Opozycjonista Paweł Siewiaryniec i aktywistka Wolha Mikałajczyk, którzy uczestniczyli w proteście przeciwko otwarciu restauracji blisko grobów ofiar stalinowskich czystek w Kuropatach, zostali skazani na 10 dni aresztu – podało w sobotę Radio Swaboda.
Według portalu Biełorusskije Nowosti (Naviny.by) Siewiaryniec, jeden z liderów Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, został zatrzymany w sobotę rano w pobliżu swojego mieszkania.
Wcześniej – w trakcie trwającego od początku czerwca protestu - polityk był kilkakrotnie spisywany przez milicję. W sumie - według mediów - był oskarżony o udział w nieuzgodnionej z władzami akcji protestu, zakłócanie pracy obiektu publicznego, drobne chuligaństwo, naruszenie zasad ruchu drogowego i niepodporządkowanie się poleceniom funkcjonariusza milicji.
O tym, że polityk został ukarany aresztem, powiedziała Radiu Swaboda jego matka. W sieciach społecznościowych pojawiła się również informacja o ukaraniu 10-dniowym aresztem Wolhi Mikałajczyk. Razem z aktywistką milicja miała zatrzymać w sobotę jeszcze dwóch innych uczestników protestu.
Restauracja „Pojedziemy, pojemy” znajduje się kilkadziesiąt metrów od mającego status zabytku uroczyska Kuropaty koło Mińska, gdzie spoczywają zamordowane przez NKWD ofiary represji stalinowskich. Według aktywistów, którzy sprawują przed kompleksem codzienne dyżury, funkcjonowanie restauracji w pobliżu masowych grobów jest niemoralne.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ ap/