Rosja pęka w sensie ideologicznym - mówi PAP politolog prof. Andrzej Gil z KUL. Jego zdaniem ostra reakcja na ustawę dekomunizującą przestrzeń publiczną w Polsce "ma z powrotem zjednoczyć naród rosyjski wokół pewnych wartości".
Zdaniem politologa w Rosji widać rezultaty ruchu rozpoczętego przez Aleksieja Nawalnego - ruchu sprzeciwu wobec władzy. "Rosja pęka w sensie ideologicznym i trzeba się na czymś oprzeć, stąd to +świętokradztwo+, jak Rosjanie mówią, ma z powrotem zjednoczyć naród rosyjski wokół pewnych wartości" - stwierdza prof. KUL.
Duma Państwowa, niższa izba parlamentu Rosji, przyjęła w ubiegłym tygodniu apel, w którym określa polską ustawę o zakazie propagowania komunizmu jako "bluźnierczy akt" i oznajmia, że nie można wybaczyć tym, "którzy znieważają pamięć żołnierzy" Armii Czerwonej.
Andrzej Gil uważa, że rosyjskie władze próbują oprzeć odbudowę wspólnych wartości na tradycji wielkiej wojny ojczyźnianej. "To jest bardzo ryzykowny zabieg" - ocenia. "Rosja jest państwem, które przeżywa potworny kryzys, ale nie kryzys gospodarczy, a kryzys tożsamości. Pamiętajmy o tym, że etnicznych Rosjan, czyli Wielkorusów jest w Rosji coraz mniej" - tłumaczy politolog.
Politolog podaje w wątpliwość, czy Rosja słusznie uznaje się za spadkobiercę wysiłku wojennego Związku Radzieckiego podczas II wojny światowej. "Pamiętajmy podstawową rzecz – to nie Rosjanie, to Sowieci, to Związek Radziecki, to dziesiątki, setki narodowości. To nie Rosja walczyła w II wojnie światowej. To Związek Radziecki walczył w II wojnie światowej" - oświadcza.
Jego zdaniem w Rosji w siłę rosną mniejszości narodowe, przede wszystkim muzułmańskie. Dlatego - w jego opinii - Rosja rozpaczliwie szuka jednoczącej idei.
"Ale nie Federacja Rosyjska, ale Rosja wielkoruska, Rosja wschodnich Słowian. Jest ich coraz mniej, mają wielkie problemy, to są dwa problemy na A – alkoholizm i aborcja" - mówi.
Prof. Gil zauważa, że chociaż Wielkorusowie mają demograficzną przewagę, to jest ona coraz mniejsza. "W perspektywie 20-30 lat być może Rosja zmieni całkowicie swoje etniczne oblicze" - tłumaczy. Jego zdaniem nie jest pewne, czy dla narodów północnego Kaukazu, Powołża czy Syberii idea wielkiej wojny ojczyźnianej jest "atrakcyjna".
Politolog podaje w wątpliwość, czy Rosja słusznie uznaje się za spadkobiercę wysiłku wojennego Związku Radzieckiego podczas II wojny światowej. "Pamiętajmy podstawową rzecz – to nie Rosjanie, to Sowieci, to Związek Radziecki, to dziesiątki, setki narodowości. To nie Rosja walczyła w II wojnie światowej. To Związek Radziecki walczył w II wojnie światowej" - oświadcza.
Dodaje także, że "to narody Związku Radzieckiego, te które chcą, a także paradoksem jest, że te, które nie chcą, są spadkobiercą tych wszystkich spraw związanych także z II wojną światową".
Politolog nie wyklucza pozytywnej reakcji pewnych środowisk w Europie Zachodniej na apel Dumy Państwowej. "Europie Zachodniej, która nie zaznała sowieckiej okupacji, sowieckiego kolonializmu, jej się wydaje, że Sowieci to tacy Amerykanie tylko z pięcioramiennymi czerwonymi gwiazdami" - ocenia i dodaje: "oni po prostu – przykro powiedzieć, mówię tu o Europie Zachodniej, oni są ignorantami".
Projekt przyjętego przez Dumę apelu przygotowali wraz z przewodniczącym izby i szefem komisji spraw zagranicznych liderzy frakcji czterech partii zasiadających w Dumie. W postanowieniu o przyjęciu apelu zawarto informację, iż zostanie on skierowany m.in. do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, Parlamentu Europejskiego i parlamentów krajów europejskich.
Prezydent RP Andrzej Duda podpisał w ubiegłym tygodniu nowelę ustawy o zakazie propagowania komunizmu, przyjętej w kwietniu 2016 roku. Nowela reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, np. pomników gloryfikujących ustrój totalitarny.
Przepisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu nie stosuje się do pomników niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku. (PAP)
mni/ ksk/