10 grudnia 1989 r., po protestach organizowanych przez Federację Młodzieży Walczącej, został zdemontowany pomnik Lenina w Nowej Hucie.
Włodzimierz Pietrus - w 1989 r. członek Rady Koordynacyjnej Federacji Młodzieży Walczącej w Krakowie odpowiedzialny za struktury nowohuckie - podkreśla, że usunięcie Lenina z Nowej Huty miało dla Federacji znaczenie symboliczne.
"Wmawiano nam, że jesteśmy z wolnej Polsce, tymczasem na terenie Nowej Huty stał wciąż pomnik Lenina – symbol komunistycznego zniewolenia. Jego obalenie miało dla nas wymiar symboliczny. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy u siebie gospodarzami" – mówił PAP Pietrus. Demonstracje były urządzane regularnie co środa. "Nie były to walki dla samych walk, zadymy, mieliśmy do osiągnięcia konkretny cel" – dodał.
Jak zaznaczył była to jedna z wielu akcji Federacji. Protestowano także przed jednostkami Armii Czerwonej na terenie Polski, przed budynkami zajmowanymi przez ZOMO, Komitetami Wojewódzkimi PZPR. FMW w Krakowie skutecznie domagała się zmian nazw ulic.
"Część z nas młodych bojkotowała ustalenia Okrągłego Stołu. Ja sam w nocy rozklejałem ulotki o bojkocie, a w dzień rozdawałem ulotki zachęcające do głosowania na kandydatów Komitetu Obywatelskiego. Człowiek był rozdarty. Dla nas +kompromis+ zawarty w 1989 r. był porażką. Dla naszych starszych kolegów opozycjonistów dostanie się do Sejmu czy Senatu było osiągnięciem, my chcieliśmy pełnej wolności" – mówił PAP jeden z liderów FMW Wojciech Polaczek.
18 kwietnia 1979 r. doszło do próby wysadzenia pomnika. Nie udało się go zniszczyć. Po detonacji ładunku wybuchowego wódz stracił piętę, a w pobliskich budynkach wyleciały szyby. Mimo fali przesłuchań i żmudnego śledztwa milicja nie ustaliła sprawców.
Pomnik przedstawiający wodza rewolucji autorstwa Mariana Koniecznego został odsłonięty w nowohuckiej Alei Róż 28 kwietnia 1973 r. "Mieszkańcy mogli się mu przyjrzeć już wcześniej, bo wykonano z dykty w skali 1:1 rodzaj makiety. Postawienie pomnika wiązało się z przebudową całego placu, zniszczone zostały drzewa, usunięte ławki, zamiast nich stanął wódz rewolucji. Odtąd miejsce to było licznie odwiedzane przez oficjalne delegacje" - powiedział PAP Paweł Jagło, kierownik oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa "Dzieje Nowej Huty"
Odlana w Gliwicach postać Lenina miał 6,5 metra wysokości i ważyła ok. 7 ton.
18 kwietnia 1979 r. doszło do próby wysadzenia pomnika. Nie udało się go zniszczyć. Po detonacji ładunku wybuchowego wódz stracił piętę, a w pobliskich budynkach wyleciały szyby. Mimo fali przesłuchań i żmudnego śledztwa milicja nie ustaliła sprawców.
"Do podłożenie ładunku przyznał się w 1995 r. Andrzej Szewczuwianiec, jeden z liderów strajku w Hucie im. Lenina w 1988 r. Ale moim zdaniem akcja ta była prawdopodobnie prowokacją SB. Chodziło o to, by zmienić program pierwszej wizyty w Polsce Jana Pawła II. Władzom zależało, by papież nie odprawiał mszy św. przed Arką Pana w Bieńczycach. Niemożność zapewnienia bezpieczeństwa była doskonałym pretekstem by ten punkt wizyty przenieść do Mogiły" - zaznaczył Jagło.
Po zamachu obok pomnika ustawiono budkę MO i przez kolejne dziesięć lat Lenin stał niewzruszony.
W listopadzie 1989 r. na murach budynków w Nowej Hucie pojawiły się napisy: "Lenin won za Don", "Lenin na żyletki", "Lenin precz". Federacja Młodzieży Walczącej na plakatach z hasłem "Pędzle w ręce mas" zachęcała do udziału w happeningu, który miał polegać na zrobieniu "makijażu" wodzowi rewolucji.
22 listopada pod pomnikiem zebrało się kilkaset osób – działacze FMW, organizacji Wolność i Pokój, KPN, NZS, Solidarności Walczącej. W stronę Lenina poleciały słoiki z różnokolorową farbą. Z cokołu zerwano napis, a demonstranci wypisali na nim: "Brudas", "Tu był happening", "Cały lud czeka na wzwód". Podpalona została pusta budka MO, która stała obok pomnika. Między nogi rzeźby wstawiono muszlę klozetową.
"W Moskwie rozpoczynała się nazajutrz wizyta premiera Tadeusza Mazowieckiego. Tego rodzaju wystąpienia mogły być wykorzystane jako podbudowa większej nieustępliwości wobec Sowietów. Jednak dominowała postawa strachu przed +pomrukami sowieckiego niedźwiedzia+" - powiedział PAP Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN. Dodał, że młodzi ludzie, którzy w 1989 r. protestowali m.in. przeciwko obecności wojsk sowieckich w Polsce byli rozczarowani tempem przemian w Polsce, chcieli więcej.
"Obalenie pomnika Lenina - symbolu sowieckiej władzy nad Polską było największym sukcesem Federacji Młodzieży Walczącej. Udało się do tego doprowadzić mimo niechęci solidarnościowych elit do radykalnych działań i zadrażniania stosunków z ZSSR" – powiedział PAP Maciej Gawlikowski, który razem z Mirosławem Lewandowskim napisał książkę „No Future! Historia Federacji Młodzieży Walczącej”.
"Dzisiaj wiemy, że to oni mieli rację. Mogliśmy już wtedy sięgnąć po pełną wolność i pełną niepodległość. Walka o usunięcie pomnika Lenina była dowodem, że przemiany, które mają prowadzić do pełnej demokracji, nagle gdzieś grzęzną. Europa wokół nas szła do przodu, a my z pozycji lidera przesuwaliśmy się na miejsce outsidera przemian demokratycznych" – podkreślił.
Działacze Federacji Młodzieży Walczącej byli zdeterminowani, by podobne akcje prowadzić aż do skutku – do usunięcia pomnika. Następne plakaty były podpisywane przez Młodzież Krakowa albo Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, choć wszyscy wiedzieli, że ich organizatorem jest Federacja.
Podczas kolejnej demonstracji 29 listopada doszło do starć z milicjantami, użyto armatek wodnych. Poseł Edward Nowak obiecał demonstrującym, że będzie rozmawiał o pomniku z premierem Mazowieckim. 4 grudnia do Krakowa przyjechał minister Aleksander Hall, spotkał się z młodymi ludźmi i próbował ich przekonać, by działali w zgodzie z prawem, nie doprowadzając do zadrażnienie stosunków z Rosją poprzez profanację pomnika.
Władze Krakowa sugerowały rządowi, by zdemontować pomnik do renowacji, ale na to nie było zgody. Do kolejnej demonstracji doszło 6 grudnia, w kierunku pomnika znów poleciały słoiki z farbą i butelki. Doszło do starć demonstrantów z milicją przed komendą MO na osiedlu Zgody.
Kolejne demonstracje FMW zapowiadała na 13 grudnia, tymczasem w niedzielę 10 grudnia 1989 r. po godz. 20 pomnik Lenina został zdemontowany i przewieziony na teren fortu we Wróblowicach. "Byłby to chichot historii, gdyby 13 grudnia oddziały milicji broniły pomnika Lenina przed młodymi ludźmi. Moim zdaniem władze obawiały się, że może tego dnia dojść do tragedii i to przesądziło o demontażu pomnika" – podkreślił Pietrus.
"Po rozebraniu pomnika czuliśmy euforię. Okazało się, że dzięki determinacji można jednak coś zrobić mimo oporu najwyższych władz. Gdyby Lenin z Alei Róż wtedy nie zniknął, to nie wiem, czy by zniknął w ogóle i po ilu latach" - powiedział PAP Polaczek.
"Obalenie pomnika Lenina - symbolu sowieckiej władzy nad Polską było największym sukcesem Federacji Młodzieży Walczącej. Udało się do tego doprowadzić mimo niechęci solidarnościowych elit do radykalnych działań i zadrażniania stosunków z ZSSR" – powiedział PAP Maciej Gawlikowski, który razem z Mirosławem Lewandowskim napisał książkę „No Future! Historia Federacji Młodzieży Walczącej”.
W kwietniu 1992 r. pomnik kupił szwedzki biznesmen Big Bengt Erlandsson i postawił go w parku osobliwości w pobliżu miejscowości Varnamo.
Za sprawą artystów wiosną tego roku Lenin na krótko wrócił. Podczas Festiwalu Sztuk Wizualnych Grolsch ArtBoom Małgorzata i Bartosza Szydłowscy ustawili na placu Centralnym „Fontannę Przyszłości” będącą miniaturą pomnika Lenina. Wódz w jaskrawozielonym kolorze … sikał wodą.(PAP)
wos/ par/