„A święci milczą. Warmińska rzeźba ludowa ze zbiorów Warmii i Mazur” - ekspozycja przydrożnych świątków została otwarta na poddaszu olsztyńskiego zamku. Na wystawie znajduje się 48 najstarszych i najcenniejszych obiektów.
"Nie można zrozumieć Warmii i warmińskiej duchowości bez przydrożnych kapliczek i mieszkających w nich świątków" - powiedział na konferencji prasowej zapowiadającej wystawę dyrektor Muzeum Warmii i Mazur Piotr Żuchowski i dodał, że w 1920 roku zinwentaryzowano na Warmii 1230 kapliczek, które powstały jako "domy dla rzeźb świątków".
"Kościoły były domem dla tabernakulum, a kapliczki domem dla świątków" - podkreślił Żuchowski.
Wystawa pt. "A święci milczą. Warmińska rzeźba ludowa ze zbiorów Warmii i Mazur" jest pokłosiem projektu finansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na renowację rzeźb z przydrożnych warmińskich kapliczek. W zbiorach Muzeum Warmii i Mazur znajduje się ponad 150 rzeźb świątków z kapliczek, wiele z nich po wojnie uratowali pracownicy muzeum zabierając je - w różnym stanie - z kapliczek. Niektóre świątki po wojnie padały łupem złodziei i muzealnicy odkupywali je na rynku wtórnym.
W ramach projektu "A święci milczą..." zakonserwowano w ostatnim czasie 10 rzeźb, m.in. figurę św. Rocha, Matkę Bożą z Dzieciątkiem, i św. Floriana. Wedle ustaleń muzealników świątki te stały w kapliczkach na południowej Warmii.
"Wszystkie rzeźby świątków, które będą eksponowane na wystawie powstały do 1945 roku" - powiedziała kuratorka wystawy Angelika Rejs i dodała, że - poza wyjątkami- są one dziełem anonimowych twórców, którzy rzeźbili je z potrzeby serca. Obecnie znane są jedynie nazwiska trzech ludowych rzeźbiarzy świątków: Józefa Weinerta (jego krucyfiks będzie prezentowany na wystawie), oraz Józefa Kupczyka i Józefa Olka (świątków tych rzeźbiarzy muzeum nie posiada w swoich zbiorach).
"Często ludowi artyści mieli problemy z zachowaniem proporcji postaci, czasem świątki mają za duże tułowia, czy ręce ale te rzeźby są bardzo urokliwe" - podkreśliła konserwator dzieł sztuki Agnieszka Ramotowska, która np. rzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem oczyściła z grubej warstwy zaprawy i przytwierdzonych do niej płatków połyskujących na srebrno.
"Ponieważ kapliczkami i świątkami opiekowali się, często ulegali oni modzie na to, co było w kościele. Skoro tam były całe srebrne rzeźby widocznie postanowiono i tak +wystylizować+ świątki w kapliczce" - wyjaśniła Ramotowska i dodała, że zdarzało się często, iż ludzie przemalowywali świątki, gdy ich kolory blakły od słońca i deszczu.
"Trzeba pamiętać, że to rzeźby drewniane, więc nietrwałe. Ekspozycja na warunki atmosferyczne powodowała ich niszczenie" - podkreśliła Ramotowska.
Rejs dodała, że świątki stawiano w kapliczkach w konkretnym celu: by chroniły domy od pożaru, ludzi od chorób, bydło od zarazy. "Zdarzało się, że jeśli jakiś święty z kapliczki się nie sprawdzał, nie chronił tak, jak tego oczekiwano, to go przemalowywano na innego świętego" - powiedziała.
Najczęściej w warmińskich kapliczkach pojawiał się chroniący od ognia św. Florian, chroniący od epilepsji św. Walenty, św. Roch strzegący od chorób oraz Matka Boża z Dzieciątkiem, czy Pieta.
Wystawę "A święci milczą. Warmińska rzeźba ludowa ze zbiorów Warmii i Mazur" będzie można oglądać na olsztyńskim zamku przez najbliższy rok. (PAP)
autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ pat/