45 lat temu, 8 października 1974 r., rozpoczęła się wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w Waszyngtonie. Dla przywódcy PRL był to kolejny element polityki zbliżenia z krajami Zachodu. Pewne nadzieje na ożywienie stosunków z Warszawą wiązał również prezydent USA Gerald Ford.
Spotkania prezydentów USA z przywódcami innych krajów były niegdyś rzadkością. Decydowała o tym izolacjonistyczna postawa amerykańskiej dyplomacji względem Europy. Wielką rolę odgrywały też uwarunkowania techniczne, które aż do lat czterdziestych XX wieku uniemożliwiały szybkie przemieszczanie się. Wyjątkiem w dziejach kontaktów amerykańsko-europejskich były dwie podróże prezydenta Thomasa Woodrowa Wilsona do Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Belgii w latach 1918–1919. Kolejnym prezydentem, który odwiedził Europę (należącą do Wielkiej Brytanii Maltę, włoską Sycylię i Jałtę na sowieckim Krymie), był Franklin D. Roosevelt podczas II wojny światowej.
Podróże europejskich polityków do USA także należały do rzadkości i były uzależnione od wyjątkowych okoliczności. Tak było również w wypadku pierwszych czterech wizyt polskich premierów – Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka – w latach 1941–1944. W 1960 r. na XV sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ udał się Władysław Gomułka. Do legendy przeszła niechęć I sekretarza KC PZPR do poznawania warunków życia w USA i zwiedzania Nowego Jorku.
W ciągu pierwszych trzydziestu lat istnienia systemu komunistycznego doszło do dwóch oficjalnych wizyt polityków USA w PRL. Wielkim wydarzeniem była podróż wiceprezydenta Richarda Nixona zaledwie trzy lata po odwilży roku 1956. 31 maja 1972 r. przybył do Warszawy po raz kolejny, już jako głowa państwa. Co charakterystyczne, stolica PRL była przystankiem w drodze powrotnej z przełomowej wizyty w Moskwie. W jej trakcie zawarto traktat o ograniczeniu zbrojeń jądrowych. Efektem rozmów w Warszawie stała się zapowiedź amerykańskich kredytów i licencji dla Polski oraz zwiększenia wymiany handlowej. Dla propagandy ekipy Edwarda Gierka wizyta była kolejnym elementem przekazu o otwarciu PRL na świat. W oficjalnych komunikatach spotkanie określano jako „przełomowe”. Jego rezultatem było kilka umów gospodarczych i naukowych, m.in. o nawiązaniu bezpośrednich połączeń lotniczych.
Zarówno spotkanie w Warszawie, jak i późniejsza wizyta Gierka w Waszyngtonie wpisywały się w trwający od dwóch lat proces odprężenia – „détente”. Tak postrzegały je trzy zainteresowane strony – PRL, Sowieci i USA. Dla Moskwy wzmocnienie pozycji Gierka dawało pewność ustabilizowania sytuacji w PRL, na którą sowieccy towarzysze patrzyli z tak wielkim niepokojem u schyłku rządów Władysława Gomułki. Latem 1972 r. na spotkaniu przywódców partii komunistycznych na Krymie Leonid Breżniew potwierdził, że ZSRS i kraje satelickie będą dążyć do zacieśniania stosunków z USA i Europejską Wspólnotą Gospodarczą.
Dla Amerykanów osłabionych porażką w Wietnamie, fatalnymi nastrojami społecznymi oraz recesją gospodarczą uspokojenie stosunków z ZSRS i jego sojusznikami dawało czas na wzmocnienie potencjału. Kryzys gospodarczy skłaniał ich również do szukania nowych rynków inwestycyjnych i eksportowych, nawet tak skromnych jak PRL. Sam Nixon i jego doradca ds. bezpieczeństwa Henry Kissinger potwierdzali też, że PRL mimo zacieśniania stosunków z Zachodem musi pozostać w sowieckiej strefie wpływów. W rozmowie z Gierkiem Nixon stwierdził, że obecność PRL w bloku wschodnim jest konieczna, aby „nie powstało niepotrzebne zamieszanie i konflikty”. Teza ta stanowi kwintesencję polityki Kissingera w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych.
Kwestię wizyty przywódcy PRL w USA komplikowała specyfika systemu ustrojowego, w którym głowa państwa (Przewodniczący Rady Państwa) nie odgrywała jakiejkolwiek roli politycznej. Rzeczywistą władzę sprawował I sekretarz KC PZPR, który z reguły nie zajmował żadnych stanowisk państwowych. Sam Edward Gierek był jedynie posłem na Sejm PRL. Ostatecznie jednak przeszkody proceduralne nie mogły stać się problemem w organizacji wizyty. Amerykanie zdawali sobie sprawę, że zaproszenie do Waszyngtonu Przewodniczącego Rady Państwa byłoby jedynie gestem kurtuazyjnym. Zawiłości peerelowskiego systemu władzy nie były też zresztą w pełni zrozumiałe dla amerykańskich dziennikarzy. Agencja Associated Press w części swoich materiałów nazwała Gierka „premierem PRL”. Na przeszkodzie wizyty nie stanął również głęboki kryzys polityczny w USA, zakończony dymisją prezydenta Richarda Nixona 9 sierpnia 1974 r. Jego obowiązki przejął wiceprezydent Gerald Ford.
Co charakterystyczne, częścią przygotowań do wizyty Edwarda Gierka był poprzedzający ją przyjazd sowieckiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyki. Architekt polityki zagranicznej całego bloku komunistycznego udzielił Gierkowi istotnych „rad”.
Wizyta rozpoczęła się 8 października 1974 r. „Helikopter wiozący Edwarda Gierka z małżonką z Williamsburga wylądował na placu przed Białym Domem. Drugim helikopterem przybyły osoby towarzyszące I sekretarzowi: członkowie Biura Politycznego KC PZPR: wiceprezes Rady Ministrów Mieczysław Jagielski i minister spraw zagranicznych Stefan Olszowski […] W ogrodzie przez reprezentacyjnym wejściem do Białego Domu wita Edwarda Gierka prezydent Gerald Ford. Obecni są również sekretarz stanu Henry Kissinger i szef sztabu armii generał Frederick Weyand” – pisała Polska Agencja Prasowa.
„Polska wie, być może znacznie lepiej niż inne kraje, jak bolesne konsekwencje niesie ze sobą wojna. Dlatego tak ważne jest zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa” – podkreślił Gerald Ford podczas oficjalnego powitania przed Białym Domem. „Jestem głęboko przekonany, panie I sekretarzu, że dobre są warunki, dobry jest czas do rozszerzenia współpracy między naszymi krajami” – dodał w krótkim przemówieniu. Współpraca, o której wspominał Ford, miała dotyczyć m.in. rozbrojenia oraz kwestii energetycznych.
Gierek podziękował za przyjęcie, odwołał się do najdawniejszych związków obu państw sięgających okresu rewolucji amerykańskiej i udziału w niej Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego. „Wizyta ta daje mi satysfakcję również dlatego, że stanowi ona jeszcze jedno potwierdzenie międzynarodowego odprężenia, do którego kraj mój przykłada zasadnicze znaczenie i stara się wnosić swój maksymalny wkład” – stwierdził przywódca partii komunistycznej.
Rozmowy prowadzono w Białym Domu i Departamencie Stanu. Wieczorem podpisano kilka umów międzyrządowych. Dotyczyły m.in. współpracy naukowej i technicznej. Jej narzędziem miał być wspólny Fundusz im. Marii Skłodowskiej-Curie. Pozostałe umowy skupiały się na kwestiach gospodarczych; zakładały zwiększenie obrotów handlowych do kwoty 1 mld dol. do 1976 r. Z punktu widzenia Gierka i jego otoczenia umowy miały umożliwić zaciąganie kolejnych kredytów oraz zakup licencji produkcyjnych.
W kolejnych dniach polska delegacja odwiedziła m.in. Nowy Jork. Edward Gierek, formalnie poseł na Sejm PRL, wygłosił przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Głównym tematem jego wystąpienia, podobnie jak pozostałych przywódców, było odprężenie w stosunkach międzynarodowych.
Wizyta Edwarda Gierka była oceniana przez „towarzyszy radzieckich”. Zgodnie z relacjami jego samego część Biura Politycznego KC KPZS była zaniepokojona nadmiernym „zbliżeniem” PRL z krajami Zachodu. Podobne opinie wyrażali najbardziej dogmatyczni przywódcy krajów bloku wschodniego – Gustáv Husák z Czechosłowacji i Erich Honecker z NRD. Uważali, że Gierek odbiega od obowiązujących i narzuconych przez Kreml wzorców zarządzania gospodarką państw bloku wschodniego. W kolejnych miesiącach był wielokrotnie napominany przez swoich „sojuszników.
Drugiego dnia wizyty w Waszyngtonie PAP opublikowała depeszę utrzymaną w stylu ówczesnej propagandy sukcesu. „Pomyślnemu wykonywaniu zadań gospodarczych towarzyszy szybki wzrost przychodów pieniężnych ludności. Według aktualnej oceny globalne przychody pieniężne naszego społeczeństwa zwiększą się w bieżącym roku o przeszło 14 proc.” – napisano. Rok 1974 był szczytowym momentem Gierkowskiego „cudu gospodarczego”. Szybki wzrost dochodów i inwestycji przekładał się na dobre nastroje społeczne. Wzmacniały je sukcesy sportowe, np. polskich piłkarzy, liczne wizyty Gierka w zachodnich stolicach oraz możliwość zakupu dóbr kojarzących się z zachodnim dobrobytem – Coca-Coli i Fiata 126p.
Już w następnym roku na obrazie szybkiego rozwoju gospodarczego PRL pojawiły się pierwsze rysy. W 1975 r. PRL zamierzała sprowadzić z Zachodu surowce za kwotę 5,7 mld dol. oraz urządzenia za 2,1 mld dol. Cały eksport, z którym tak wielkie nadzieje wiązał Gierek, wynosił zaledwie 5,3 mld. Wyraźny deficyt w handlu wciąż jeszcze był zasilany kolejnymi pożyczkami przyznawanymi przez kraje EWG. Kryzys w pełni objawił się w szokujących podwyżkach cen zapowiedzianych 24 czerwca 1976 r. w Sejmie PRL przez premiera Piotra Jaroszewicza. Następnego dnia w 112 zakładach pracy na terenie 24 województw ponad 80 tys. osób rozpoczęło strajk i demonstracje uliczne.
Okres intensywnej jak na warunki zimnej wojny współpracy PRL z USA zamyka rewizyta prezydenta Geralda Forda w lipcu 1975 r. Przedmiotem zawartych wówczas umów były kolejne licencje na produkcje nowoczesnych maszyn. Zaledwie dwa lata później, w dniach 29–31 grudnia 1977 r., Polskę odwiedził Jimmy Carter. Wtedy w PRL istniała już opozycja, która wykorzystała przybycie amerykańskiego przywódcy do nagłośnienia swojej walki o przestrzeganie praw obywatelskich.
Zawarte w latach siedemdziesiątych umowy obowiązywały do 23 grudnia 1981 r. Tego dnia prezydent Ronald Reagan w odpowiedzi na ogłoszenie stanu wojennego wprowadził sankcje gospodarcze wobec PRL. Obejmowały one zablokowanie eksportu nowoczesnych technologii i dostępu do kredytów oraz cofnięcie klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu z USA. Na kolejną wizytę prezydenta USA w Polsce trzeba było czekać aż do lipca 1989 r. Wówczas do Warszawy przybył George H. W. Bush. W listopadzie tego samego roku wizytę w Waszyngtonie złożył przywódca odrodzonej „Solidarności” Lech Wałęsa.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /