Cichociemny, szef Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, legendarny dowódca partyzanckich zgrupowań walczących w Górach Świętokrzyskich i oddziału dywersyjnego na Nowogródczyźnie Jan Piwnik "Ponury" urodził się 31 sierpnia 1912 r. W tym roku mija 100. rocznica jego urodzin.
Jan Piwnik urodził w 1912 r. w rodzinie chłopskiej w Janowicach niedaleko Opatowa. Po maturze wstąpił do Szkoły Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Ukończył ją w 1933 r. Rok później uzyskał stopień ppor. rezerwy.
W latach 1935-1939 był funkcjonariuszem policji. Skończył Szkołę Oficerów Policji Państwowej w Mostach Wielkich. W wojnie obronnej 1939 r. uczestniczył jako dowódca kompanii w zmotoryzowanym batalionie polowym policji.
Internowany na Węgrzech, zdołał uciec i dotrzeć do Francji, gdzie w 1940 r. służył w 4. Pułku Artylerii Ciężkiej. Po klęsce Francji przedostał się do Wielkiej Brytanii. W listopadzie 1941 r., jako jeden z pierwszych cichociemnych, został zrzucony do kraju. Początkowo otrzymał przydział do V Oddziału Komendy Głównej AK, zajmującego się zrzutami lotniczymi.
O "Ponurym" nie można było mówić i pisać przez wiele lat po wojnie. Nawet po 1956 r. nie brakowało takich, którzy starali się nie dopuścić do popularyzacji tej postaci. Byli żołnierze "Ponurego" przez długi czas daremnie zabiegali o sprowadzenie jego prochów z Białorusi do kraju i godne ich pochowanie na ojczystej ziemi. Udało się to dopiero w 1987 r. Prochy "Ponurego" ekshumowano z cmentarza w Wawiórce i złożono w klasztorze w Wąchocku.
Od maja 1942 r. wchodził w skład "Wachlarza" - elitarnej organizacji ZWZ-AK działającej głównie na terenach położonych poza wschodnią granicą Rzeczypospolitej, która zajmowała się wywiadem i dywersją. W czerwcu 1942 roku objął w niej dowództwo II odcinka w Równem.
Aresztowany przez Niemców w Zwiahlu, zdołał uciec z więzienia i przedostać się do Warszawy. 18 stycznia 1943 r. wsławił się brawurową akcją rozbicia więzienia w Pińsku, skąd uwolnił m.in. cichociemnego - Alfreda Paczkowskiego "Wanię".
Od czerwca 1943 r. pełnił funkcję szefa Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, gdzie został dowódcą Zgrupowań Partyzanckich, które przybrały jego pseudonim "Ponury". To właśnie on założył partyzanckie obozowisko na Wykusie w Górach Świętokrzyskich. Dowodzone przez niego zgrupowanie było wówczas największą zwartą jednostką Armii Krajowej.
W lutym 1944 r. "Ponury" został przeniesiony na obszar Nowogródzkiego Okręgu AK, gdzie w maju 1944 r. powierzono mu dowództwo VII batalionu 77 pułku piechoty AK. Poległ 16 czerwca 1944 r. pod Jewłaszami nad Niemnem w ataku na niemieckie bunkry. Zosatł pochowany na wiejskim cmentarzu we wsi Wawiórka. Jego mogiłą opiekowała się miejscowa ludność polska.
O "Ponurym" nie można było mówić i pisać przez wiele lat po wojnie. Nawet po 1956 r. nie brakowało takich, którzy starali się nie dopuścić do popularyzacji tej postaci. Byli żołnierze "Ponurego" przez długi czas daremnie zabiegali o sprowadzenie jego prochów z Białorusi do kraju i godne ich pochowanie na ojczystej ziemi. Udało się to dopiero w 1987 r. Prochy "Ponurego" ekshumowano z cmentarza w Wawiórce i złożono w klasztorze w Wąchocku.
Uroczysty pogrzeb jednego z najsłynniejszych polskich partyzantów odbył się między 10 a 12 czerwca 1988 r. Urna z jego prochami została najpierw przewieziona z klasztoru w Wąchocku do rodzinnej wioski Janowice. Potem trafiła do wioski Michniów, która w latach wojny była bazą oddziałów partyzanckich. Za pomoc udzielaną żołnierzom "Ponurego" Niemcy doszczętnie ją spalili, a ponad 200 jej mieszkańców zamordowali (12-13 lipca 1943 r.).
W pogrzebie prochów "Ponurego" uczestniczyli jego dawni podkomendni, a także byli żołnierze Armii Krajowej z innych części Rzeczypospolitej. Stawiło się wtedy 70 pocztów sztandarowych różnych formacji AK. Urna ze szczątkami legendarnego dowódcy, umieszczona została na chłopskim wozie wymoszczonym jedliną, przykryta czerwono-czarną tradycyjną zapaską świętokrzyską i przewieziona na Wykus, w samo serce Puszczy Jodłowej, gdzie znajduje się sanktuarium partyzanckich oddziałów Armii Krajowej.
12 czerwca 1988 r. umieszczono ją - na wieczny spoczynek - w murach średniowiecznego klasztoru cystersów w Wąchocku. Jan Piwnik "Ponury" odznaczony był Orderem Virtuti Militari kl. V oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Pośmiertnie mianowany został majorem.
Według Wojciecha Koenigsberga, autora książki "Droga +Ponurego+. Rys biograficzny majora Jana Piwnika" Piwnik był legendą już za życia. "W czasie PRL-u była ona niewygodna dla władz. Po prostu bano się go. W latach 60. i 70. jego podkomendni byli przez UB, a później SB wielokrotnie wzywani na przesłuchania. Starano się po prostu zabić pamięć o nim. Był +za duży+ dla powojennej władzy. Jego ponowny, uroczysty pogrzeb w 1988 r. był jedną z największych manifestacji politycznych w PRL-u, która zgromadziła ogromną liczbę dawnych AK-owców. Był legendą, a równocześnie postacią mało znaną" - opowiadał Koenigsberg.
W jego ocenie "Ponury" był doskonałym wojskowym i wielkim patriotą, który od wczesnej młodości wykazywał ogromne przywiązanie do historii i tradycji. "Był dowódcą, który dbał o najmniejszy szczegół, o najbardziej podstawowe sprawy jak prowiant czy wyposażenie. Dbał o każdego żołnierza, bardziej nawet troszczył się o tych najniższych stopniem. Ponieważ wychował się na wsi, która jak wiadomo nie była zbyt bogata wiedział, że nie można ludności wiejskiej zabierać np. żywości bez zapłaty. Nigdy nie dopuszczał w swoim oddziale do grabieży na cywilach. Do końca walczył by zachować honor partyzanta i AK-owca. Był jednym z najwybitniejszych i najwspanialszych dowódców partyzanckich" - zaznaczył autor książki.
Jak podkreślił, jego dziadkowie pochodzą z Kielecczyzny i kiedy pod koniec lat 90. okazało się, że jego pradziadek należał do AK, zaczął wraz z rodzicami jeździć na Kielcczyznę na wakacje i tam zetknął się z postacią „Ponurego”. „Oczywiście muszę wspomnieć też o książce Cezarego Chlebowskiego +Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie+, która jest taką podstawową pozycją, która w latach 60. przyczyniła się do odkłamania historii Piwnika. I od tego się zaczęło. Potem pomyślałem, że choć jest to postać znana, to wiele etapów jego życia nie było do tej pory opisanych, bo np. nie było dostępu do pewnych dokumentów, do których mnie już udało się dotrzeć” – mówił Koenigsberg.
Według Wojciecha Koenigsberga, autora książki "Droga +Ponurego+" Piwnik był legendą już za życia. "W czasie PRL-u była ona niewygodna dla władz. Po prostu bano się go. W latach 60. i 70. jego podkomendni byli przez UB, a później SB wielokrotnie wzywani na przesłuchania. Starano się po prostu zabić pamięć o nim" - opowiadał Koenigsberg.
Dzięki nim okazało się – jak zaznaczył – że Piwnik był wspaniałą postacią nie tylko w okresie wojennym. „Przed wojną pracował m.in. w ochronie polskich premierów i był wysoko ocenianym oficerem rezerwy artylerii. Była to postać wszechstronnie wyszkolona i wykształcona, znał francuski, trochę rosyjski, a w czasie internowania na Węgrzech podczas II wojny uczył francuskiego podkomendnych, którzy dzięki temu łatwiej mogli przedostać się do Francji. Już wówczas należał też do dowództwa konspiracji wewnątrz obozu i tam rozpoczęła się jego działalność w podziemiu” – relacjonował autor książki.
Publikacja jest plonem jego pracy magisterskiej, którą obronił na Uniwersytecie Zielonogórskim. „Najdłużej oczywiście zajęło mi zbieranie materiałów do niej - archiwaliów polskich oraz ze Studium Polski Podziemnej i Instytutu Sikorskiego w Londynie czy relacji partyzantów, udało mi się też np. dotrzeć do jego kolegi ze szkoły. Opierałem się także na bogatej literaturze wspomnieniowej, monografiach i tak powstała publikacja, która w jakimś sensie wydaje mi się zapełnia pewną lukę, która występowała w literaturze przedmiotu” – podsumował Koenigsberg. (PAP)
mjs/ akn/