75 lat temu Niemcy dokonali pierwszej egzekucji w obozie Auschwitz. 22 listopada 1940 roku rozstrzelali 40 Polaków przywiezionych z więzienia w Katowicach. Był to początek rozstrzeliwań w obozie. W ten sposób zgładzono wiele tysięcy osób, głównie Polaków.
„Był to odwet za działalność ruchu oporu na Śląsku. Skazanych dostarczyła do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w Auschwitz” – powiedział historyk z Muzeum Auschwitz Adam Cyra.
Egzekucję w Auschwitz zarządził 18 listopada dowódca policji we Wrocławiu Erich von dem Bach-Zelewski. Niemcy wybrali to miejsce, by utrzymać mord w tajemnicy. Ofiary wskazał osobiście szef SS Heinrich Himmler z czterech list przekazanych mu przez niemiecką policję z Katowic.
Skazani trafili do Auschwitz 22 listopada o godz. 11.45. Rozstrzelali ich esesmani z kompanii wartowniczej, którymi dowodził kierownik obozu Karl Fritzsch. Akcja rozpoczęła się w południe. Trwała 20 minut. Najmłodszy z zamordowanych miał 21 lat, najstarszy 63. Niemcy wyprowadzali ich po dziesięciu i zapędzali do obszernego dołu w pobliżu obozu.
Robotnik przymusowy Władysław Foltyn po wojnie wspominał, że co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a później pojedyncze strzały. „Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. Przypatrywało się jej wielu esesmanów. Obok za dołem, na niewielkim wzniesieniu terenowym był ustawiony karabin maszynowy, który stanowił zapewne zabezpieczenie przed ewentualnym buntem skazańców. W każdym razie nie był on w tym czasie użyty" – wspominał.
„Był to odwet za działalność ruchu oporu na Śląsku. Skazanych dostarczyła do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w Auschwitz” – powiedział historyk z Muzeum Auschwitz Adam Cyra.
Dół, w którym Niemcy dokonali mordu, powstał przed wojną. Wydobywano tam żwir. Współcześnie nie ma po nim śladu. Teren, na którym się znajdował, zajmowała do niedawna baza PKS. Obecnie należy on do Muzeum Auschwitz.
Po egzekucji esesmani w szyku wrócili do koszar. "Pamiętam, że przechodząc na wysokości obecnej wartowni Muzeum zaczęli śpiewać: +Heilli heilo heilo...+. Po zwłoki skazańców został wysłany wóz ciągnięty przez więźniów, który później stał przez pewien czas z ciałami zamordowanych przed wejściem do krematorium" – dodał Foltyn.
Ciała rozstrzelanych na wóz ładował m.in. więzień Auschwitz Jerzy Bielecki. „Podbiegłem do najbliższego ciała, chwyciłem za nieobute nogi. Rozstrzelani byli bez czapek i obuwia, ręce skrępowane mieli drutem. Ciągnąłem trupa w kierunku stojącego wozu. (…) Za trzecim z kolei nawrotem trafiłem na tęgiego, w średnim wieku mężczyznę, z krótko przystrzyżonymi włosami. Z najwyższym wysiłkiem ciągnąłem ciężkie, bulgocące gdzieś wewnątrz ciało po śliskiej już od krwi trawie. Koszula wywlekła mu się ze spodni, ukazując zdrowe, opalone plecy. W kręgosłupie powyżej pasa czerniała krwawa wyrwa po wypadłej z ciała kuli. Związane dłonie, biała koszula i spodnie zbryzgane były szkarłatną, nie skrzepłą jeszcze krwią” - pisał we wspomnieniach.
Foltyn był robotnikiem cywilnym. Za pomoc więźniom został aresztowany i osadzony w Auschwitz. Zwolniony z obozu w 1943 r. został wysłany na przymusowe roboty w głąb Rzeszy. Po wyzwoleniu i powrocie został aresztowany. Sowieci zamknęli go w tej samej celi, w której więziło go obozowe Gestapo. Wiele lat później za pomoc, którą niósł więźniom został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w 2013 r.
Jerzy Bielecki został zatrzymany przez Niemców, gdy próbował przedostać się do Francji, by dołączyć do polskiej armii. Został deportowany do Auschwitz w pierwszym transporcie polskich więźniów 14 czerwca 1940 r. W obozie poznał żydówkę Cylę Cybulską. Zakochali się w sobie. W lipcu 1944 r. uciekli z obozu. Przyrzekli sobie, że po wojnie się spotkają. Cyla ukrywała się u rodziny znajomych wujka Bieleckiego. Jerzy walczył w AK. Po wojnie Cybulska otrzymała wieść, że Jurek zginął. On usłyszał, że Cyla wyjechała do Szwecji i tam zmarła. Spotkali się dopiero w 1983 r.
Cyla Cybulska zmarła w 2006 r. Jerzy Bielecki, uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, odszedł pięć lat później.
W 2000 r. na oświęcimskim kościele ojców Salezjanów odsłonięto tablicę, upamiętniającą śmierć 40 Polaków.(PAP)
szf/ mhr/