Wystawa w paryskim Państwowym Ośrodku Sztuki i Kultury im. Pompidou zatytułowana jest „Andre Derain, Radykalne Dziesięciolecie”, ale pokazano na niej prace powstałe od początku XX w. do 1915 roku, kiedy to artysta, walczący w okopach I wojny światowej, prawie całkiem zarzucił malowanie.
Andre Derain (1880-1954) utożsamiany jest z fowizmem, przyznaje mu się też zasługi w powstawaniu kubizmu. I choć nazwisko jego nie brzmi obco nawet dla tych, którzy sztuką interesują się tylko z daleka, to przecież został zepchnięty do drugiego rzędu twórców awangardy, która wstrząsnęła sztuką początków ubiegłego wieku.
Dlaczego? Odpowiedź dała już w latach 30. ub.w. Gertrude Stein, pisząc: „Derain jest poszukiwaczem i odkrywcą, jedną z tych dusz nieskończenie ciekawskich, które nie potrafią czerpać korzyści ze swych wynalazków. (…) To artystyczny poszukiwacz przygód, Krzysztof Kolumb sztuki nowoczesnej, ale to inni wykorzystują odkryte przez niego kontynenty”.
Dodać do tego trzeba niewystarczające zainteresowanie krytyków i historyków sztuki, jak i zbyt rzadkie wystawy. Długa kwarantanna Deraina jest wynikiem zarzutów o kolaborację z niemieckim okupantem. Może i nie kolaborował, ale honor stracił.
Nie on jeden, ale inni mniej z tego powodu mieli przykrości. W 1941 roku Derain pojechał do Berlina na zaproszenie Goebbelsa. Jak zwykle w dobrym towarzystwie. W podróży uczestniczyli min. Vlaminck, Dufy i Van Dongen oraz rzeźbiarz Paul Belmondo (ojciec Jean-Paula - aktora).
Stało się to jednak ćwierć wieku po powstaniu pokazanych na wystawie dzieł. Dzieł jakże ważnych dla historii wielkiej awangardy i często pięknych własnym, nieprzemijającym blaskiem.
Szczególnie zachwycające są pejzaże ze śródziemnomorskiego portu rybackiego Collioure, dokąd Derain pojechał wraz z Matissem w 1905 r. To one dały początek fowizmowi.
Termin pochodzi od francuskiego słowa fauve, co znaczy dzikie zwierzę. Nazwa powstała w ten sposób, że w 1905 roku, pewien krytyk salę Salonu Niezależnych, w której obrazy z Collioure wystawiali Derain i Matisse, nazwał „klatką z dzikimi zwierzętami”. Pisał o tym okresie Derain: „Fowizm był dla nas próbą ognia. Kolory zmieniały się w laski dynamitu, które miały wybuchnąć światłem”.
Rok później Derain, śladami Cezanne’a udał się do Prowansji. W powstałych tam krajobrazach kompozycja, kolor i detal na pierwszym planie, sprawiają, że poszukiwania „treści malarskiej” są zawsze bardzo indywidualne, bardzo Derainowskie. Widać to w bardzo kubistycznych pejzażach z Cagnes w Prowansji i z Hawru.
To Andre Derain jako pierwszy wśród artystów awangardy odkrył sztukę „prymitywną”. Czerpiąc z egzotycznych rzeźb i przedmiotów zamorskich wykonał rzeźby i drzeworyty, pokazane na wystawie.
W widokach Londynu z 1906 r. Derain kolory komponuje na płótnie, nie zważając na naturę. Granatowy Big Ben jest niemal pointylistyczny. Tłumaczył to malarz: „Widziałem pełnej piękności rzeźby hinduskie i hafty egipsko-rzymskie, które bardzo poważnie mi doradzały aby zrobić coś innego niż kolorowe zdjęcia Tamizy”
W serii „Taniec” Derain nawiązał dialog z Cezanne'm. Pod wpływem tych obrazów Picasso, zaprzyjaźniony z Derainem, sąsiad z Montmartre’u, namalował słynne „Panny z Awinionu” (1907).
Do prymitywów włoskich (XIII-XIV w.) nawiązują obrazy z lat 1913/1914, takie, jak Martwa Natura z Kapliczką (calvaire) i hieratyczne postacie w scenach rodzajowych „Sobota” i „Dwie Siostry”. Jednocześnie są to zapowiedzi przyszłej twórczości Modiglianiego i Balthusa (Baltazara Kłosowskiego 1908-2001).
Po I wojnie Derain wrócił do realizmu i pokazał jak żywotna może być ta maniera. Wtedy stał się mistrzem nie tylko Balthusa, ale i Giacomettiego. Przekonać się o tym można z kolei w paryskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej gdzie trwa jeszcze wystawa tych trzech artystów (Derain, Balthus, Giacometti: Une amitie artistique).
Derain powiedział kiedyś: „Należałoby na wieczność pozostać młodym, wiecznie być dzieckiem: przez całe życie można by było robić piękne rzeczy”. Więcej było piękna w jego sztuce niż w życiu.
autor: Ludwik Lewin
edytor: Paweł Tomczyk