25 lat temu, 26 kwietnia 1994 r., w Wilnie prezydenci Lech Wałęsa i Algirdas Brazauskas podpisali Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Zapisy umowy były odzwierciedleniem trudnej historii obu narodów oraz skomplikowanej sytuacji, w jakiej znajdowały się kraje wyzwolone spod dominacji ZSRS.
Rozpad ZSRS w 1991 r. sprawił, że polska dyplomacja niemal z dnia na dzień musiała rozpocząć długotrwały proces układania stosunków z państwami powstałymi na gruzach dawnego imperium. Szczególnego wymiaru nabierało odrodzenie dwóch państw – Litwy i Ukrainy.
Już od lat pięćdziesiątych ogromna część wysiłków intelektualnych polskiej emigracji była nakierowana na przygotowanie programu polityki wobec państw, które mogłyby uzyskać niepodległość w momencie upadku imperium sowieckiego. Szczególnie wiele miejsca poświęcano tej sprawie na łamach paryskiej „Kultury”.
„Z chwilą gdy sytuacja we wschodniej Europie zacznie się zmieniać – Polacy będą mogli wpływać na rozwój wydarzeń tylko wówczas, jeżeli będą posiadali uzgodniony program wschodni” – pisał jeden z wpływowych publicystów tego środowiska, Juliusz Mieroszewski.
Podstawowym założeniem kreślonej w Paryżu polityki było stwierdzenie, że stosunki z narodami Europy Wschodniej muszą być oparte na zasadzie partnerstwa, a nie dominacji. Mieroszewski oraz pozostali pisarze z otoczenia Jerzego Giedroycia uważali, że dla poprawnego ułożenia stosunków z państwami ULB (Ukrainą, Litwą i Białorusią) konieczne jest wyrzeczenie się jakichkolwiek dążeń rewindykacyjnych. Radykalnie nastawiony Giedroyc był wręcz zdania, że elementem pojednania Polaków i tych trzech narodów musi być rezygnacja z dyskusji na temat odpowiedzialności za zbrodnie popełniane na Polakach w trakcie II wojny światowej przez Ukraińców i Litwinów. Mieroszewski podkreślał również, że częścią polskiej polityki w tym regionie musi być dążenie do powiązania wszystkich tych krajów więzami gospodarczymi oraz ich zintegrowanie ze strukturami politycznymi zachodniej Europy – NATO i wspólnotą europejską.
„Przed wschodnią Europą istnieją tylko dwie możliwości. Albo obszar, o którym mowa, zostanie politycznie i gospodarczo scalony – albo zostanie podzielony” – zaznaczał. Polityka realizowana przez kolejne polskie rządy po 1989 r. była w dużej mierze odzwierciedleniem idei budowanych w środowisku „Kultury”.
Przełom polityczny w 1989 r. oraz słabnięcie Związku Sowieckiego pozwalały na rozwój stosunków między środowiskami „Solidarności” a litewskim ruchem na rzecz praw obywatelskich. Działalność Sąjudisu była wspierana m.in. przez dostawy maszyn i materiałów drukarskich. Inaczej układały się stosunki pomiędzy Litwinami a Polakami na wciąż „sowieckiej” Litwie. 1 marca 1990 r. polscy deputowani zasiadający w Radzie Najwyższej Litwy jedyni wstrzymali się od głosu podczas głosowania nad Aktem Przywrócenia Państwa Litewskiego.
Wiele nieporozumień wynikało także z działalności założonej przez polskich działaczy Polskiej Partii Praw Człowieka. Głównym punktem jej programu było doprowadzenie do stworzenia na Wileńszczyźnie terytorium autonomicznego rządzonego przez Polaków. Litewskim działaczom niepodległościowym takie rozwiązanie jednoznacznie kojarzyło się z okresem istnienia Litwy Środkowej, której celem powstania było włączenie tego obszaru w granice II RP. Władze RP nigdy nie poparły postulatów części Polaków z Wileńszczyzny.
Atmosfera nieufności była też podsycana wydarzeniami z sierpnia 1991 r. Rada Najwyższa Litwy rozwiązała zdominowane przez Polaków rady samorządowe regionów solecznickiego i wileńskiego. Polacy zostali oskarżeni o poparcie dla nieudanego puczu Janajewa w sierpniu 1991 r. oraz współpracy z komunistami opowiadającymi się za pozostaniem Litwy w ramach ZSRS.
Dowodem przełamywania dotychczasowej nieufności było polskie wsparcie dla Litwinów po wydarzeniach ze stycznia 1991 r. Rząd RP oficjalnie potępił sowiecką agresję i zamordowanie kilkunastu protestujących. Brutalna interwencja sowieckich służb specjalnych w siedzibie wileńskiego parlamentu oraz pod wieżą telewizyjną w Wilnie zbiegła się z wizytą litewskiego ministra spraw zagranicznych Algirdasa Saudargasa w Warszawie. W przypadku zmasowanego ataku wojsk sowieckich na Litwę litewski minister na podstawie posiadanych pełnomocnictw miał ogłosić powstanie litewskiego rządu na emigracji.
Kompromitacja Janajewa i jego towarzyszy oznaczała faktyczne pogrzebanie wszelkich szans na utrzymanie jedności ZSRS. Sierpień 1991 otworzył drogę do praktycznej realizacji aktu niepodległości z marca 1990 r. 2 września niepodległość Litwy uznały Stany Zjednoczone. Rząd RP podjął podobną decyzję dopiero 5 września. Tym samym Polska była siedemnastym krajem świata, który uznał odrodzone państwo. Opóźnienie w podjęciu tej decyzji negatywnie wpłynęło na stosunki obu państw.
W listopadzie 1991 r. w Wilnie zainaugurowana została działalność polskiej ambasady. Pierwszym istotnym wydarzeniem w stosunkach z niepodległą Litwą była wizyta ministra prof. Krzysztofa Skubiszewskiego w Wilnie 12–14 stycznia 1992 r. Drugiego dnia rozmów podpisano pierwszy akt normujący wzajemne stosunki: Deklarację o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Dokument gwarantował poszanowanie suwerenności, granic, rezygnację z jakichkolwiek roszczeń terytorialnych, prawo używania własnego języka przez mniejszości narodowe oraz ochronę dziedzictwa kulturowego po obu stronach granicy. Mimo zawarcia umowy wizyta ministra Skubiszewskiego przebiegała w nie najlepszej atmosferze. Niezałatwiona pozostawała kwestia zobowiązań ZSRS wobec Polski, których „spadkobierczynią” mógłby zostać rząd Litwy.
W latach 1992–1994 podpisywano kolejne umowy regulujące m.in. szczegóły współpracy gospodarczej i transgranicznej. Jednak ogólny charakter umowy z 13 stycznia 1992 r. sprawiał, że konieczne stawało się doprecyzowanie jej zapisów. Przygotowanie szczegółowego traktatu zajęło aż dwa lata. Podczas negocjacji wielkim problemem okazały się litewskie żądania wprowadzania do traktatu zapisu o „potępieniu polskiej okupacji części litewskiego terytorium w latach 1920–1939”. Przyjęcie takiego zapisu było nie do przyjęcia przez Polaków. Ostatecznie uzgodniono, że odniesienia do historii znajdą się w preambule do traktatu.
„Świadomość dobrych i złych kart z historii naszych państw ma służyć utrwalaniu wzajemnego zrozumienia pomiędzy narodami polskimi i litewskimi w jednoczącej się demokratycznej Europie” – podkreślano w preambule.
W kolejnych dwóch punktach „wyrażano żal” z powodu konfliktów z czasów międzywojnia oraz wyrażano ubolewanie z powodu strat spowodowanych przez totalitaryzmy panujące nad tymi narodami. Krokiem w stronę postulatów wysuwanych przez Litwinów było nietypowe stwierdzenie, w którym wymieniano stolice obu krajów. Z punktu widzenia Wilna było to jednoznaczne potwierdzenie przez Warszawę, że Polska nie wysuwa wobec Litwy jakichkolwiek pretensji terytorialnych. Zapis ten jednocześnie nie podważał przedwojennej legalności przynależności Wilna do Polski.
Traktat zapowiadał również zacieśnienie współpracy polsko-litewskiej w ramach organizacji międzynarodowych, takich jak Rada Państw Morza Bałtyckiego. Oba państwa wykluczały też jakąkolwiek pomoc dla państw trzecich, które dążyłyby do ataku na jedną ze stron zawartego traktatu. Pozostałe artykuły dokumentu dotyczyły współpracy w sprawie transportu, łączności, kultury, oświaty, ochrony środowiska i zwalczania przestępczości. Dla obu stron niezwykle istotny był punkt drugi, w którym podkreślano poszanowanie suwerenności i ustalonych granic państwowych. Oba państwa zobowiązywały się do poszanowania praw mniejszości, m.in. przez wspieranie ich działalności kulturalnej. Dla strony litewskiej niezwykle trudne do przyjęcia było pełne wdrożenie zapisów o zapisie nazwisk w zgodzie z językiem mniejszości narodowej.
Wreszcie 18 marca 1994 r. ministrowie spraw zagranicznych RP i Litwy parafowali Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Litwa była ostatnim państwem sąsiednim, z którym Polska zawarła tego rodzaju umowę. 26 kwietnia została ona podpisana przez prezydentów obu państw. Okazją była wizyta Lecha Wałęsy w Wilnie. Podróż oraz podpisanie tak długo uzgadnianego traktatu uznano w obu stolicach za sukces oraz podstawę do rozwoju kontaktów między dwoma narodami.
Jednocześnie jednak wiele zapisów umowy, m.in. dotyczących zapisu imion, przez wiele lat nie było realizowanych. Wielkim problemem była również kwestia oceny wielu epizodów polskiej historii, m.in. działalności Armii Krajowej, którą wielu litewskich historyków uznawało za organizację wrogą niepodległości Litwy.
W kolejnych latach stosunki polsko-litewskie zostały zdominowane przez wspólne dążenia do integracji z NATO i Unią Europejską. Symbolem polskich wysiłków na rzecz poprawy stosunków z Litwą był wybór Wilna jako pierwszego celu podróży prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W przemówieniu wygłoszonym w stolicy Litwy stwierdził, że „nie ma bezpiecznej Polski bez bezpiecznej Litwy”.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zacieśniano także współpracę wojskową, która miała przygotowywać Litwę do integracji z Sojuszem Północnoatlantyckim. Litwa stała się członkiem NATO, a także UE, w 2004 r.
Kwestie bezpieczeństwa dominowały też w stosunkach obu państw w okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Szczególnie ważnym elementem jego programu była sprawa bezpieczeństwa energetycznego. 6 września 2006 r. prezydent Kaczyński podczas wileńskich obchodów piętnastej rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych stwierdził: „Nasze kontakty są bardzo dobre, historycznie jesteśmy na siebie skazani”.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/