Mija 10 lat od tragicznego wypadku drogowego, w którym zginęło trzech utalentowanych siatkarzy pierwszoligowej Avii Świdnik: Łukasz Jałoza, Wojciech Trawczyński i Jakub Zagaja. Najstarszy z nich miał 25 lat.
16 października 2004 roku zespół rozgrywał mecz z Orłem w Międzyrzeczu. Po spotkaniu zawodnicy dwoma mikrobusami ruszyli w drogę do domu. Tej nocy warunki na drodze były fatalne, padał ulewny deszcz, wiał silny wiatr. Nad ranem jeden z pojazdów zderzył się z tirem. W wypadku zginęły cztery osoby - trzech wspomnianych siatkarzy i kierowca mikrobusu Stefan Sznajder. Trzej inni zostali ranni, dwóch było w stanie ciężkim.
Wszyscy, którzy zginęli, do Avii przyszli przed rozpoczęciem sezonu 2004-2005: 19-letni Jałoza, wychowanek Moderatora Hajnówka z MOS Wola Warszawa, 22-letni Zagaja z AZS Opole i 25-letni Trawczyński ze Skry Bełchatów.
Jałoza miał już w dorobku dwa tytuły mistrza Polski juniorów, a w parze ze Zbigniewem Bartmanen wywalczył wicemistrzostwo kraju juniorów w siatkówce plażowej. W 2004 roku zdał maturę i na Akademię Medyczną w Lublinie.
Ranny w tym zderzeniu Łukasz Maziak mówił wówczas w samych superlatywach o tragicznie zmarłych kolegach. Podkreślał ich serdeczność, wielką kulturę i umiejętność łączenia sportu z nauką. W końcu lipca 2007 roku zginął w wypadku na drodze z Mełgwi do Świdnika...
Wcześniej, 7 listopada 1976 roku, w podobnych okolicznościach śmierć poniosło dwóch siatkarzy Avii – Zdzisław Pyc i Henryk Siennicki. Wracali z meczu ligowego w Sosnowcu samochodem, którym kierował mistrz olimpijski z Montrealu Lech Łasko.
Klub i miasto pamiętają o tych wszystkich zawodnikach. Co roku w Świdniku rozgrywany jest Memoriał Tragicznie Zmarłych Siatkarzy Avii. (PAP)
kali/ sab/