70 tys. zł zadośćuczynienia przyznał w czwartek Sąd Apelacyjny w Białymstoku Andrzejowi Gontarowi, który w stanie wojennym spędził w areszcie dziewięć miesięcy m.in. pod zarzutem działania w NZS. Wyrok jest prawomocny.
Zadośćuczynienie zostało zasądzone na podstawie przepisów ustawy z 1991 roku, o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego.
Andrzej Gontar, który zgadza się na podawanie w mediach jego danych, zatrzymany został w kwietniu 1982 r., a następnie aresztowany pod zarzutem popełnienia przestępstw z dekretu o stanie wojennym: działalności w zdelegalizowanym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów oraz rozpowszechnienia nielegalnych biuletynów.
Areszt opuścił w styczniu 1983 roku. Został oskarżony i postawiony przed sądem; postępowanie karne przeciwko niemu zostało ostatecznie umorzone przez Sąd Najwyższy w 1993 roku.
We wrześniu ubiegłego roku Gontar złożył wniosek o zasądzenie od Skarbu Państwa 200 tys. zł odszkodowania i 350 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę za niesłuszny areszt. Sąd Okręgowy w Białymstoku żądanie częściowo uwzględnił i zasądził mu 70 tys. zł zadośćuczynienia z odsetkami, jednocześnie oddalając w całości roszczenie o naprawienie szkody.
Andrzej Gontar zatrzymany został w kwietniu 1982 r., a następnie aresztowany pod zarzutem popełnienia przestępstw z dekretu o stanie wojennym: działalności w zdelegalizowanym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów oraz rozpowszechnienia nielegalnych biuletynów. Areszt opuścił w styczniu 1983 roku. Został oskarżony i postawiony przed sądem; postępowanie karne przeciwko niemu zostało ostatecznie umorzone przez Sąd Najwyższy w 1993 roku.
Apelacje złożyły obie strony. Pełnomocnik Andrzeja Gontara chciał zasądzenia całości żądanej kwoty, prokuratura - ograniczenia wysokości zadośćuczynienia do 40 tys. zł, ale także rezygnacji z zasądzenia odsetek.
W wystąpieniu przed sądem apelacyjnym pełnomocnik wnioskodawcy zwracał m.in. uwagę, że wskutek aresztowania Gontar został wykreślony z listy studentów politechniki, a ostatecznie musiał wyjechać z kraju do Australii i tam poniósł koszty kształcenia.
Mówił też, że kwota zasądzona przez sąd pierwszej instancji odpowiada kwotom, które polskie sądy przyznają osobom internowanym w stanie wojennym i zaznaczał, że inaczej (gorzej) traktowane były osoby wówczas aresztowane.
Gontar mówił, że państwo nie może prześladować swoich obywateli bez konsekwencji za takie działania i "musi ponosić jakąś odpowiedzialność". "Chodzi o elementarne zasady sprawiedliwości" - powiedział przed sądem.
Mówił też, że młodzi ludzie, którzy znaleźli się w takiej sytuacji jak on zostali pozbawieni możliwości rozwoju, a część z nich została zmuszona do wyjazdu za granicę. "Ten wyjazd to była kara dla mnie" - mówił o swojej emigracji.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku częściowo wyrok zmienił, uchylając konieczność zapłacenia przez Skarb państwa odsetek od zasądzonej kwoty 70 tys. zł, bo wnioskodawca takich odsetek nie domagał się.
Uznał, że kwota zadośćuczynienia jest adekwatna do rozmiaru doznanych przez Gontara cierpień i w pełni je rekompensuje.
Uzasadniając wyrok, sąd odwoławczy nie zgodził się z argumentacją, iż szkodą było pozbawienie możliwości ukończenia studiów w Polsce i związana z tym możliwość zdobycia dobrze płatnej pracy w kraju, a także konieczność wyjazdu do Australii i podjęcia tam studiów płatnych.
"Są to jedynie rozważania hipotetyczne, nie odnoszące się do realiów życia i realiów niniejszej sprawy" - mówił sędzia Andrzej Czapka. I przywoływał uzasadnienie sądu okręgowego, który przyjął iż powodem wyjazdu Gontara z Polski było to, że nie chciał iść do wojska oraz to, że nie zgadzał się z systemem politycznym panującym wówczas w kraju.
Przypomniał, że przed aresztowaniem nie pracował on, a uczył się i był na utrzymaniu rodziców więc - jak ocenił sąd - nie można jednoznacznie stwierdzić, że wskutek aresztowania poniósł "bezpośrednią szkodę materialną".
Po publikacji wyroku Gontar powiedział dziennikarzom, że jest jednak usatysfakcjonowany. "To jakaś forma uznania przez państwo słuszności tego, co kiedyś robiliśmy (...) Chcę to powiedzieć moim kolegom: byliście najlepszymi z najlepszych i być może ten proces otworzy dalszą drogę do upominania się o swoje prawa również dla innych" - dodał. (PAP)
rof/ jbr/