Zabójstwo Stanisława Pyjasa 7 maja 1977 roku było wstrząsem dla środowiska akademickiego Krakowa i innych miast; tak narodził się Studencki Komitet Solidarności - mówi PAP historyk i prezes IPN Jarosław Szarek. SKS-y wyzwalały w ludziach odwagę - podkreślił.
W poniedziałek mija 40. rocznica powstania Studenckiego Komitetu Solidarności. SKS był pierwszą, działającą jawnie opozycyjną organizacją studencką w PRL. Bezpośrednim powodem założenia SKS było zabójstwo 7 maja 1977 r. Stanisława Pyjasa - studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, który współpracował z Komitetem Obrony Robotników.
Stanisław Pyjas - jak podkreślił prezes IPN - był jedną z najaktywniej działających osób w środowisku studenckim Krakowa, które kontestowało reżim PRL-u. "W tym czasie były dwa tego rodzaju najpoważniejsze środowiska - dwie wyspy wolności. Z jednej strony była to +Beczka+, czyli duszpasterstwo akademickie ojców dominikanów, a z drugiej strony Dom Akademicki +Żaczek+, z którym właśnie związany był Pyjas" - przypomniał Jarosław Szarek.
"To był wstrząs dla całej społeczności akademickiej Krakowa. Stanisław Pyjas angażował się od wielu miesięcy w działania przeciwko systemowi komunistycznemu: kolportował bibułę, która pojawiła się po czerwcu 1976 roku, czyli po spacyfikowaniu protestów robotniczych w Radomiu i Ursusie oraz po powstaniu Komitetu Obrony Robotników. Pyjas zbierał też pieniądze na pomoc dla robotników, podpisy pod listami protestacyjnymi, w których domagano się ukarania sprawców pacyfikacji oraz uwolnienia działaczy KOR-u i robotników skazanych za udział w protestach czerwcowych" - opowiada PAP prezes IPN Jarosław Szarek, autor książki "Czarne juwenalia", w której przedstawił historię SKS.
Stanisław Pyjas - jak podkreślił - był jedną z najaktywniej działających osób w środowisku studenckim Krakowa, które kontestowało reżim PRL-u. "W tym czasie były dwa tego rodzaju najpoważniejsze środowiska - dwie wyspy wolności. Z jednej strony była to +Beczka+, czyli duszpasterstwo akademickie ojców dominikanów, a z drugiej strony Dom Akademicki +Żaczek+, z którym właśnie związany był Pyjas" - przypomniał.
Młodych kontestatorów inwigilowała Służba Bezpieczeństwa. "Stanisław Pyjas w dokumentach SB jest przedstawiany jako jedna z najbardziej zaangażowanych osób występujących przeciwko ideologii komunistycznego państwa. Drobnym tylko przykładem tego zaangażowania jest np. sprawa zbierania podpisów pod listem do marszałka Sejmu PRL z prośbą o amnestionowanie wszystkich aresztowanych uczestników wydarzeń w Radomiu i Ursusie w czerwcu 1976 roku oraz o powołanie komisji poselskiej do zbadania okoliczności tych zajść. Sam Pyjas namówił około 100 spośród 517 studentów, którzy złożyli swe podpisy" - zaznaczył Szarek.
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wtedy śledztwo, uznając, że wyłączną przyczyną śmierci był nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez samego studenta, który - najprawdopodobniej znajdując się w stanie "poważnego stanu nietrzeźwości" - potknął się o nierówności posadzki. "Dla kolegów Staszka nie było wątpliwości, że sprawcą tego zabójstwa była Służba Bezpieczeństwa. Tak też było to powszechnie odebrane w tamtym czasie" - zauważył prezes IPN. Dodał, że śmierć Pyjasa wstrząsnęła studentami Krakowa, ponieważ odtąd każdy z nich musiał liczyć się z podobnym ryzykiem.
"W każdym z nich pojawiła się myśl; +Jeżeli Staszka zabili, to mogą to uczynić z każdym z nas+. Poza wstrząsem, szokiem spowodowanym tym zabójstwem pojawia się także strach, a w reakcji na to potrzeba bycia razem. Cytowano wówczas piosenkę Bułata Okudżawy: +Próbuje znów żarłoczny wiek wymacać lukę w naszym szeregu. Weźmy się więc za ręce przyjaciele, żeby nie zginąć w samotności+. I właśnie tym złapaniem się za ręce było 15 maja 1977 roku, czyli w tydzień po śmierci Staszka, ogłoszenie deklaracji założycielskiej Studenckiego Komitetu Solidarności" - mówił prezes IPN.
"W każdym z nich pojawiła się myśl; +Jeżeli Staszka zabili, to mogą to uczynić z każdym z nas+. Poza wstrząsem, szokiem spowodowanym tym zabójstwem pojawia się także strach, a w reakcji na to potrzeba bycia razem. Cytowano wówczas piosenkę Bułata Okudżawy: +Próbuje znów żarłoczny wiek wymacać lukę w naszym szeregu. Weźmy się więc za ręce przyjaciele, żeby nie zginąć w samotności+. I właśnie tym złapaniem się za ręce było 15 maja 1977 roku, czyli w tydzień po śmierci Staszka, ogłoszenie deklaracji założycielskiej Studenckiego Komitetu Solidarności" - przypomniał Szarek. Dodał, że powstaniu pierwszego SKS towarzyszyła niezapomniana atmosfera "czarnego marszu", gdy tłum ludzi z czarnymi flagami przeszedł po porannej mszy św. w kościele dominikanów pod kamienicę na ul. Szewskiej 7, a wieczorem przeszedł przed Wawel, gdzie odczytano deklarację powołującą SKS.
"Twórcom SKS-u w Krakowie bardzo zależało na tym, żeby ówczesny czas studenckich juwenaliów przekształcić w czas żałoby. Bo nie czas na zabawę, gdy umiera jeden z przyjaciół. Tę ideę podchwyciło bardzo wielu młodych ludzi z krakowskich uczelni i to w dużej mierze udało się osiągnąć. Oczywiście przeciwdziałała temu Służba Bezpieczeństwa, która stosowała represje, a wsparcia jej udzielił Socjalistyczny Związek Studentów Polskich. Dlatego też SKS ogłosił, że SZSP stracił moralne prawo do reprezentowania środowiska akademickiego, i że potrzebne jest powołanie nowej organizacji" - opowiadał Szarek.
Prezes IPN ocenił, że SKS, który poza Krakowem powstał również w innych miastach w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Szczecinie i Poznaniu, wyzwalał wśród ludzi odwagę. "Ta organizacja skupiała studentów, którzy występowali jawnie, czyli podając własne nazwiska i własne adresy. I działali na rzecz poszerzenia zakresu wolności. W deklaracji założycielskiej domagali się uwolnienia uwięzionych opozycjonistów i robotników, aresztowanych i skazanych po protestach z czerwca 1976 roku" - mówił Szarek. Jak podkreślił, działacze SKS liczyli się z tym, że ich akcje spotkają się z represjami, a nawet będą wiązać się z więzieniem, jednak wierzyli w aktywną postawę wobec komunizmu.
SKS-y zajmowały się m.in. powielaniem i kolportażem niezależnych wydawnictw, prowadzeniem zajęć samokształceniowych, w tym także dla młodzieży szkół średnich, organizowano również letnie obozy szkoleniowe. "Wśród pierwszych i bardzo głośnych akcji krakowskiego SKS-u był protest przeciwko tzw. +resom+. +Resy+ to było popularne określenie zbioru cennych publikacji w Bibliotece Jagiellońskiej, do którego dostęp regulowany był specjalnymi przepisami. Studenci, by mogli korzystać z tych książek musieli mieć zezwolenie np. promotora pracy magisterskiej czy doktorskiej" - opowiadał historyk. Pod sygnaturą "res" (czyli bez dostępu) znajdowały się dzieła m.in. Czesława Miłosza, Witolda Gombrowicza, Marka Hłaski, Stanisława Barańczaka, Leszka Kołakowskiego. Na normalnych zasadach nie było dostępu również do wydawnictw emigracyjnych, np. Instytutu Literackiego i jego paryskiej "Kultury".
"Myślę, że 40. rocznica powstania Studenckiego Komitetu Solidarności jest okazją do przypomnienia, że korzenie nadbałtyckiej Solidarności (ruchu związkowego NSZZ "Solidarność") są w Krakowie. Działacze SKS-u podkreślają, że oni jako pierwsi użyli słowa +solidarność+ w jego autentycznej formule. Bo chcieli być razem występując przeciwko systemowi komunistycznemu i jego kłamstwom. Ta solidarność im była potrzebna i oni ją okazywali działając na rzecz wszystkich represjonowanych osób" - powiedział prezes IPN.
"Studenci z SKS-u podjęli działania na rzecz swobodnego dostępu do tych publikacji" - podkreślił Szarek. Np. w nocy 20 na 21 listopada 1977 r. rozlepiali w Krakowie plakaty ilustrujące książkę zamkniętą na kłódkę (przy plakatach postawiono warty, by ochronić je przed zrywaniem). Akcja przeciwko "resom" uświadomiła wielu osobom problemy związane z brakiem wolności słowa w Polsce i ograniczeniami, z którymi spotykali się badacze.
"Myślę, że 40. rocznica powstania Studenckiego Komitetu Solidarności jest okazją do przypomnienia, że korzenie nadbałtyckiej Solidarności (ruchu związkowego NSZZ "Solidarność") są w Krakowie. Działacze SKS-u podkreślają, że oni jako pierwsi użyli słowa +solidarność+ w jego autentycznej formule. Bo chcieli być razem występując przeciwko systemowi komunistycznemu i jego kłamstwom. Ta solidarność im była potrzebna i oni ją okazywali działając na rzecz wszystkich represjonowanych osób" - podsumował prezes IPN.
Przypomniał, że działacze z SKS-ów zajmowali się zbieraniem podpisów pod petycjami w obronie więźniów politycznych, przeciwko szykanom m.in. wobec założyciela pierwszego komitetu Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach Kazimierza Świtonia, aktorów Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu czy represjonowanych działaczy Karty 77 w Czechosłowacji, a już w 1980 r. wspierali strajkujących robotników Wybrzeża, organizując m.in. poligrafię w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ itm/