Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk w 78. rocznicę wybuchu II wojny światowej złożył w piątek kwiaty pod Pomnikiem Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. "Wolność nigdy nie jest dana na zawsze" – powiedział PAP Adamczyk.
Minister infrastruktury złożył kwiaty wraz z wiceministrem resortu Kazimierzem Smolińskim, w towarzystwie pracowników poczty.
"Dzisiaj podczas uroczystości na Westerplatte odtworzono archiwalny komunikat Polskiego Radia z wczesnych godzin rannych 1 września 1939 r. i tam wybrzmiały słowa: +każdy z nas jest żołnierzem, wszyscy jesteśmy żołnierzami+. Kiedy jestem tutaj, wraca w pamięci heroiczna postawa pracowników Poczty Polskiej, którzy tutaj byli żołnierzami. I może przyjść taki czas – oby to się nigdy nie stało - że każdy z nas będzie musiał być żołnierzem" – powiedział PAP Adamczyk.
Minister zwrócił uwagę na wielkie bohaterstwo pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku. "Mało kto już pamięta i o tym mówi, że stawili czoła potężnym siłom niemieckim, doborowym oddziałom SS, wyposażonym w wozy bojowe, haubice. Stawiali opór przez wiele godzin a po stronie niemieckiej ofiar podczas walki było więcej, bo później Niemcy wymordowali przecież obrońców Poczty Polskiej" – zaznaczył.
Adamczyk w piątek weźmie także udział w obchodach rocznicy wybuchu II wś. w pomorskiej wsi Szymankowo, gdzie 1 września 1939 r. Niemcy zabili grupę polskich kolejarzy i celników.
1 września 1939 r. o godz. 4.45, równocześnie z rozpoczęciem ostrzału polskiej składnicy wojskowej na Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein, rozpoczął się niemiecki atak na Pocztę Polską w Gdańsku. Polscy pocztowcy odpierali natarcie wroga przez czternaście godzin. Budynek był ostrzeliwany m.in. przez artylerię. Aby zmusić obrońców do kapitulacji, Niemcy podpalili obiekt. Kilku pocztowcom udało się uciec z budynku. W trakcie walk i bezpośrednio po nich lub z powodu odniesionych ran zginęło 12 obrońców. Reszta została aresztowana, a ranni trafili do szpitala.
38 Polaków, którzy przeżyli obronę, trafiło pod sąd polowy: zostali oskarżeni o działania partyzanckie i skazani na karę śmierci. Wyrok wykonano 5 października 1939 r., a ciała pochowano na terenie gdańskiej Zaspy. Miejsce pochówku nie zostało wówczas oznaczone, zlokalizowano je przypadkiem w czasie prac budowlanych na początku lat 90. ub.w.
W 1979 r. w obiekcie, w którym działała placówka pocztowa, powstało Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku. Przed budynkiem stanął też wówczas Pomnik Obrońców Poczty Polskiej, autorstwa krakowskich artystów Wincentego i Krystyny Kućmy.
W maju 1998 r. Krajowy Sąd w Lubece uniewinnił obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Sąd uznał, że we wrześniu 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańsk nie obowiązywało prawo wojenne III Rzeszy, na mocy którego i to - jak podkreślono - "z rażącym naruszeniem" tych przepisów - skazano polskich obrońców gdańskiej poczty. Lubecki sąd stwierdził, że postępowanie członków sądu, który wydał wyrok na pocztowców, można zakwalifikować jako zbrodnię sądową (justizmord).
Około godz. 4 rano 1 września 1939 r. w Szymankowie niemiecka żandarmeria oraz członkowie SA, zabili 14 polskich kolejarzy i dwóch członków ich rodzin oraz pięciu inspektorów Ekspozytury Inspektoratu Ceł Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Uzbrojeni niemieccy funkcjonariusze zaatakowali Polaków w ich mieszkaniach oraz budynkach dworcowych. Według pionu śledczego gdańskiego IPN, który badał sprawę, celem sprawców było wymordowanie (wcześniej wielokrotnie przez nich szykanowanej) polskiej mniejszości narodowej zamieszkującej tą okolicę. (PAP)
rop/ mrr/