Więzień obozów Auschwitz i Dachau, misjonarz pracujący wśród ubogich w Afryce, obrońca praw człowieka uhonorowany zambijskim Orderem Wolności - w czwartek w Sejmie otwarta została wystawa poświęcona kard. Adamowi Kozłowieckiemu.
Wystawa zatytułowana "In nomine Domini. Misjonarze Afryki. Kardynał Adam Kozłowiecki SJ (1911-2007)" została otwarta w czwartek w Sejmie w związku z dziesiątą rocznicą śmierci duchownego.
Jak podkreślił marszałek Sejmu Marek Kuchciński, wystawa jest ważna ze względu na dziedzictwo kard. Kozłowieckiego. "Niesie ono uniwersalne przesłanie tolerancji, tak potrzebnej współcześnie, i tak mocno związanej z dziejami Rzeczypospolitej, z Polską. Można powiedzieć, że od czasów średniowiecznych tolerancja jest pewną cechą charakterystyczną naszych ziem Rzeczpospolitej i Polaków" - zaznaczył.
Dodał, że wystawa wskazuje na idee, "które głosił i którym był wierny do końca" kard. Kozłowiecki. "Mimo bolesnych przeżyć czasów II wojny światowej nie nosił w sercu nienawiści i wydaje się, że za to wszyscy go kochali, nie tylko w Polsce i pewnie nie tylko w Afryce" - ocenił.
Wyraził nadzieję, że otwarta w czwartek wystawa będzie "piękną lekcją historii o misjonarzu pokoju i pojednania między ludźmi i narodami". "Kard. Kozłowiecki był wzorem i był źródłem, z którego będziemy czerpać także w przyszłości my i dalsze pokolenia" - zaznaczył Kuchciński.
W ocenie biskupa-seniora diecezji warszawsko-praskiej abp Henryka Hosera, kard. Kozłowiecki był świadkiem historii XX w., który "na ciemnym horyzoncie świecił blaskiem wielkiej gwiazdy".
"Przecież on miał do czynienia z największym upadkiem naszej cywilizacji i kultury, jakim była II wojna światowa i okupacja, którą przeżył w obozach koncentracyjnych, najgorszych - w Auschwitz i Dachau. Auschwitz nazywano +anus mundi+ - odbytem świata. On tam przebywał, działał, i zaraz po wyzwoleniu (...) świadom tego, że życie otrzymał, to życie spożytkował w sposób zupełnie niebywały, ponieważ zaraz po wojnie udał się na misje do ówczesnej Rodezji, dzisiejszej Zambii i tam przez wiele, wiele lat był misjonarzem" - zaznaczył abp Hoser.
Dodał, że w Afryce kard. Kozłowiecki żył bardzo skromnie, oprócz funkcji duszpasterza pełnił też rolę sanitariusza. "Przychodzili do niego ludzie z chorobami, zajmował się zmianą opatrunków, leczeniem owrzodzeń i ran. Był ojcem wszystkich. (...) Na pewno mógłby być świętym - i pewnie jest, tylko jeszcze nie kanonizowanym" - podkreślił.
Zdaniem hierarchy, kard. Kozłowiecki odznaczał się "poczuciem humoru, które cechuje ludzi wielkich". "Spotykałem go w Warszawie, bardzo lubił zatrzymywać się u pallotynów na Skaryszewskiej przy Dworcu Wschodnim. I tam podziwiałem jego dystans w stosunku do swojej osoby, a także pogodne spojrzenie na świat - mimo, że nie miał wielu powodów do radości, bo całą okupację przeżył w dwóch najstraszliwszych obozach koncentracyjnych Auschwitz i Dachau" - wspominał abp Hoser.
Wystawę, której organizatorem jest Fundacja im. Ks. Kard. Adama Kozłowieckiego "Serce bez granic", można oglądać w Sejmie do 29 stycznia.
Urodzony w Hucie Komorowskiej Adam Kozłowiecki był w czasie II wojny światowej więźniem obozów w Auschwitz i Dachau. Zambia stała się jego drugą ojczyzną z wyboru. Jako jezuita-misjonarz organizował tam szkolnictwo, był administratorem wikariatu apostolskiego Lusaki i pierwszym metropolitą tego miasta. Uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II. Po rezygnacji ze stolicy arcybiskupiej powrócił do zwykłej pracy duszpasterskiej misji w Mpunde. W 1998 roku papież Jan Paweł II obdarzył go godnością kardynalską.
Ks. Adam Kozłowiecki był doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Publikował artykuły w krakowskim "Tygodniku Powszechnym", ogłaszał listy pasterskie, wydał też wspomnienia "Ucisk i utrapienie. Pamiętnik więźnia 1939-1945" oraz "Moja Afryka. Moje Chingombe". (PAP)
autor: Iwona Żurek
iżu/ malk/