Bolesną terapią polskiej samoświadomości nazwał Stanisław Obirek prace Barbary Engelking i Jana Grabowskiego o stosunku polskiej wsi do szukających tam ratunku Żydów. "Te książki pozwalają nam nawiązać kontakt z naszym moralnym dziedzictwem" - dodał Obirek.
W czwartek w Warszawie odbyła się dyskusja na temat właśnie opublikowanych przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN książek "Jest taki piękny słoneczny dzień... Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942-1945" Barbary Engelking oraz "Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu" Jana Grabowskiego. W obu pracach udokumentowano w sumie około 3 tys. przypadków, gdy Żydzi szukający schronienia na polskiej wsi zostali wydani Niemcom przez Polaków lub przez Polaków zamordowani.
Stanisław Obirek: Autorzy serwują nam bardzo bolesną terapię, ale są to książki przełomowe w dyskusji o stosunkach polsko-żydowskich, mam nadzieję, że okażą się dla nas punktem wyjścia do poznania naszej przeszłości i pogodzenia się z nią.
"Te dwie książki pozwalają nawiązać kontakt z naszym moralnym dziedzictwem" - mówił Stefan Obirek, historyk, dziennikarz były jezuita, opisując zagadnienie stosunku Polaków do Żydów podczas okupacji jako "wielki, nierozwiązany problem tkwiący dotąd w polskiej podświadomości". "Autorzy serwują nam bardzo bolesną terapię, ale są to książki przełomowe w dyskusji o stosunkach polsko-żydowskich, mam nadzieję, że okażą się dla nas punktem wyjścia do poznania naszej przeszłości i pogodzenia się z nią" - mówił Stanisław Obirek.
Historyk Krzysztof Persak powiedział, że obie książki demitologizują okupacyjne zachowania Polaków."Z przedstawionych w nich faktów wynika, że Polacy podczas okupacji nie zdali egzaminu lojalności wobec swoich żydowskich współobywateli. Te książki każą zrewidować nasze potoczne wyobrażenia o stosunkach pomiędzy Żydami a Polakami podczas okupacji. Musimy przyjąć do wiadomości, że akty przemocy wobec szukających ratunku Żydów były, jeżeli nie +powszechne+ to +powszednie+. Książki Engelking i Grabowskiego tłumaczą także dysonans pomiędzy polską a żydowską pamięcią Zagłady, a także pokazują, że powojenne zabójstwa Żydów, o których pisał Jan Gross w "Strachu" były kontynuacją tego, co działo się podczas okupacji" - mówił Krzysztof Persak.
Stanisław Obirek zwrócił uwagę, że Kościół Katolicki jest "wielkim nieobecnym" w opowieści o stosunku Polaków do Żydów podczas okupacji. "Wiąże się to między innymi z kościelną niechęcią do otwierania archiwów, także watykańskich. Do tych archiwów historycy dostępu nie mają. Jeżeli, jak słyszymy, Pius XII tak wiele zrobił dla Żydów, to, czemu nie możemy o tym przeczytać w archiwach? O to samo można zapytać polski Kościół - jeżeli księża w tak ogromnym stopniu pomagali Żydom, dlaczego nie chcemy o tym głośno mówić? Takie książki mogą wymusić otwarcie archiwów dla badaczy. Kościół ma ogromny udział w przemilczeniu tej części wspólnej historii Polaków i Żydów" - powiedział Obirek.
Książki Grabowskiego i Engelking to plon pionierskiego w Polsce programu badań na temat stosunku wsi polskiej do zagłady Żydów podczas okupacji, który od trzech lat prowadzi Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Zarówno Engelking, jak i Grabowski w swoich badaniach opierają się przede wszystkim na analizie tzw. "sierpniówek" - akt procesów, które były wytaczane po wojnie osobom kolaborującym z Niemcami, a także prześladowcom Żydów. Są to ogromne ilości dokumentów, z których przebadano zaledwie drobną część. Dlatego badacze z Centrum Badań nad Zagładą Żydów określają swoje prace jako "odkrywkowe" - dotyczące kilkudziesięciu miejscowości.
Barbara Engelking w książce "Jest taki piękny, słoneczny dzień" pisze o losie Żydów z Generalnego Gubernatorstwa, którzy próbowali przetrwać na polskiej wsi. "Przeanalizowałam 300 spraw sądowych, w których była mowa o 281 przypadkach denuncjacji (ofiarą tych doniesień padło 701 Żydów) oraz o 139 mordach, w których zginęło 473 Żydów. W 174 spośród 500 relacji dotyczących ukrywania się na wsi jest mowa o wydawaniu (230 przypadków, 858 ofiar) i mordowaniu (142 przypadki, 542 ofiary). W sumie więc w 511 incydentach wydano 1559 Żydów, a w 281 mordach zabito ich 1015. W omawianych dokumentach jest zatem mowa o 2574 wydanych i zabitych przez Polaków Żydach" - pisze Engelking.
W książce "Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu" Jan Grabowski skoncentrował się na opisaniu losu Żydów z Dąbrowy Tarnowskiej. "Udało mi się udokumentować losy 277 Żydów, którzy starali się przeżyć tam okupację. Z tej liczby 239 zginęło, a 38 ocalało. Z tych 239, którzy ponieśli śmierć, prawie wszyscy zostali wydani Niemcom przez Polaków, dużo mniej zamordowanych zostało polskimi rękami. W mniej niż 5 procentach wypadków Żydów znaleźli sami Niemcy. Najczęściej przyczyną śmierci Żydów były donosy, wydania, morderstwa i działalność granatowej policji" - ocenia Grabowski.
Historyk uważa, że Polacy bronią się przed przyjęciem do wiadomości trudnej prawdy o roli, jaką przyszło im odegrać w czasie Zagłady, eksponując dużą liczbę polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. "Tych 6 tys. przyzwoitych ludzi nie może być parawanem dla morza zła, jakie się tu rozegrało. Jeżeli ktoś mówi +myśmy ratowali Żydów+ to powinien dodawać, że ich także mordowaliśmy" - dodał Grabowski. "Bohaterstwo Polaków gotowych ryzykować własne życie, by pomagać Żydom, doczekało się już bogatej literatury, na temat współuczestnictwa w niemieckim dziele zniszczenia wiemy niewiele, myślimy o tym niechętnie i z przykrością o tym czytamy. Nie można jednak dłużej zamykać oczu na te zjawiska i fakty historyczne" - podsumowuje Engelking. (PAP)
aszw/ mlu/