Słowa prezydenta USA Baracka Obamy o "polskim obozie śmierci" wywołały stanowczy protest ze strony polskiej i apel o akcję informacyjną dot. historii nazistowskich obozów zagłady. Biały Dom wyraził ubolewanie. B. minister Adam D. Rotfled uważa, że to nie zamyka sprawy.
Prezydent Bronisław Komorowski skierował do Obamy specjalny list w tej sprawie. Ocenił, że niesprawiedliwe i bolesne słowa o "polskim obozie śmierci" nie odzwierciedlają, w jego przekonaniu, ani zamysłów, ani poglądów Obamy. Polski prezydent liczy na odpowiedni efekt i wspólne naprawienie tego nieszczęsnego błędu.
Premier Donald Tusk oświadczył, że słowa Obamy dotknęły wszystkich Polaków. "Kiedy ktoś mówi +polskie obozy śmierci+, to tak jakby nie było nazistów, nie było niemieckiej odpowiedzialności, tak jakby nie było Hitlera" - mówił polski premier.
B. szef MSZ Adam Daniel Rotfeld, który odbierał Prezydencki Medal Wolności dla Jana Karskiego, uważa, że wystąpienie premiera Donalda Tuska i list prezydenta Bronisława Komorowskiego będą wymagały reakcji ze strony amerykańskiej. "Chodzi o to, żeby to się nigdy więcej nie zdarzyło" - powiedział Rotfeld w środę dziennikarzom w Warszawie.
B. szef MSZ Adam Daniel Rotfeld, który odbierał Prezydencki Medal Wolności dla Jana Karskiego, uważa, że wystąpienie premiera Donalda Tuska i list prezydenta Bronisława Komorowskiego będą wymagały reakcji ze strony amerykańskiej. "Chodzi o to, żeby to się nigdy więcej nie zdarzyło" - powiedział Rotfeld w środę dziennikarzom w Warszawie.
Jego zdaniem nie zamyka sprawy dotychczasowa reakcja Białego Domu, który wydał dwa oświadczenia z wyrazami ubolewaniem z powodu użycia przez Obamę sformułowania "polskie obozy śmierci" podczas wtorkowej uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności.
"To jest uroczystość protokolarna, na której nie ma miejsca na protesty" - powiedział Rotfled. "Usłyszałem tę pomyłkę i w związku z tym natychmiast podszedłem do ambasadora USA w Warszawie i powiedziałem mu, że to jest sprawa, która wymaga natychmiastowej reakcji" - relacjonował. Wyraził też uznanie dla natychmiastowej reakcji polskich służb dyplomatycznych.
Po wystąpieniu Obamy podczas wtorkowej uroczystości rzecznik działającej przy prezydencie USA Rady Bezpieczeństwa Narodowego Tommy Vietor oświadczył, że "prezydent przejęzyczył się". "Nawiązywał do nazistowskich obozów śmierci w Polsce. Ubolewamy z powodu tej błędnej wypowiedzi, która nie powinna odwrócić uwagi od oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych obywateli, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii" - podkreślił rzecznik.
W środę Biały Dom powtórzył oświadczenie z wyrazami ubolewania. "Prezydent się przejęzyczył - miał na myśli nazistowskie obozy śmierci w okupowanej przez Niemców Polsce. Żałujemy (ang. regret, czyli alternatywnie: wyrażamy ubolewanie z powodu...) tego błędu, który nie powinien pomniejszać wagi oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych polskich obywateli, którzy stanęli po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii" - stwierdza oświadczenie przysłane w środę PAP przez rzeczniczkę Białego Domu Caitlin M. Hayden.
Słowa Obamy wywołały falę komentarzy i protestów. Na specjalnie zwołanym spotkaniu z dziennikarzami polski premier oświadczył, że słowa Obamy dotknęły wszystkich Polaków i nie możemy ich akceptować, nawet jeśli wypowiada je przywódca zaprzyjaźnionego mocarstwa. Tusk oczekuje od USA zaangażowania się w działania, które pozwolą na ostateczne wyeliminowanie takich fałszywych i niesprawiedliwych wobec Polski sformułowań. Podkreślił, że w całej sprawie chodzi też o reputację USA.
"Jeśli +polskie obozy śmierci+, to z czyich rąk ginęli amerykańscy żołnierze? Jeśli polskie obozy śmierci, to z czyich rąk wuj prezydenta Stanów Zjednoczonych wyzwalał obóz koncentracyjny Buchenwald?" - pytał premier. Według niego, "kiedy ktoś mówi +polskie obozy śmierci+, to tak jakby nie było nazistów, nie było niemieckiej odpowiedzialności, tak jakby nie było Hitlera".
"Wydaje się, że dla USA, bardziej nawet niż dla Polski, byłoby rzeczą ważną, aby z tej sytuacji wyjść z klasą" - zaznaczył.
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski uważa, że do tego, iż Obama użył sformułowania "polski obóz śmierci", przyczynił się brak profesjonalizmu personelu Białego Domu.
"Mamy też nadzieję, że Stany Zjednoczone znajdą sposób, aby odpowiedzieć na apel prezesa Rady Ministrów, prezydenta RP tak, aby te niefortunne słowa, które padły, stały się zaczynem wspólnej edukacji światowej opinii publicznej na temat roli Polski w II wojnie światowej" - oświadczył szef polskiego MSZ.
Na Twitterze Sikorski podziękował "patriotycznym polskim Żydom za domaganie się prawdy".
Przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce oświadczyli, że choć powinno być oczywiste, że słowa "polskie obozy śmierci" odnosiły się jedynie do geograficznej lokalizacji, oczekują, że Obama osobiście sprostuje swoją wypowiedź.
"Prezydent się przejęzyczył - miał na myśli nazistowskie obozy śmierci w okupowanej przez Niemców Polsce. Żałujemy (ang. regret, czyli alternatywnie: wyrażamy ubolewanie z powodu...) tego błędu, który nie powinien pomniejszać wagi oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych polskich obywateli, którzy stanęli po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii" - stwierdza oświadczenie przysłane w środę PAP przez rzeczniczkę Białego Domu Caitlin M. Hayden.
Według b. prezydenta Lecha Wałęsy Obama nie ma teraz wyboru i im prędzej przeprosi za swoje słowa, tym lepiej dla niego. Jego zdaniem Polacy powinni teraz zrobić wszystko, "żeby tak sprawę nagłośnić i tak ją pokierować, aby raz na zawsze zakończył się ten temat". "Żeby nikt nie ważył się już w podobny sposób wypowiadać. Przekujmy więc wpadkę na zwycięstwo" - podkreślił Wałęsa.
B. prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że prezydent USA, używając sformułowania "polski obóz śmierci", przyczynił się do umocnienia negatywnych i krzywdzących stereotypów. Kwaśniewski wezwał władze USA do podjęcia akcji informacyjnej o historii nazistowskich obozów zagłady.
Przeprosin od prezydenta USA oczekują polscy parlamentarzyści, m.in. marszałek Sejmu Ewa Kopacz. "Polacy (...) czekają na jedno słowo: +przepraszam+, płynące z głębi serca i to nie z ust urzędników, nie rzecznika prasowego, ale z ust tego, który te słowa wypowiedział, czyli samego prezydenta Obamy" - powiedziała Kopacz dziennikarzom w Rydze, gdzie przebywa z wizytą.
Zdaniem szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego "naród polski został obrażony w sposób niezwykle drastyczny, więc tu potrzebne są jednoznaczne przeprosiny i to nie ze strony urzędników nawet wysokiego szczebla, ale ze strony prezydenta Baracka Obamy". "Doszło do wydarzenia fatalnego, to jest taki moment, w którym potrzebna jest solidarność narodowa, odpowiedź za strony Polski musi być zdecydowana" - mówił Kaczyński. Według niego Polska powinna podjąć wielką akcję obrony godności Polaków. Podkreślił też, że potrzebna jest radykalna zmiana w polityce zagranicznej.
W opinii b. premiera Włodzimierza Cimoszewicza nie było intencją prezydenta USA obrażanie Polaków, a ignorancją wykazali się współpracownicy Obamy, którzy przygotowali mu tekst. Według Cimoszewicza byłoby lepiej, gdyby Obama sam przyznał się do błędu. Jak jednak dodał, im silniej Obama "będzie naciskany, będą przedstawiane mu żądania, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że tak się zachowa".
O tym, że sformułowanie o "polskich obozach śmierci" zafałszowuje prawdę historyczną i wymaga jak najszybszego sprostowania, napisał w piśmie do ambasadora USA w Polsce Lee Feinsteina b. szef MON senator Bogdan Klich (PO). Jego zdaniem niezbędna jest również szeroka akcja edukacyjna w USA w tej sprawie.
Pismo do Feinsteina wystosował też szef SLD Leszek Miller, który również oczekuje przeprosin ze strony Obamy. Według Millera b. szef MSZ Adam Rotfeld, który odbierał od Obamy Medal Wolności dla Karskiego, po tym jak padły słowa o "polskim obozie śmierci", nie powinien był odznaczenia przyjąć.
W opinii b. ambasadora Izraela w Polsce Szewacha Weissa Karskiemu nie należało się takie zdanie, nawet jeśli zostało powiedziane nieumyślnie. Weiss ocenił, że Obama to odważny, sprawiedliwy człowiek. Dlatego - jak mówił - wydaje mu się, że Obama przeprosi za swoje słowa.
Żydowska Liga Przeciw Zniesławieniom (ADL) pochwaliła Biały Dom "za stosowne uznanie błędu w określeniu nazistowskich obozów śmierci w Polsce jako +polskich obozów+ i natychmiastowe wyrażenie żalu za ten błąd". "Jest to odwieczny problem i niezamierzona pomyłka prezydenta jedynie podkreśla potrzebę ciągłej edukacji na temat historii II wojny światowej i Holokaustu" - głosi oświadczenie czołowej organizacji żydowskiej w USA specjalizującej się w walce z antysemityzmem.
Znany dziennikarz, prezes nowojorskiej Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński uważa, że prezydent Obama powinien podpisać petycję z żądaniem zakazu używania w mediach określenia "polskie obozy śmierci", opublikowaną z inicjatywy Fundacji. Dwa lata temu Storożyński umieścił tę petycję na stronie internetowej Fundacji, którą podpisało wielu prominentnych polityków, jak prezydent Komorowski, b. prezydent Wałęsa, a także niektórzy członkowie Kongresu amerykańskiego.
"To zaskakujące, że ktoś z takim wykształceniem i na takim stanowisku potrafi do tego stopnia nie znać historii Europy" - powiedział PAP amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Jego zdaniem wyjaśnienia złożone nie przez rzecznika Białego Domu, a przez rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego "niemalże wskazują, że Biały Dom na tę chwilę nie uważa, by popełniono jakikolwiek błąd".
Światowe agencje odnotowały w środę, wykazując dla niej zrozumienie, reakcję polskich władz na gafę popełnioną przez prezydenta Obamę. AP podkreśla, że słowa Obamy uważane są w Polsce, kraju, gdzie "niemieccy naziści mordowali Polaków, Żydów i innych w obozach śmierci podczas II wojny światowej", za "wysoce obraźliwe". Niemiecka dpa w tytule zaznacza, że Polska jest "oburzona na Obamę", a francuska AFP, że jest "zaszokowana gafą Obamy". Reuters podkreśla, podobnie jak inne agencje, że Polska domaga się od Białego Domu przeprosin.
Tymczasem b. ambasador W. Brytanii w Warszawie (2003-07) Charles Crawford ocenił na swoim blogu, że Polacy mają powody do oburzenia z powodu wypowiedzi Obamy, ale ich reakcja jest przesadna i może nawet wywołać irytację Waszyngtonu. "Zastanawiam się, czy skala polskiej reakcji na pomyłkę, którą łatwo może popełnić ktoś nieznający politycznego kontekstu, nie przyniesie efektów odwrotnych od zamierzonych" - napisał były dyplomata.(PAP)
ann/ mok/ bk/