Uczestnicy akcji przypominającej opinii publicznej w Europie, że obozy zagłady podczas II wojny światowej były dziełem nazistowskich Niemiec, a nie Polski, dotarli do Berlina. W czwartek zaparkowali swój mobilny billboard w okolicach Bramy Brandenburskiej.
Umieszczona na przyczepie tablica z wizerunkiem bramy obozu Auschwitz, w który wpisano motyw jednoznacznie kojarzący się z przywódcą III Rzeszy Adolfem Hitlerem, stanęła w alei pomiędzy dwoma symbolami stolicy Niemiec - Bramą Brandenburską i Kolumną Zwycięstwa w dzielnicy Tiergarten.
Obok grafiki umieszczono napisy "Death Camps Were Nazi German" oraz "ZDF Apologize!". Inicjatorem akcji jest m.in. Fundacja Tradycji Miast i Wsi. Ekspozycja billboardu jest protestem wobec używania przez zagraniczne media, w tym drugi program niemieckiej telewizji publicznej ZDF, sformułowania "polskie obozy śmierci".
Przed zaparkowaniem w Tiergarten samochód z tablicą przejechał bulwarem Unter den Linden, gdzie znajduje się berlińska redakcja ZDF.
Organizator akcji Paweł Soja powiedział PAP, że podczas podróży po Europie jego ekipie udało się dotrzeć do mediów we wszystkich odwiedzanych krajach. "Uważam, że osiągnęliśmy bardzo dużo, zdobyliśmy bardzo duże poparcie, pozyskaliśmy wielu przyjaciół wśród Polonii, w Belgii, Anglii, także w Niemczech" - tłumaczył.
"Informacje o naszej akcji przedostały się do kilkudziesięciu mediów - stacji telewizyjnych, gazet - nie tylko polonijnych, ale także mediów narodowych odwiedzanych krajów, w tym BBC" - zaznaczył Soja.
Jak podkreślił, telewizja ZDF przemilczała całą akcję. "Nie jesteśmy tutaj mile widziani" - zauważył, nawiązując do incydentów, jakie miały miejsce między innymi przed siedzibami ZDF w Wiesbaden i Moguncji.
Soja przypomniał, że ZDF chce się odwołać od wyroku, co jego zdaniem "jeszcze bardziej denerwuje naszych rodaków". "Ze względu na zachowanie ZDF temat ten będzie przez nas tym bardziej kontynuowany" - zapewnił.
Fundacja zamierza kontynuować akcję. "Szykujemy podobną akcję w Stanach Zjednoczonych, w Waszyngtonie i Nowym Jorku" - zapowiedział.
Mobilny billboard "Death Camps Were Nazi German" przejechał blisko 5 tysięcy kilometrów. Na początku lutego wyruszył z Polski, by przejechać przez m.in. Niemcy, Belgię i trafić do Wielkiej Brytanii.
Niedawno fundacja, z której inicjatywy powstał billboard, dostała list od niemieckiej kancelarii prawnej. Znajduje się w nim zarzut o bezprawne wykorzystywanie grafiki nawiązującej do wizerunku Hitlera. Prezes fundacji Dawid Janik potwierdził wpłynięcie pisma, odmówił jednak podania szczegółów, tłumacząc, że "nie chce na razie nagłaśniać sprawy".
"Cała sprawa jest kuriozalna. Ten motyw był wcześniej wielokrotnie wykorzystywany" - powiedział PAP Janik.
Może chodzić o zastrzeżenia ze strony pisarza Timura Vernesa, autora wydanego także po polsku bestsellera "On wrócił". Na okładce książki widnieje motyw podobny do motywu użytego przez twórców plakatu.
Inicjatywa Fundacji Tradycja Miast i Wsi była reakcją na postawę niemieckiej telewizji ZDF, która przegrała proces o użycie określenia „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". Przeprosiła ona więźnia Auschwitz Karola Tenderę za to sformułowanie, ale - zdaniem organizatorów akcji - nie zrobiła tego w odpowiedni sposób.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ kot/ kar/ woj/