Siłą górników z kopalni Piast, którzy 35 lat temu, po wprowadzeniu stanu wojennego, rozpoczęli trwający dwa tygodnie podziemny strajk, były solidarność i modlitwa – mówił w czwartek metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, wskazując, by uczyć się od górników potrzebnej dziś solidarności.
Uroczysta msza w bieruńskim kościele św. Barbary była jednym z głównych punktów obchodów rocznicy strajku, rozpoczętego 14 grudnia 1981 r. przez ponad 2 tys. górników. Do końca protestu wytrwało ponad tysiąc osób – pod ziemią spędzili Wigilię i Boże Narodzenie. Wielu uczestników tamtych wydarzeń uczestniczyło w czwartkowej mszy.
„Kogo przyszliśmy zobaczyć w 35. rocznicę dramatycznego górniczego strajku? Przywołujemy wspomnienia, są obecni wśród nas świadkowie tamtych wydarzeń. Przyszliśmy zobaczyć proroków, którzy po dziś dzień wskazują na wartości - takie jak wolność i solidarność. Trzeba je nieraz drogo opłacić, aby stały się dostępne wszystkim, kolejnym pokoleniom. Dlatego w geście wdzięczności chylimy czoło przed górnikami kopalni Piast. I uczymy się od nich solidarności, bo potrzebna” – mówił w homilii arcybiskup.
Metropolita podkreślił, że wolność należy do podstawowych ludzkich praw; „nic tak człowiekowi nie doskwiera jak jej brak; to w jej obronie człowiek nie odmawiał nawet ofiary z życia” – mówił abp Skworc, przypominając wolnościowe zrywy w polskiej historii, w tym powstanie Solidarności.
„Wtedy to władza – postawiona pod ścianą – podpisała wymuszone porozumienia bez woli ich realizacji i natychmiast przystąpiła do opracowania planów ponownego zniewolenia społeczeństwa. I tak 13 grudnia 1981 roku ogłoszono stan wojenny. My, starsi, pamiętamy łzy bezsilności wobec tego aktu bezprawia, którym ówczesna władza ostatecznie utraciła mandat do jej sprawowania. Pamiętamy o ofiarach stanu wojennego, do których w pewnym sensie wszyscy należymy” – powiedział abp Skworc.
Przypomniał, że w wielu miejscach kraju protesty nie ograniczyły się jedynie do słownej aktywności, a - ku zaskoczeniu ówczesnych władz - opór przeciwko stanowi wojennemu był najmocniejszy i najdłużej trwający na Górnym Śląsku, gdzie – jak mówił hierarcha – „naruszona została zasada ludzkiej i górniczej solidarności. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie” – dodał, nawiązując do tragedii zamordowanych górników z kopalni Wujek.
Nawiązując do podziemnych strajków podjętych w kopalniach Piast i Ziemowit, arcybiskup wskazał, że choć „czeluście kopalni nie są odpowiednim miejscem na strajk”, to jednak „doświadczenie zdobyte w pracy pod tą ziemią pozwoliło górnikom właśnie tam zorganizować bezpieczny strajk okupacyjny”.
„Strajkujący rozbudowali system komunikacji, zabezpieczyli szyby. Nade wszystko zabezpieczyli i utrzymywali w gotowości do podjęcia produkcji poziom ogarnięty protestem. Przecież górnicy nie strajkowali przeciw własnemu zakładowi pracy, dlatego nie dopuścili do nieodwracalnych szkód, utrzymując odwodnienie i dokonując koniecznego odświeżania węglowych ścian. Po prostu strajkujący byli solidarni, odpowiedzialni za siebie nawzajem, za zajęty na strajk poziom wydobywczy i za całą kopalnię. Ich siłą była również solidarność rodzin i mieszkańców Bierunia” – mówił abp Skworc, przypominając nadzwyczajne zaangażowanie kobiet, matek i żon górników, na powierzchni.
„To cisi bohaterowie tego strajku, najdłuższego w historii górnictwa. Ludzie na bieruńskim osiedlu po blokach zbierali pieniądze, produkty żywnościowe, a kobiety gotowały jedzenie od chwili, kiedy dyrekcja zabroniła korzystania ze stołówki” – dodał arcybiskup.
Jak mówił, siłą protestujących była także solidarność w modlitwie. „Z głębokości ku niebu wybrzmiewał różaniec, litania do Matki Bożej w intencji ojczyzny, rodzin; wołali o odwołanie stanu wojennego, o szczęśliwe zakończenie strajku i wyjazd na powierzchnię” – powiedział, przypominając, że władze zwracały się również o pomoc w wygaszeniu strajku do strony kościelnej, która jednak nie dała się potraktować instrumentalnie i cały czas podkreślała, że Kościół nie zaakceptuje żadnych antyhumanitarnych środków i siłowego rozwiązania.
Metropolita katowicki ocenił, że górnicy moralnie zwyciężyli, kiedy podjęli decyzję o zakończeniu strajku i 28 grudnia wyjechali na powierzchnię. Przypomniał, że dane im gwarancje bezpieczeństwa nie zostały dotrzymane - byli represjonowani, aresztowani i internowani, zwalniani z pracy, zmuszani do emigracji.
„Ostatecznie wyszli z głębokości, która była nie tylko fizycznym, ale i duchowym doświadczeniem. Wyszli na światło, do swoich rodzin i bliskich, wrócili do parafialnej rodziny. Ich świadectwo pozostanie niezapomniane” – podkreślił arcybiskup.
Strajki w kopalniach Piast (14-28 grudnia 1981) i Ziemowit (15-24 grudnia) były odpowiedzią na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego, zmilitaryzowanie kopalń, zawieszenie działalności wszelkich organizacji i stowarzyszeń oraz internowanie szefów kopalnianych struktur Solidarności. Górnicy zażądali zniesienia stanu wojennego, uwolnienia działaczy związku z kopalni i Przedsiębiorstwa Robót Górniczych Mysłowice oraz respektowania porozumień jastrzębskich. (PAP)
mab/ mow/