim i Wiączyńskim, w Lesie Łagiewnickim czy na ternie poligonu Brus, który dzisiaj jest w granicach Łodzi. Nie wiadomo jednak gdzie dokładnie dokonywano egzekucji. Podczas prac archeologiczno-ekshumacyjnych prowadzonych na terenie kilku miejsc pochówku ofiar akcji nie znaleziono łusek. To mogłoby świadczyć, że zwożono tam ciała już po egzekucji.
„Szacujemy, że na szeroko pojętych terenach ziemi łódzkiej jesienią - do grudnia 1939 roku - w ramach Intelligenzaktion zamordowano około 1000 osób, z tym, że ustalenia jeśli chodzi o liczbę ofiar oczywiście cały czas trwają” - dodała ekspertka.
Kolejna fala aresztowań i egzekucji w ramach akcji nasiliła się wiosną 1940 r. Część aresztowanych trafiła do obozów koncentracyjnych, głównie do KL Hohenbruch, KL Mauthausen-Gusen i KL Dachau, a niektórych zwalniano z nakazem wyjazdu z Łodzi na teren Generalnego Gubernatorstwa i z zakazem powrotu.
Wśród ofiar Intelligenzaktion na terenie Łodzi byli m.in. pierwszy przedwojenny prezydent tego miasta Aleksy Rżewski, awangardowy artysta Karol Hiller, Aleksander Margolis - znany łódzki lekarz i społecznik oraz Władysław Krzemiński, urzędnik Zarządu Miejskiego w Łodzi i działacz Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.
IPN dla przypomnienia ofiar Intelligenzaktion od 9 lat organizuje w październiku przed Dniem Wszystkich Świętych akcję „Zapal Znicz Pamięci”, namawiając do zapalenia znicza w miejscach egzekucji lub pochówków ofiar tamtych zbrodni. (PAP)
szu/ mjs/ ls/