Pod koniec listopada 1942 r. przebywający z misją w Londynie Jan Karski przekazał Brytyjczykom raport o zagładzie Żydów w Polsce. Mimo spotkań z brytyjskimi oficjelami, a także prób alarmowania o Holokauście w USA, Zachód pozostał głuchy na apele kuriera.
„Jan Karski był jednym z Polaków, którzy odegrali najważniejszą rolę w stosunkach polsko-żydowskich XX wieku. Jego poświęcenie w misji dotarcia do prawdy o Holokauście, jak i przekazania tej prawdy przywódcom Zachodu, zasługuje na najwyższe uznanie. Przez wszystkie powojenne lata na emigracji był także niezłomnym orędownikiem prawdy o stosunku Polaków do Żydów podczas wojny, przeciwstawiając się fałszywym uogólnieniom i stereotypom” – mówił o Janie Karskim prof. Wojciech Roszkowski, znawca historii XX wieku, przewodniczący Rady Muzeum Historii Polski.
Jesienią 1942 r., po pobycie w getcie warszawskim oraz obozie w Izbicy, Karski wyjechał w podróż do Londynu. Wiózł ze sobą dokumenty o sytuacji w Polsce i losie Żydów, w tym mikrofilm ukryty w kluczu (po wywołaniu – ponad 30 stron maszynopisu). Wiele informacji dotyczących życia w okupowanej Polsce, które Karski miał rozgłaszać na Zachodzie, miało jednakże charakter ustny.
Propozycję tajnego wyjazdu do Londynu w celu przedstawienia emigracyjnym władzom polskim oraz Brytyjczykom raportu o sytuacji w okupowanej przez Niemców Polsce złożył Karskiemu latem 1942 r. Delegat Rządu na Kraj Cyryl Ratajski.
Kurier Polskiego Państwa Podziemnego miał reprezentować w swej misji na Zachód wszystkie polskie podziemne stronnictwa polityczne; był także rzecznikiem eksterminowanej przez Niemców ludności żydowskiej.
Aby przygotować się do misji Karski spotkał się w Warszawie m.in. z przedstawicielem żydowskiej partii socjalistycznej Bund – Leonem Feinerem. W porozumieniu z nim, a także innymi działaczami żydowskimi, emisariusz dwukrotnie przedostał się do getta warszawskiego, aby na własne oczy przekonać się o losie Żydów.
„Idąc chodnikiem, potykaliśmy się o kobiety, mężczyzn i dzieci. Byli ubrani tak nędznie, że nasze ubrania wydały mi się jakimiś strojami wieczorowymi. Byli wychudzeni, głodni i chorzy. Siedzieli na ziemi, usiłując żebrać lub coś sprzedać (...). Mijali nas ludzie o dzikim spojrzeniu błyszczących od gorączki oczu. Gdzieś biegli, śpieszyli się. Czegoś gwałtownie szukali. Może - kogoś. W powietrzu wisiało nienaturalne napięcie, chorobliwa aktywność, jakby przedśmiertne pobudzenie. Swoją sztuczną ruchliwością i zabieganiem chcieli oszukać śmierć?” – pytał Karski wspominając swój pobyt w getcie.
O niedoli ludności żydowskiej kurier przekonał się także podczas pobytu w niemieckim obozie tranzytowym w Izbicy pod Lublinem. Karski dostał się tam w przebraniu wartownika. Był wówczas przekonany, że trafił do obozu zagłady w Bełżcu (do którego transportowano Żydów z Izbicy), o czym pisał w swej książce „Tajne Państwo” opublikowanej w USA w 1944 r.
Jesienią 1942 r., po pobycie w getcie warszawskim oraz obozie w Izbicy, Karski wyjechał w podróż do Londynu. Wiózł ze sobą dokumenty o sytuacji w Polsce i losie Żydów, w tym mikrofilm ukryty w kluczu (po wywołaniu – ponad 30 stron maszynopisu). Wiele informacji dotyczących życia w okupowanej Polsce, które Karski miał rozgłaszać na Zachodzie, miało jednakże charakter ustny.
Podający się za francuskiego robotnika Karski jechał pociągiem z Warszawy do Paryża, przez Berlin i Brukselę. Zatrzymał się w stolicy Francji u działacza podziemia Aleksandra Kawałkowskiego (byłego konsula generalnego RP w Lille), któremu przekazał mikrofilm. Kawałkowski przesłał go następnie do Londynu.
Z Francji Karski pojechał do Hiszpanii. Zatrzymał się w Barcelonie, a następnie w Madrycie. Dzięki wsparciu amerykańskiego wywiadu dostał się także do Gibraltaru, skąd samolotem poleciał na Wyspy Brytyjskie.
Na brytyjskiej ziemi Karski stanął w listopadzie 1942 r. Przez kilka dni był przetrzymywany przez Brytyjczyków, zwolniono go dopiero po interwencji Naczelnego Wodza i premiera RP w Londynie Władysława Sikorskiego. Relacje Karskiego posłużyły do stworzenia szczegółowego raportu o sytuacji Żydów w okupowanej Polsce.
Zawierał on materiały przygotowane przez Referat Spraw Żydowskich Komendy Głównej AK, a także informacje znajdujące się w raporcie „Likwidacja żydowskiej Warszawy”, który powstał 15 listopada 1942 r. z inicjatywy działającego w warszawskim getcie konspiracyjnego zespołu badawczo-dokumentacyjnego "Oneg Szabat". Twórcy tzw. Archiwum Ringelbluma informowali w dokumentacji m.in. o niemieckiej akcji eksterminacyjnej polskich Żydów, która nasiliła się w lipcu 1942 r., wraz z początkiem likwidacji getta warszawskiego.
„Pamiętam, że przestrzegał mnie tylko abym uważał jak będę referował znane mi fakty. Ponieważ są one na tyle okropne, że trudno w nie uwierzyć. Podsuwał mi sposób opowiadania mówiąc: +niech pan nie koncentruje się na statystykach, lecz mówi o poszczególnych wypadkach, które pan widział. Chodzi o to, aby pańscy rozmówcy dobrze pana zrozumieli. Zawsze los indywidualny jest bardziej przekonywujący. Mówienie o masie ludzkiej mogłoby wydawać się abstrakcją” – wspominał spotkanie ze Schwartzbartem Karski.
Raport Karskiego został przedstawiony Brytyjczykom 25 listopada. Kolejnego dnia z dokumentacją zapoznał się Richard Law, zastępca brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Anthonego Edena. Z tym ostatnim Karski spotkał się dopiero w lutym 1943 r.
2 grudnia 1942 r. Karski rozmawiał natomiast z działaczami żydowskimi, członkami Rady Narodowej RP na Uchodźstwie: Szmulem Zygielbojmem i Ignacym Schwarzbartem. „Pamiętam, że przestrzegał mnie tylko abym uważał jak będę referował znane mi fakty. Ponieważ są one na tyle okropne, że trudno w nie uwierzyć. Podsuwał mi sposób opowiadania mówiąc: +niech pan nie koncentruje się na statystykach, lecz mówi o poszczególnych wypadkach, które pan widział. Chodzi o to, aby pańscy rozmówcy dobrze pana zrozumieli. Zawsze los indywidualny jest bardziej przekonywujący. Mówienie o masie ludzkiej mogłoby wydawać się abstrakcją” – wspominał spotkanie ze Schwartzbartem Karski.
Tydzień później kurier Polski Podziemnej poruszył kwestię losu Żydów w okupowanej Polsce w rozmowie z prezydentem RP na uchodźstwie Władysławem Raczkiewiczem. Następnego dnia, 10 grudnia 1942 r. Rząd RP w Londynie wydał stworzoną na podstawie relacji Karskiego notę do rządów sprzymierzonych w sprawie terroru i dyskryminacji Żydów. Napisano w niej, że w ciągu trzech lat na okupowanych ziemiach polskich Niemcy zabili prawie trzecią część Żydów mieszkających w Polsce przed wojną (ponad 3 mln).
Apele polskiego rządu poskutkowały deklaracją dwunastu państw alianckich z dnia 17 grudnia 1942 r., w której potępiono masową zagładę Żydów.
Żydowskie środowiska emigracyjne domagały się jednak od aliantów podjęcia bardziej zdecydowanych działań w celu przeciwdziałania Holokaustowi. O pomoc dla Żydów walczących w powstaniu w getcie warszawskim (wybuchło 19 kwietnia 1943 r.) apelował m.in. Szmul Zygielbojm, aczkolwiek bezskutecznie. 12 maja 1943 r. zrezygnowany działacz Rady Narodowej RP popełnił samobójstwo. „Nie mogę dłużej żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju (...). Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciwko bierności, z jaką świat przygląda się i dopuszcza do zagłady ludu żydowskiego” – napisał w liście pożegnalnym.
Karski, który osobiście przeżył śmierć Zygielbojma, na początku czerwca 1943 r. został wyposażony w amerykańską wizę dyplomatyczną. W połowie tego miesiąca drogą morską dotarł do Nowego Jorku. Przyjął go ambasador RP w USA Jan Ciechanowski.
Podczas pobytu za Oceanem, podobnie jak w przypadku misji w Wielkiej Brytanii, polski emisariusz spotykał się z politykami, dyplomatami, dziennikarzami i przedstawicielami świata kultury. 28 lipca 1943 r. w Białym Domu przyjął go prezydent USA Franklin Delano Roosevelt.
Karski wspominał, że mimo iż z zaciekawieniem słuchało go wielu wpływowych ludzi, w tym sam amerykański prezydent, to nie dowierzali oni ogromowi zbrodni, jaką Niemcy popełniali na Żydach.
Przewodniczący Sądu Najwyższego USA Felix Frankfurter po wysłuchaniu doniesień Karskiego o Holokauście powiedział: „Mój umysł, moje serce, są tak skonstruowane, że nie mogę tego przyjąć do wiadomości. Jestem sędzią narodu. Wiem, co to znaczy być człowiekiem. Znam ludzi. To niemożliwe. Nie! Nie!”.
Legendarny polski emisariusz po latach przyznał, że na przełomie 1942 i 1943 r. wiedział już, iż „tragedia żydowska – jej przeciwdziałanie – nie mieści się w strategii alianckiej”. Jak tłumaczył, „Alianci nie zrobią nic, żeby zareagować na to, co się stało z Żydami. Mają inne, ważniejsze sprawy na głowie. Wygranie w jak najkrótszym czasie, oszczędzając własnych ludzi, dwóch wojen: z Japonią, a w Europie oczywiście z Niemcami. A najważniejsze nie zrobić niczego, co mogłoby antagonizować Rosję”.
Legendarny polski emisariusz po latach przyznał, że na przełomie 1942 i 1943 r. wiedział już, iż „tragedia żydowska – jej przeciwdziałanie – nie mieści się w strategii alianckiej”. Jak tłumaczył, „Alianci nie zrobią nic, żeby zareagować na to, co się stało z Żydami. Mają inne, ważniejsze sprawy na głowie. Wygranie w jak najkrótszym czasie, oszczędzając własnych ludzi, dwóch wojen: z Japonią, a w Europie oczywiście z Niemcami. A najważniejsze nie zrobić niczego, co mogłoby antagonizować Rosję”.
Niezależnie od efektów swej misji na Zachód Karski przeszedł do historii jako bohaterski kurier alarmujący świat o Holokauście. W 2012 r. prezydent USA Barack Obama uhonorował pośmiertnie (Jan Karski zmarł 13 lipca 2000 r. w USA) polskiego emisariusza Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem amerykańskim.
„Rola Jana Karskiego jako człowieka, bez którego doświadczeń wojennych nie można w pełni pojąć tragedii Holokaustu, jest niezmiernie doniosła (...). Wprawdzie osobiście nikogo nie uratował, lecz dzięki przeprowadzonym z narażeniem życia rozmowom z liderami żydowskiej Warszawy, wizycie w obozie zagłady oraz ryzykownemu przewiezieniu na Zachód raportów o Zagładzie uratował - zaryzykuję taką opinię - dobre imię polskich chrześcijan i w ogóle opinię Europejczyków. Był to największy z możliwych gestów solidarności z mordowanym narodem” – podsumował wagę misji Karskiego na Zachód prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Stołeczne Muzeum Historii Polski prowadzi program „Jan Karski. Niedokończona misja” – w jego ramach działa serwis www.jankarski.org w całości poświęcony życiu i działalności legendarnego kuriera. Pod adresem www.karski.muzhp.pl muzeum udostępniło również pakiet edukacyjny „Jan Karski i jego czasy”, a na platformie Google Cultural Institute - e-wystawę „Jan Karski. Bohater ludzkości”.
Waldemar Kowalski (PAP)