Najwięcej czytają młodzi; najmniej ci, którzy mają 50, 60 czy 70 lat, czyli osoby, które były wychowane przed erą internetową, które teoretycznie zwyczaje czytelnicze powinni wynieść ze szkoły czy z domu - mówi PAP dyrektor Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski.
W niedzielę przypada Światowy Dzień Książki.
Według dyrektora BN warto zwrócić uwagę na sformuławania, jakich używamy informując o czytelnictwie. Jak mówi, sformułowanie "kryzys czytelnictwa" sugeruje, że "kiedyś z czytaniem było dobrze, teraz się pogorszyło, a faktycznie nigdy dobrze nie było".
"To były krótkie okresy, jak początek lat 90-tych, kiedy rzeczywiście czytano dużo, ale nie jest tak, że w XIX wieku, w latach 20-tych, 30-tych XX wieku intensywnie czytano. Nie jest też tak, że powszechnie czytano w okresie PRL-u. Czytano więcej, dlatego, że jedynym miejscem inforamcji była książka a nie internet. Ale ta grupa, która czytała dla przyjemności, która sięgała po lektury, nigdy duża nie była, dlatego warto zmienić język, ponieważ automatycznie obarczamy rynek komercyjny, internet winą za spadek czytelnictwa. A ten spadek nie był faktycznym spadkiem - ten procent (czytających) nigdy nie był wysoki - podkreśla Makowski.
"Najmniej czytają ci, którzy mają 50, 60 czy 70 lat, czyli ci którzy byli wychowani przed erą internetową, przed rynkiem komercyjnym, którzy teoretycznie zwyczaje czytelnicze powinni wynieść ze szkoły czy z domu, najwięcej czytają młodzi" - mówi dyrektor BN.
"Tajemnicą dla nas nadal jest to, dlaczego po zakończeniu formalnej edukacji przestajemy czytać, dlaczego nie mamy odruchu czytelniczego. Na pewno jest tak, że jeżeli w okresie dzieciństwa czy wczesnej młodości nauczymy się sięgać po książkę, prędzej czy później do niej wrócimy. Jeśli nie wracamy na emeryturze to znaczy, że w nas tej potrzeby nie stworzono" - zwraca uwagę Makowski.
Dyrektor BN zaznacza, że "czytają ci, których rówieśnicy, otoczenie lub rodzina czytają, jeżeli dla nas oczywiste jest, że książka jest w domu stoi na półce i osoba dorosła po nią sięga, to my również po nią sięgniemy, jeżli w naszym otoczeniu nie ma książek, nie ma osób dorosłych, które czytają, po zakończeniu szkoły odrzucimy ten zwyczaj".
Jak dodaje Makowski, "w innych krajach też nie ma wzrostu czytania, lekkie spadki są właściwie wszędzie, ale z dużo wyższego poziomu".
Z badania Biblioteki Narodowej "Stan czytelnictwa w Polsce w 2016 roku" wynika, że 37 proc. Polaków w ciągu ostatniego roku przeczytało choć jedną książkę. BN prowadzi badania czytelnictwa w Polsce od początku lat 90. Długo prowadzono je w trybie dwuletnim, od 2014 r. badania prowadzone są co roku.
Z badania wynika, że coraz więcej osób nie kupuje książek, stąd coraz więcej jest takich gospodarstw domowych, w których nie ma ani jednej książki - 22 proc. Większość domowych bibliotek składa się z mniej niż 50 tomów - 64 proc. a takie, w których jest ich co najmniej 500, stanowią około 2 proc.(PAP)
aszw/ hgt/